Skocz do zawartości
Nerwica.com

qlka13666

Użytkownik
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez qlka13666

  1. dokładnie, tylko jak? Jak ja cały czas mam jego w myślach? Non stop. Nie mogę jeść, nie mogę spać. Dzisiaj mam wizytę u psychologa i mam nadzieję, że on mi pomoże spojrzeć na świat bardziej realistycznie... bo na razie żyję tylko jego życiem. Nawet jeśli nie jesteśmy już razem
  2. Wiecie co? Przeczytałam książkę: "Miłość potrzebuje stanowczości". Jest naprawdę genialna, bo dokładnie opisuje moje złe zachowanie i reakcję na to mojego ex. Wiem, że narzucanie się nie poprawi sytuacji a jeszcze ją pogorszy ale... nie rozumiem tego. Hmm, nie wiem jak to wytłumaczyć. Jest tak z wieloma rzeczami. Jestem świadoma. Wiem, że tak jest zawsze, ale... nie potrafię sobie tego wyobrazić. Sama nie wiem, co jest nie tak ze mną. Teraz z innej beczki. Czytałam też o depresji mężczyzn. Przypadkowo. Dużo mi pasowało do zachowania mojego ex. Nadmierna nerwowość wybuchowość, drażliwość (a on z reguły jest spokojnym człowiekiem, przynajmniej takiego go znałam przez 3 lata), ucieczka od poważnych tematów, ucieczka od problemów itp. Bardzo pasuje. Biorąc pod uwagę, że od kilku miesięcy nie ma pracy. A on jest jednak człowiekiem, dla którego praca jest bardzo ważna. Nie może nadal nic znaleźć. I do tego zanim się rozeszliśmy trochę więcej się kłóciliśmy... Wiem, że w takich sytuacjach nie wolno w jakiś tam sposób postępować, ale trochę się zaczynam martwić... już kij czy wróci czy nie, ale martwię się, bo on z nikim nie rozmawia. Nigdy nie był typem "zwierzacza". Nawet jest "przyjaciele" (bardziej kumple od alkoholizacji) nie wiedzą nic o jego wnętrzu. A rodzina to tym bardziej. Wiem, że mi mówił najwięcej. Przynajmniej tak twierdził on, i niektórzy jego znajomi i rodzina. Zawsze mówił, że nikt go tak dobrze nie zna jak ja... A ja wiem dobrze, że depresja nieleczona sama się nie wyleczy... nawet jeśli nie jest to typowa głęboka depresja to może się w nią przerodzić... hmm.. martwię się Czy mogę mu jakoś pomóc? Wątpię... chyba dać mu na razie spokój i liczyć na to, że znajdzie pracę... bo teraz każde moje słowo się dla niego nie liczy. Więc nie wiem czy mogę coś zrobić czy tylko modlić się o jego zdrowie. Na każde pytanie odpowiada: "nie wiem". "Nie wiem czego chcę", "Nie wiem czy robię dobrze", "Nie wiem co będzie kiedyś". Przerażające... [Dodane po edycji:] nikt już nic nie powie?
  3. powód chyba był określony jasno... chciałabym żeby on wrócił i bardziej chodzi mi statystycznie co najlepiej zrobić żeby się tak stało... Gdyby ze mną był to problemu by nie było... bo nie było jak On był... teraz Jego nie ma, więc problem jest. Przyjmuje do wiadomości argumenty... powtarzam już to któryś raz... eh
  4. Szkoda ze brzmi to śmiesznie... dla mnie to problem i teraz nie jest mi jakoś do śmiechu.
  5. ale do mnie to wszystko dociera! na prawdę! ja to wszystko wiem! ale i tak nie chcę innego życia... nie chce...
  6. Wiem, że mną gardzi. właśnie mówię, że ja jestem świadoma tego i to rozumiem. Jeśli wpadnę pod ziemię przez niego a on się ulotni to i tak nie mam innego wyjścia. Nie chce żyć bez niego. To czy będę żyć bez niego, czy wpadnę pod ziemię, to dla mnie to samo. Ciężko jest mi ocenić jak dokładnie moja samoocena wygląda, ale chyba nie jest aż tak źle...
  7. Byłam już wu psychologa tamtym razem. Na antydepresantach jestem od tamtego czasu czyli jakieś ponad pół roku. Teraz biorę silniejsze w chwili kryzysowej. W poniedziałek kolejna wizyta u psychologa ale to wszystko co psychologowie mówią przepada jak kamień w wodę. Wszystko co wyciągają ode mnie żeby samemu sobie uświadomić też jest bez sensu bo ja jestem świadoma wszystkiego... ale mimo wszystko w tym tkwię i nie chce się pozbywać miłości do tego człowieka. Nie chce "olać" sobie i zapomnieć nawet jeśli ktoś by mi zapewnił że na 10000% znajdę kogoś lepszego i będę dużo bardziej szczęśliwa. Ja nie szukam szczęścia. Ja szukam drogi do serca tego właśnie faceta.
