Witam Wszystkich!
Nie wiem od czego mam zacząć swoje pisanie!Ale czuję że jak komuś tego nie powiem to po prostu eksploduję!
Mam 24 lata i trochę doświadczeń za sobą!
Zacznę od tego że jako dziecko trafiłam do domu dziecka, wychowywałam się tam 11 lat.
W wieku 15 lat poznałam chłopaka i jesteśmy ze sobą do dzisiaj.
I na tym moja piękna historia się kończy i zaczynają się schody!!
Wszystko zaczęło się w momencie kiedy opuściłam dom dziecka i zaczęłam mieszkać z Tomaszem, jego ojciec od początku mnie nie tolerował i na każdym kroku dawał odczuwać swoją niechęć. Dłuuuuuugo znosiłam taki stan rzeczy ale wreszcie miarka się przebrała!
Przyszła szwagierka widząc co się dzieje zaproponowała Nam mieszkanie u siebie(dodam że ja nie mam dokąd pójść z matką i rodzeństwem nie utrzymuję kontaktu a na wynajęcie mieszkania Nas nie stać bo zarabiamy bardzo mało) i tu historia zaczyna się znów powtarzać!!!
Tym razem obchodzi się bez wyzwisk(typu kurwa, szmata, suka jakimi raczył mnie ;;TEŚĆ; ale problem polega na tym że Szwagierka i jej córki traktują mnie jak bajkowego Kopciuszka(raczej nie spodziewam się księcia), sprzątam, gotuję i zajmuję się małym dzieckiem a One po-prostu coraz częściej robią mi na złość! Dochodzi do takich sytuacji kiedy Marzena zabiera go na cały dzień nic mi o tym nie mówiąc i po prostu ich nie ma a mnie traktują jak powietrze!!!
Ot chociażby dzisiejszy przykład wróciłam do domu po całym dniu w pracy a ona zabrała go śmiejąc mi się w twarz i pojechali jest godzina 12 w nocy i Marzenka wchodzi sama bez Tomasza i mówi że Tomasz się opił i nie wróci na noc!!!!!!!! Jestem wściekła, czuję się upodlona i nie umiem sobie poradzić z tymi uczuciami!!! Dlatego zdecydowałam się napisać na forum bo liczę że przeczyta to ktoś mądry i doradzi Mi co mogę zrobić w tak beznadziejnej sytuacji!!!!!! Nie wiem już co mam z tym wszystkim zrobić, czuję że jest tylko jedno wyjście z tej chorej sytuacji ale nie mam odwagi po prostu odebrać sobie życia!
Tomasz jest jego sensem i nie wiem czy umiała bym sobie poradzić bez niego! Jest jedyną osobą na której mi zależy.
Ale przecież jestem kobietą i chciałabym ułożyć sobie życie tak żeby wreszcie czuć się jakoś stabilniej na tym świecie a nie tak żyć dnia na dzień.Jestem tak podenerwowana że nie umiem usnąć co mi się coraz częściej zdarza! Czy ja jestem na coś chora? Proszę kogoś o jakąś podpowiedź bądź poradę bo ja wysiadam!