witam.
Od dłuższego czasu mam problemy z pełnym oddechem, męczy mnie uczucie jakby brakowało mi powietrza:( Non stop ziewam, nawet w stresujących sytuacjach co wygląda śmiesznie:/ Do tego kilka razy zdarzył mi się jak ja to nazywam "atak słabości" tzn nie mogę złapać tchu, wydaje mi się że jestem poważnie niedotleniona, tętno mi rośnie, mam wrażenie że zaraz będę miała jakiś atak serca i zemdleję Nigdy jeszcze nie zemdlałam, atak przechodził po parunastu minutach. Zdarzało mi się to na uczelni lub w pracy, nigdy natomiast w domu. Boję się chodzić do kina, lub zamykać w łazience bo odnoszę absurdalne wrażenie że coś mi się stanie i nikt tego nie zauważy i mi nie pomoże:/ Miałam komplet badań : krew, ekg, kardiolog mnie delikatnie mówiąc wyśmiał stwierdzając że mam "babskie fanaberie". Lekarka przepisała mi alertec i mnie olała. Coraz poważniej myślę że to może być nerwica. Kupiłam nawet Validol ale sama nie wiem czy coś pomaga:/ Błagam niech mi ktoś napisze czy to nerwica? Z góry dziękuję za odpowiedź.