Skocz do zawartości
Nerwica.com

Badzynka

Użytkownik
  • Postów

    15
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Badzynka

  1. ech, nie ma to jak uroki chorób :/ Dziś idę się odstresować na imprezkę Mam nadzieję, że nie będzie wręcz odwrotnie i nie ucieknę stamtąd :/ [Dodane po edycji:] ale miałam dziś wstrętny dzień - sama przez cały dzień, złapałam doła, jakaś lękowka czy cos - na zmianę chciało mi się płakać i krzyczeć ;/ wzięłam 4 kalmsy, poszłam na spacer i już lepiej.
  2. yyy, wczoraj na zajęciach strasznie mi się ręce trzęsły, było mi okropnie gorąco i w ogóle nie wiem czemu - może zdenerwowałam się czymś :/
  3. dobrze jest się wyżalić i ponarzekać czasami, nie można non stop dusić wszystkiego w sobie. Wyłączone telefonu - u mnie też to było normą. Czasami też mi się zdarza rozdrapywać rany ale to już naprawdę rzadko i wole myśleć o cudownych chwilach, chociaż jak nie mam humoru to i to nie pomaga. trzeba mówić sobie, że to już minęł o i nie powróci (oby!) Nerwusy z nas i tyle. W sumie do tej pory myślałam, że to tylko ja miałam takie przeboje z chłopakiem, a tu widzę, że mój to żaden wyjątek. ech te chłopy [Dodane po edycji:] moje pyt dotyczące Kalms. 100 tabletek kosztuje około 40 zł. cena nie taka straszna tylko że trzeba na dzień zużyć duużo tabletek (w moim przypadku 6) czy znacie jakiś tańszy zamiennik?
  4. Agnieszka_1988, Jakbym widziała swoją przeszłość, w tym rzecz że mój pił alkohol. Również jestem ze swoim ponad 3 lata, od około 1,5 roku jest ok, choć czasem zdarzają się mu wybryki - na szczęście już ich tak nie przeżywam. Pamiętam sytuację, gdzie nie odzywał się do mnie, ponieważ przez 3 dni pił. Oczywiście nie przyznał się, a gdy się dowiedziałam, to chyba przeżyłam jakieś załamanie nerwowe, sama nie wiem. DO tej pory mam "trzaski" [agresja, płacz, panika itp] Nawet nie wiecie (a może jednak tak) jak mi lepiej, że mogę komuś o tym napisać. :) teraz chłopak się zmienił, nie pije, pomaga mi, wspiera mnie. ale "trauma" pozostała, pomimo tego, że jak myślę o tych wstrętnych rzeczach które mi zrobił to już nie czuję złości, żalu - obojętność jedynie.
  5. Agnieszka_1988, Może ojcowie nie potrafią okazywać uczuć - niektórzy. Mam znajomą, która opowiadała mi o stosunkach ze swoim tatą - szok(przynajmniej dla mnie);troszczy się o nią, przytula, zawsze wspomoże dobrym słowem. U mnie wygląda to zazwyczaj tak: jeśli mam jakiś problem i powiem o nim w domu to wg ojca to moja wina. (nawet to, że kiedyś w pracy pewna osoba wyżywała się na mnie z racji swego wyższego stanowiska)
  6. Kanashimi, Zaczęłam brać Kalms i chwilowo nie zauważyłam poprawy. tynka92, Kolejna osoba, która ma problem z ojcem Współczuję, bo wiem jaki to ból nigdy nie usłyszeć od rodziców "kocham cię", nie być przytulonym od tak. Dopóki nie poznałam mojego chłopaka przez brak tego typu gestów byłam strasznym dzikusem. Wracając do mojego chłopaka, czasem tak myślę,że to również on jest przyczyną moich dolegliwości, bo kiedyś mnie okłamywał, ogólnie strasznie ranił i baaardzi to przeżywałam (prawie 2 lata). Podejrzenie również o zdradę było - uczucie, jakby ktoś mi serce wyrwał. teraz jest ok, ale lęk, napięcie, strach nie mijają.
  7. wow, długo. U mnie zaczęło się chyba 11/12 lat a dopiero teraz są skutki uboczne: bóle, nieznośnie pieczenie jamy ustnej (koszmar!) napady agresji itp. Chyba znasz to. Kurcze, dobrze jest z kimś o tym pogadać/popisać. Jakoś lżej na duszy. Dzięki Nie wiem czy mam prawo pytać, ale moja ciekawość nie zna granic: na czym polegają Twoje wizyty u lekarza? co robicie?
