Nie wiem, czy mam NN, ale z tego, co piszecie, wiele widze podobnego u siebie. Tylko ze to ja jestem po drugiej stronie. To ja mam watpliwosci. Nie wiem, czy naprawde kocham, nie wiem, co sie dzieje, ale wiem, ze juz nie chce, zeby tak bylo. Robie straszne jazdy w tych okresach zwatpienia i czynie wiele przykrosci mojej Drugiej Osobie. Wiem, ze Ona zasluguje na szczescie, a nie na takie traktowanie. Powinna spotkac kogos wyjatkowego, kto uczyni z Niej najszczesliwsza osobe na swiecie. A ja mam watpliwosci. Nie wiem, co zrobic. Nie wiem, czy bedac z Nia, Jej nie wykorzystuje, bo moglaby znalezc w tym czasie kogos odpowiedniego. Jest bardzo ladna, uczuciowa, kobieca, idealna. Mam problem nie tylko w tym. Zawsze sie mocno staram. Wtedy zwykle nie wychodzi. Kiedy wreszcie rezygnuje, nastepuje cos wspanialego. Ale wtedy watpie, czy to jest to, bo juz za dlugo czekalem i mialbym uwierzyc, ze wreszcie osiagnalem, o czym marzylem?
Prosze o rade. Do psychoterapeutow jestem zrazony. Mialem lekkie natrectwa w rodzaju zamykania drzwi kilka razy, ale nigdy to nie bylo cos silnego, zreszta teraz nie mam nic z tego, chyba sam wyszedlem albo minelo. Jedyne co zostalo, to natrectwo w podejsciu do zycia. Jak cos nie idzie idealnie, to chce uciekac