Skocz do zawartości
Nerwica.com

martyna0407

Użytkownik
  • Postów

    11
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia martyna0407

  1. Od 4 lat mieszkam w Anglii. Przyjechałam tu z chłopakiem...Myślałam, że max rok i wrócę do Polski ale sytuacja w kraju nie zachęca do powrotu. Więc tkwię w UK w dalszym ciągu, nie mam tu nikogo... Chłopak nie wspiera, wręcz namawia do powrotu do Polski - tam prócz rodziny nie mam nic. Mieszkania, domu , pracy. Gdzieś we mnie tkwi chęć powrotu - ale jeszcze nie teraz. Po prostu się boję. Zaczęłam sięgać po alkohol. Chłopak bagatelizuje moje problemy (wręcz je wyśmiewa) na prawdę chciałabym się komuś wygadać, powiedzieć co czuję, uporać się z tym... Więc moim przyjacielem stał się alkohol... Nie chcę pić, nie chcę czuć się ''dobrze'' tylko po piwie... Po prostu chcę, żeby to co mówię było ważne... Żeby kogoś to interesowało... Ale nie ma takiej osoby. Czy ktoś z was czuł się jak ja ?
  2. Od 4 lat mieszkam w Anglii. Przyjechałam tu z chłopakiem...Myślałam, że max rok i wrócę do Polski ale sytuacja w kraju nie zachęca do powrotu. Więc tkwię w UK w dalszym ciągu, nie mam tu nikogo... Chłopak nie wspiera, wręcz namawia do powrotu do Polski - tam prócz rodziny nie mam nic. Mieszkania, domu , pracy. Gdzieś we mnie tkwi chęć powrotu - ale jeszcze nie teraz. Po prostu się boję. Zaczęłam sięgać po alkohol. Chłopak bagatelizuje moje problemy (wręcz je wyśmiewa) na prawdę chciałabym się komuś wygadać, powiedzieć co czuję, uporać się z tym... Więc moim przyjacielem stał się alkohol... Nie chcę pić, nie chcę czuć się ''dobrze'' tylko po piwie... Po prostu chcę, żeby to co mówię było ważne... Żeby kogoś to interesowało... Ale nie ma takiej osoby. Czy ktoś z was czuł się jak ja ?
  3. Oj taaak ! Postaramy się - oby jak najszybciej :) bardzo bym tego chciała... i mój partner również.!;-)
  4. Właśnie wczoraj odbyłam spokojną rozmowę z moim chłopakiem, powiedziałam, że być może trochę mnie poniosło, że padło za wiele słów które nie powinny paść - zrozumiałam, że przecież to nie jest wina dziecka, to przecież mój chłopak tak zareagował na moją obecność to jemu coś nie pasowało. Przeprosiliśmy siebie na wzajem. Wytłumaczyłam mu , że jeśli chce być ze mną to musi ze mną rozmawiać o tej sprawie, że nie wyczyścimy jego przeszlości korektorem więc niech pomoże mi oswoić się z tym, że jest dziecko. Zapytał nawet co bym zrobiła gdyby walczył o dziecko już na drodze sądowej i uzyskał by np. możliwość zabrania go na wakacje na 2tyg, i czy zdaje sobie sprawę że wtedy chciał by spędzić z dzieckiem każdą minutę. W sumie bo głebszym przemyśleniu powiedziałam, że jeśli będzie szczęśliwy to ja tym bardziej. Wiem ile dla niego znaczy ten malec i żałuję, że kilka dni chodziła zła w sumie już sama nie wiem dlaczego... Ale cieszę się że odbyliśmy tą rozmowę i mam nadzieje, że mój chłopak pomoże mi to wszystko uporządkować, poukładać tak żeby przy kolejnym razie uniknąć scysji :) Dziś śmiało mogę powiedzieć : JESTEM SZCZĘŚLIWA !!! dziękuję wszystkim serdecznie za rady : za te złe i te dobre ! Dzięki nim mogłam spojrzeć też trochę inaczej na wszystko. Jeszcze raz dzięki. Martyna
