Hej, mam na imię Magda i jestem tu zupełnie nowa.
Mam ogromną nadzieję, że znajdą się ludzie, którzy będą chcieli pomóc mi i odpowiedzieć na kilka męczących mnie pytań. Otóż od pewnego czasu zaczęłam poważnie zastanawiać się nad tym, czy moje zachowanie, huśtawki nastrojów, nie panowanie nad emocjami, płaczliwość i inne nie mają przypadkiem głębszego dna i czy nie jest to coś więcej niż tylko zwykłe "nastroj". Próbowałam tłumaczyć to sobie porywczym charakterem aczkolwiek z biegiem czasu moje problemy pogłebiały się i osiągnęły obecnie taki poziom, że uważam, że potrzebuje pomocy... Generalnie najważniejszymi rzeczami jst ogromna porywczość, agresja słowna, czasami fizyczna w stosunku do mojego chłopaka, lęk przed opuszczeniem, lęk przed zranieniem (mimo że mój facet jest najbardziej cierpliwą i dobrą osobą na świecie) i wiele wiele innych. Dodam, że przypadkiem trafiłam kiedyś na stronę o zaburzeniu borderline i kiedy przeczytałam cały artykuł, poczułam jakby ktoś go o mnie napisał... Zapisałam się do pani psychiatry, która niestety okazała się porażką - przypisała mi leki które mi nie pomagały, próbowała wciskać mi homeopatie... żenada. Nie wierzę w takie rzeczy. Oprócz tego chyba była jakąś zagorzałą katoliczką, gdyż ciągle głosiła mi że powinnam przestać zażywać pigułki antykoncepcyjne bo to przez to wszystko sie dzieje. Kiedy do niej chodziłam miałam wrazenie że cholernie mnie ocenia.
Proszę, pomózcie mi, może jest tu ktoś z Poznania i podpowie mi do jakiego psychiatry się udać, czy może spróbować z psychologiem (ale skąd wziąć skierowanie?). Dodam, że chodzi mi o leczenie na NFZ bo niestety, jestem studentką, i nie mam pieniędzy na prywatnego lekarza... Najgorsze, że wydawało mi się że poradzę sobie z tym sama, ale ostatnio, mimo że panuję nad swoim gniewem (np. nie używam siły) to jestem strasznie płaczliwa i nie wierzę w nic co się do mnie mówi...
Czekam na Wasze opinie i pozdrawiam cieplutko
Magda