Witam. Mam skończone 18-scie lat... Zaczne od samego początku...Po 18-stce u kolegi źle się czułem, wszystkie objawy zgoniłem na zwykłego kaca ale rzeczywistosc była taka ze w popicie była amfetamina którą wypiłem... pod wieczór nastepnego dnia strzeliło we mnie coś .. nie wiem jak to nazwać ... poprostu no uleciało ze mnie jakiekolwiek szczescie patrzylem sie w szybe i nic a nic mnie nie cieszyło ( na drugi dzień miałem do odbioru prawo jazdy ) czekałem na ten moment przez dobre dwa lata , to było moje marzenie... zupełnie mnie nie cieszylo tego dnia... odrazu pomyślałem ze ze mna jest zle... gorąco sie zrobiło na ciele , szczeka zesztywniala , mysli to dosłownie robiły co chciały nie mogłem nad nimi zapanowac... trzęsawki w nocy ... koszmar... i tak trzymało mnie przez 2 tygodnie... lęki, deprecha masakryczna... nic dosłownie nie odczuwałem , nie chciało mi sie z nikim spotykać , nic zupełnie... po tych dwoch tygodniach postanowiłem pojechać prywatnie do psychiatry... opowiedziałem o wszystkim , o fecie także .. przypisała mi Pani doktor zoloft... lęki ustąpiły , deprecha zeszła tak w połowie ale po tygodniu brania czuje się ... bardzo dziwnie... odrealnienie, prowadze zycie tak automatycznie jakbym spał.. , nie wiem po co żyje , zadaje se pytania po co jest zycie .. nie widze zadnego sensu w niczym ... Czy to normalne po lekach? Bardzo by mi to pomogło bo jedynym sensem teraz dla mnie jest nadzieja ze bedzie lepiej ... bo przeciez kiedyś musi to zejsc..