  5. Coś na zasadzie pies ogrodnika sama nie wychowa a i drugiemu nie da. Żenada skąd takie kobiety się biorą!!! A co do alimentów u nas jest akurat taka sytuacja, że ona wielokrotnie się upominała o alimenty na zasadzie szantażu ! Ale nie zgłosi sprawy do sądu bo sama nie jest pewna czy to jest dziecko mojego chłopaka! Szkoda, że traktuje własne dziecko jak kartę przetargową i buntuje przeciwko ojcu no ale byc może już wkrótce dziecko zobaczy problem swojej matki która w ciągu 3 lat ma już 50 faceta.... :/ i zgłosi się sam do ojca. Bardzo bym chciała... :] [Dodane po edycji:] No to akurat do mnie nie przemawia!!! ;]
  6. Na początku naszego związku wiele mi opowiadał o dziecku a ja słucham z ciekawością. Nie powiem , że mnie to dziecko kompletnie nie interesuje bo tak nie jest . Żal mi że trafił na matkę , która puszcza się z byle kim i byle gdzie - być może dziecko jej kiedyś odpłaci za los jaki mu zrządziła. Przecież nikt nie mówi, że rodzice muszą już być na zawsze razem, każdy może sobie kogoś znaleźć ale niech dziecko wie,że ojciec jest jeden i niech nim będzie mój chłopak. A nie jak dziecko dzwoni to mówi tacie po imieniu. Ta kobieta dla mnie jest potworem, gdy mój chlopak dowiedział się o jej zdradach (potrafiła umówić się z facetem na czacie na sex) i to nie o jednej i nie o dwóch to wrócił do Polski ale ustalili, że będzie dzwoniła mówiła co u dziecka, przecież istnieje Skype, ale bardzo szybko jej się odwidziało nie zadzwoniła ani razu... Olała prośby mojego chłopaka a na dzien dzisiejszy kontaktuje się tylko gdy potrzebuje czegoś np.wlasnie zgody na paszport. Ja i mój chłopak planujemy wspólną przyszłość, jesteśmy ze sobą 2 lata ale znamy się prawie 13 - on był moją pierwszą miłością ale ja niestety jego nie - planujemy zaręczyny, chcemy dziecko gdy nasz sytuacja finansowa się ustabilizuje . Najgorsze jest to że On nerwowo czasami przez tą kobietę nie wyrabia... A jeszcze mi żal jego mamy , która przygarnęła tą dziewczynę pod swój dach dała jej wiele miłości ( ta dziewczyna była z domu dziecka) a ona odpłaciła się właśnie tak. To podłe. Jakie to dziwne, że większość ludzi z domu dziecka nie chce zgotować swoim dzieciom takiego losu jak same miały a tu istnieje kobieta , która nie dość , że się nie szanuję to przyszłość dziecka jej w ogóle nie obchodzi. A przecież chłopczyk rośnie i nie będzie coraz głupszy tylko mądrzejszy... Znajomi nasi, którzy tam mieszkają mówili, że chłopczyk pyta o mojego chłopaka a ona?? Ona milczy...