  8. więc tak. lat mam 23, niedługo 24. relacje z rodzicami są w porządku. tzn z matką jak z przyjaciółką, z ojcem - jak to ojciec, trzeba się słuchać a do pogadania już się nie nadaje. Jeśli chodzi o samoocenę to od kiedy byłam z tym facetem znacznie spadła. Kiedyś byłam duszą towarzystwa, czułam się ładna, mądra. Dużo facetów o mnie zabiegało. Teraz w towarzystwie nic się nie odzywam i w duchu modlę się żeby tylko nikt mnie się nic nie zapytał bo będę musiała się odezwać. Ogólnie zauważyłam że nie jestem lubiana ostatnio przez ludzi. Wszyscy mają mnie za jakąś nawiedzoną i tak się lekko czuję. W tej chwili mogę nawet powiedzieć, że czuję się kompletnym zerem i nie widzę żadnej wartości w moim życiu... no oprócz rodziców.
  9. tak, nadal chce z nim być. nigdy się nie szanowałam będąc w związku z nim. więc i teraz nie potrafię... wiem, że to chore, ale... ja naprawdę nie mogę bez niego żyć. nawet mnie uderzył kilka razy, ale dla mnie to nie ważne. ja kocham jak mnie okłamuje, kocham jak mnie rani, kocham jak mnie bije. kocham jak mnie nie słucha i olewa. kocham wszystko, każdą część jego ciała... wszystko.
  10. Zastanawiałam się już wiele razy czy pomimo tego oszukiwania chce z nim być - chce. Wiem, że może z nim nie będę do końca szczęśliwa ale chociaż będę z osobą, którą tak mocno kocham. Zastanawiam się tylko czy on mnie w ogóle kocha, i czy kiedykolwiek kochał...
  11. nie spodziewałam się takich odpowiedzi szczerze mówiąc...
  12. Witam. Postaram się w skrócie opisać mój problem. A więc miesiąc temu zerwał ze mną facet z którym byłam koło 3 lat. Bardzo ale to bardzo go kocham, niestety on od miesiąca "nie wie" już co do mnie czuje. Jest wobec mnie chamski i nie obchodzi go jak się czuję. Nie odbiera telefonów i nie odpisuje na smsy. Podkreślam, że jakieś kilka miesięcy temu było dokładnie to samo. Po 2 miesiącach błagał i prosił o jeszcze jedną szansę. Mówił pełno pięknych rzeczy i mimo tego, że mu nie ufałam to się zgodziłam. Za jakiś tydzień okazało się że mailuje z dziewczynami ( z wieeeloma dziewczynami). Wkurzyłam się ostro ale on znowu zagrał tak, że z nim byłam. Mówił, że kocha, że chce tylko mnie. Że już rozumie jaki wielki błąd popełnił, że chce bym była jego żoną i matką jego dzieci. Mówił, że beze mnie nie może żyć i cały świat kręci się wokół mnie. Ja w to uwierzyłam... chociaż nie ufałam mu ale uwierzyłam, że chce ze mną ślubu. Czekałam już tylko kiedy zobaczę go na kolanach z pierścionkiem. Zaczęłam tego pragnąć tak mocno jak on mocno mi wmawiał jak bardzo mnie kocha. Teraz trochę z innej strony to przedstawię. Bardzo dużo się kłóciliśmy po tym jak do siebie po raz drugi wróciliśmy. Kompletnie mu nie ufałam i robiłam często awantury. Czułam że mnie okłamuje w czymś, że nie jest do końca szczery i to powodowało że stałam się agresywna, impulsywna i podejrzliwa. Czułam, że nie jestem dla niego aż tak ważna. Często mu o tym mówiłam, ale on zachowywał się cały czas tak jakby miał mnie gdzieś Teraz odszedł. Traktuje mnie okropnie nie chce wracać w ogóle do tematu "nas". jak mówię, że obiecywał że już tak nie zrobi to się wkurza strasznie. W ogóle na mój widok jakby go biała łapała. Mówi że na chwile obecną chce być sam. Że nie chce już ze mną być. To dla mnie szok. Przeżywam koszmar po raz kolejny z takiego jego zachowania! Kiedyś mówił że rozumie jaki błąd popełnił i że nie może wybaczyć sobie że tak mnie zranił... a robi to znowu! Jak to wytłumaczyć? Strasznie chciałabym z nim być bo wiem, że jego kocham i jego chce za męża. Ale co mogę teraz zrobić? Jest jakaś szansa? Jak się zachować? Teraz cały czas się do niego dobijam... nie rozumiem jak można z dnia na dzień zostawić i żyć sobie tak jakby nasz związek nigdy nie istniał... umieram z bólu i rozpaczy. Pomocy
×