  8. Komu dobrze No nic, też spróbuję na NFZ bo z kasą krucho (student:P) Pomaga Tobie ten lekarz? Widzisz jakieś efekty?
  9. Agnieszka_1988, Dziękuję za wyjaśnienie. No to poturlam się do psychologa. Chodzisz prywatnie/ na kasę chorych? Jeśli to pierwsze to ile płacisz?
  10. Agnieszka_1988, Podziwiam Cię za odwagę. A psycholog rożni się czymś od psychiatry? Też muszę się zebrać w sobie i iść do lekarza, bo to już za długo trwa :/
  11. No to chyba musimy iść do psychologa/ psychiatry. Trochę się boję. W sumie nie wiem czemu. A Ty? Mam już dość tego ciągłego napięcia. Tylko alkohol powoduje, że się rozluźniam, ale tak przecież nie można. to chore, jesteśmy takie młode (ja 19, Ty chyba 22) a takie gó*wno nas dopadło. Mówiłaś komuś o swoim problemie? Bo ja nie, trochę się wstydzę.
  12. jestem w szoku! naprawdę. Miałam baaardzo podobną sytuację. Wiem co czujesz i naprawdę Ci współczuję. Też mam brata, ale jakoś nie pamiętam żeby go uwielbiał - w każdym razie był lepiej traktowany (chyba) a już na pewno akceptowany. Też mi nie powiedział nigdy "kocham Cię" (mama w sumie też nie). Nie lubiłam/ nie lubię kiedy jest w domu - ciągłe napięcie, stres. Nie cierpię, kiedy ma gorsze dni - wprost "trzęsę się" ze strachu - wtedy albo się w ogóle nie odzywa albo drze się na mnie albo mamę. Natomiast w stosunku do innych osób (spoza domu) to normalnie do rany przyłóż Na dodatek nie mogę mu odmówić gdy czegoś chce, jeśli odmówię to się odgraża, szantażuje. Nie nawidzę tego!
  13. witam! Dziękuję za odpowiedzi, po skończeniu tabletek Kalms mam zamiar pójść do psychologa. Trochę się boję A jak twój ojciec zachowuje się w stosunku do Ciebie?
  14. witam! Mam 19 lat. Postanowiłam tu napisać, gdyż do tej pory nic nie nie pomagało i nie pomaga. Odkąd tylko pamiętam bałam się ojca. Nie bił mnie, tylko chodzi o jego sposób bycia i stosunek do mnie(moim zdaniem wrogi). W wieku 12 lat bałam się wracać do domu, gdyż wiedziałam, że on tam jest. czułam ciągły strach, lęk i napięcie. Teraz gdy wyprowadziłam się na studia problem ten nie minął, gdyż jestem pod jego kontrolą, odrobinę się zmiejszył (chyba...) No ale w czym rzecz. Ciągle jestem spięta, mam napięte mięsnie, gdy się zdenerwuje boli mnie okropnie brzuch (na wysokości żołądka). Od około roku boli, piecze mnie język. z tym problemem byłam u wielu lekarzy, żadne antybiotyki itp nie pomogły. Strach że to coś o wiele gorszego skłonił mnie do szukania informacji po internecie. i co znalazłam: pieczenie języka może być spowodowane nerwicą itp. Lekarz rodzinny przepisał mi Kalms, mimo to nie czuję, żeby coś mi pomógł. Nawet w sytuacjach, w których powinnam być rozluźniona, szczęśliwa często jest tak, że jestem niespokojna smutna. czasami mam ataki paniki, płaczu, a nawet agresji skierowanej zarówno na otoczenie jak i na samą siebie. Nawet teraz pisząc ten post jestem hmm zdenerwowana, w sumie nie wiem jak ten stan nazwać - aż mnie plecy rozbolały. Często mam przyśpieszone bicie serca, kluje mnie w tamtym miejscu, pocę się, pobolewa mnie dosłownie wszystko ;/ Denerwuję się nawet błahostkami. poza tym chciałabym dodać, że moj ojciec również ma problemy psychiczne, które objawiają się bólem i uczuciem zimna w stopach (nawet latem) Z tego powodu bierze leki na depresję. Czy to może być nerwica? proszę o pomoc. co mam zrobić? ;(
×