  7. Wiem , że ja też zbyt emocjonalnie zareagowałam, mówiąc,że nienawidzę jego dziecka. Chciałabym z nim porozmawiać o tym, powiedzieć, że to wcale nie tak, tylko że czuję się niezręcznie wiedząc , że schodzę na drugi plan... że chciałabym również uczestniczyć w tej sprawie gdyż poniekąd jestem jej uczestnikiem. Chce być dla mojego chłopaka wsparciem, a nie wrogiem. Chciałabym, żeby nie odtrącał mojej pomocy, moich rad, żeby był ze mną szczery w tej sytuacji a nie odrzucał jak przedmiot, który teraz się nie przyda. Kocham go i nie wyobrażam sobie życia bez niego, chcę dać mu dzieci i chcę żeby kochał je tak samo mocno jak i to pierwsze. Dziecko nie jest niczemu winne a ja pod wpływem emocji, złości naskoczyłam na nie... Tylko też chciałabym aby w sytuacji kiedy zadzwoni jego dziecko On pamiętał, że również mam uczucia a nie myślał tylko o tym, że właśnie w tej chwili świat stanął w miejscu i nic więcej się nie liczy. Dziecko zadzwoni i rozłączy się a ja jestem obok, zraniona, wściekła i po co to nam... po co sobie utrudniamy życie. ? Ehhh oby pomogło. Dziękuję ludziom , którzy starali się mnie zrozumieć i obiektywnym okiem spojrzeć na tą sytuację. To na prawdę pomaga. Dziękuję. Martyna
  8. dla was pisanie ''zaakceptuj to że ma dziecko'' , ''jesteś niedojrzała'' itp. jest bardzo proste oczywiście tylko dlatego , że sami się nie zmagacie z takim problem - jakie to płytkie. Łatwo jest oceniać sytuację nie dotyczącą was, cieszcie się! Tylko może ktoś z was postawiłby się w mojej sytuacji... Zresztą nie potrzebuję jakiegoś wsparcia bo mam je od przyjaciół chciałam tylko znać podejście innych ludzie ale tu znalazłam tylko żenujące podejście do sprawy. Ludzi , którzy mają swoje związki i nie martwią się o to co było lecz to co będzie powodzenia! Bo ja nie mogę planować swojej przyszłości . Gratuluję szczęścia i dziękuje za opinie jakże dziecinne.
  9. szkoda tylko, ze to dziecko wraz z matką mieszka za granicą i gdy ona czegoś potrzebuje to wtedy sie odzywa a gdy nic nie potrzebuje to jest cisza. Ja wielokrotnie namawiałam chłopaka żeby poszedł do radcy prawnego lub do adwokata i zajął się tą sprawą ale on nie podszedł do tego poważnie - olał sprawę. Sam stwierdził,że już chyba nie ma sensu się w tą sprawę angażować skoro matka dziecka zachowuje się jak tak a nie inaczej. Sypia z kim popadnie i nie wie z kim ma dziecko - żenada. Potrzebowała paszportu to znała numer telefonu! I znowu wielka cisza... A dziecko nastawiła przeciwko ojcu , (mówi do ojca po imieniu , kiedyś mówił ''tata'', wmówiła mu, że to wina ojca ze nie moze nigdzie wyjechać bo nie dał zgody na paszport) Mój chlopak u notariusza wyraził zgodę na paszport, wysłał to jej ale ona podała fałszywy adres i list wrócił do Polski. Więc ta dziewczyna też robi po złości, albo wypisuje mi bzdury na nk. Mało tego mój partner sam też nie dzwoni, nie pisze do dziecka. Jak dziecko zadzwoni to wtedy on przeżywa i przypomina sobie o jego istnieniu. Więc dlaczego takie chwilowe poprawienie kontaktu musi wpływać na nasze stosunki. Nie jest z tym latwo gdy żyjesz sobie spokojnie i nagle jeden telefon powoduje , że jesteś najgorsza i to dla osoby, którą kochasz. Jakby nie bylo to ja spowodowałam że jego dziecko zadzwoniło, tak jak pisałam CHCIAŁAM TO POUKŁADAĆ, ZAAKCEPTOWAĆ. Ale moje starania poszły na drugi plan i z tej która miała pomóc stała się tą złą. Więc o czym tu mowa? mam pokochać to dziecko? Ono nie jest moje!! A gdyby mój partner choć raz chciał ze mną porozmawiać o tym szczerze to zrobił by to dawno... Być może po prostu jego uczucie do mnie się wypaliło... !!!!!
