Jestem tutaj pierwszy raz. Długo zastanawiałam się czy w ogóle cokolwiek zrobić, napisać, cokolwiek komukolwiek powiedzieć. Czytając niektóre posty wychodzę z założenia, że mój problem wydaje się być bardzo błahy- jednak zrównał z ziemią mnie i moje życie. Więc wylewam się tutaj.
Pewnej nocy bardzo zachciało mi się pić, co spowodowało że się przebudziłam. Po otworzeniu oczu ujrzałam mojego narzeczonego przy pornografii i onanizowaniu się. W jednej sekundzie wszystko zaczęło się we mnie trząść, nie mogłam się opanować. Od tamtej pory minął już ponad rok. Po nieustannych walkach z partnerem-wygrałam. On przestał-ja przestać myśleć o tym nie mogę. Pociągnęło to za sobą kolejne odłamy. Jak tylko zerknie na jakąś inną, robi mi się gorąco, chce mi się wymiotować, zaczynam się bardzo źle czuć. To uczucie jest niewyobrażalne-nigdy nie spodziewałam się, że taka sytuacja może na mnie wpłynąć do takiego stopnia. Boję się z nim wychodzić z domu gdziekolwiek. Jazda samochodem do pracy to istny koszmar, nie wspomnę o powrocie. Boję się wyjść do sklepu i zostawić go samego w domu z obawy, że będzie to robił, ale nie chcę też żeby chodził ze mną bo tam są inne kobiety. To jakaś koszmarna obsesja. Nie kończy się na tym. Moje myśli skupiają się tylko i wyłącznie na tym. Kiedy jest gdziekolwiek sam- ja po prostu odchodzę od zmysłów- nie wiem co mam ze sobą zrobić. On zapewne też już nie wytrzymuje tego wszystkiego i jest mu ciężko- ciągle jestem smutna, apatyczna, nie odzywam się do niego, nasze relacje od tamtej pory znacznie się ochłodziły, nie rozmawiamy ze sobą, jak tylko gdzieś zerknie a idzie tam jakaś kobieta, od razu wzbudza się we mnie agresja- zwyczajnie przestaje się do niego odzywać. Jak tylko sama zobaczę jakąś kobietę w mini od razu mi się krew gotuje. Jak tylko on na coś zerknie myślę o tym całymi dniami, budzę się są myśli, po drodze do pracy, w pracy, po pracy, w domu ciągle to jest i nie znika z mojej głowy- nie potrafię myśleć już o niczym innym, o niczym co sprawia mi radość
Zawsze uważałam siebie za twardą sztukę, uważałam że nic nie jest w stanie mnie złamać. Jednak złamało. Zawaliłam uczelnie, teraz zawalam pracę, do rodziców już prawie nie jeżdżę. Najchętniej zamknęłabym się w domu i nie chciała z niego wychodzić.
Pomóżcie proszę