  10. Jak jego sprawa?? jesteśmy razem i poniekąd ja jestem mieszana w tą sprawę, ciągłe opowiadania o tym jakie jego dziecko jest wspaniałe i mądre. Płacz w Boże Narodzenie, że nie będzie jego dziecka z Nim!! Ja chciałam być wsparciem dla mojego chłopaka ale on nie chcę mi powiedzieć wprost jak to wszystko z jego strony wygląda, co czuje , jakie ma plany na przyszłość związane z dzieckiem czy bedzie egzekwował jakieś spotkania sądownie czy też nie. A kiedy już jest jakiś kontakt z dzieckiem to ja nie istnieje jest złość na mnie , że jestem w pobliżu!! To nie jest normalne!!! I nie piszcie takich bzdur , że nie widzicie problemu, że chyba coś ze mną jest nie tak!!! Jeśli macie tak pisać to przystopujcie. Pisałam - chciałam zaakceptować to dziecko, próbowałam ale potrzebuje z jego strony też jakiejś rozmowy... wyjaśnień. Mamy się wspierać czy jest dobrze czy nie a nie tylko wtedy kiedy słońce świeci i się trzymamy za ręce.!! Powiedziałam mu, że nienawidzę jego dziecko przez tą całą otoczkę , którą zbudował w okół niego... I przez to że najczęstszym powodem kłótni... Od 4 dni nie rozmawiam z chłopakiem powiedziałam, że zastanawiam się nad odejściem... nawet go to nie ruszyło. Więc chyba jasne jest kto w jego życiu jest i będzie. Na pewno to nie jestem ja... A wystarczyło by powiedzieć jak On tę sprawe widzi... ale nie........
  11. Mam bardzo duży problem... Od 2 lat jestem z mężczyzną po przejściach w dodatku z dzieckiem. Jego sytuacja jest okropna!! Był z kobietą 6 lat zaszła w ciążę po 4 latach wyszło na jaw iż nie wiadomo z kim je ma. Chłopak od niej odszedł ale na początku niczego nie świadomy zaakceptował dziecko... W tym momencie ta dziewczyna utrudnia mu kontakt z dzieckiem aczkolwiek on już je pokochał i traktuje jak swoje. Tylko moje stanowisko w tej sprawie jest jakoś mało określone... Na początku mojego związku mój partner opowiadał mi o swoim dziecku w samych superlatywach, akceptowałam to gdyż sama nie myślałam o swoich dzieciach. Na dzień dzisiejszy wiem, że za jakieś 2, 3 lata chciałabym zostać matką. Jednak obawiam się że moje dziecko nie będzie aż tak ''fantastyczne'' jak dziecko mojego partnera z poprzedniego związku. Otóż problem polega na tym, że próbowałam to wszystko zaakceptować, chciałam żyć ze świadomością iż mój mężczyzna ma dziecko i je kocha ale pewna sytuacja zniszczyła całą ta otoczkę. Któregoś dnia jego syn do niego zadzwonił (o dziwo matka na to zezwoliła) i w tym momencie ja nie istniałam... mój partner kazał mi wyjść z pomieszczenia w którym rozmawiał chociaż ja tylko stałam i przyglądałam się. Po rozmowie zrobił mi awanturę , że jestem ciekawska i nie życzył sobie żebym była przy tej rozmowie. Myślałam, że serce mi pęknie... Kiedyś pojechał do tego dziecka bo sama go nakierowała na to - w tym samym czasie miałam egzamin na prawo jazdy, które było moim marzeniem a mój ukochany zapomniał o tym i żył tylko spotkaniem z dzieckiem. Na dzień dzisiejszy nie wiem co mam robić, mieszkamy razem ale ja chyba powinnam się wyprowadzić obawiam się , że moje dziecko może być dyskryminowane lub porównywane do jakiegoś (do syna partnera) chyba bym zapadła się pod ziemie.... Nie wiem co robić kocham swojego partnera ale ta sytuacja i dziecko nigdy nie minie... Doszło do tego, że czuję nienawiść do tego dziecka... Żałuję, że istnieje...
×