Skocz do zawartości
Nerwica.com

ninon

Użytkownik
  • Postów

    22
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ninon

  1. ja myślę, że to nirvana najwyższy stan uspokojenia w buddyźmie, nic nie czuć. Ale tak na poważnie to co cię rajcuje, myślisz że zawsze będziesz u mamusi na cycu siedzieć i marudzić, że nic ci się nie chce i nic już nie czujesz. Jak spełniasz swoje marzenia, czy masz jakieś marzenia????????? Jakie kroki podjąłeś/podjęłaś by swoje marzenia spełnić?
  2. Jeśli brak zwycięstwa nazwiesz porażką to rzeczywiście nie brzmi dobrze, ale jeśli to tylko informacja, że trzeba popracować bardziej lub zmienić cel, to brzmi lepiej
  3. Tes dużo piszesz ale tak naprawdę nic o sobie nie piszesz. Co się z tobą dzieje? Tyle z tego wiem, że ci źle. Ale konkretnie co ci jest? Stan stanowi nierówny, bo każdy ma inne podłoże. Potrzebujesz bezgranicznej miłości, która nie ocenia a otula i akceptuje cię taką jaka jesteś. Każdy o takiej marzy. Ale co możemy zrobić do czasu aż taką znajdziemy, a może takiej nie ma, a może ktoś czeka na właśnie NASZĄ taką miłość???? Zadajmy sobie pytanie: Po co to wszystko mi się dzieje? Po co jestem taka zdenerwowana, taka nieakceptowana, po co czekam aż ktoś mnie zobaczy jak cierpię, co chcę zyskać od innych tym strasznym cierpieniem, Po co mi to teraz. Nie szukaj powodów tego stanu w przeszłości, ale zapytaj siebie po co mi to nadal teraz. Zastanów się jakie upiory cię dręczą - konkretnie.
  4. dawno nie spotkałam się z taką dawką optymizmu i determinacji - świetnie. Tak trzymaj, nieważne z jakiego powodu nauczycielka jest wobec taka jaka jest, to jakich działań chcesz się podjąć jest niesamowicie odważne i wręcz piękne. Czytając twoją wypowiedź odniosłam wrażenie, że jesteś wojownikiem, który w końcu poznał swoją moc i teraz podejmie walkę, przejmie kontrolę, a nie będzie czekał co los mu ześle. Wspaniale. Jeśli uważasz, że pomoże ci pisanie na forum, to obiecuję będę tu żeby być po twojej stronie. Powodzenia Wojowniku
  5. ninon

    Proszę o pomoc:(

    czytając Twoje wypowiedzi mam wrażenie, że mimo że masz dziewczynę, to jesteś strasznie samotny - siła uczuć waszego związku jest niewystarczająca abyś mógł się czuć bezpiecznie, a do tego dochodzą pewnie kłopoty w szkole. To powoduje pewnie że czujesz się jakbyś płynął krą przez wzburzoną rzekę i nie dziwię się, że ogarniają cię takie uczucia. W stanach silnie stresowych nawet zdrowi mają też problemy z opanowaniem uczuć jakie im towarzyszą. Powinieneś zdecydować na odwiedziny u lekarza, ale na teraz "wtul się" w swoją dziewczynę (dosłownie i słownie) i spróbuj zaliczyć co nie wyszło ci w szkole (powoli zapanujesz nas strachem)
  6. miły myślicielu chyba za dużo sobie wyobrażasz - śmianie się to jeszcze nie koniec świata. Naprawdę KAŻDY z nas, nawet ci śmiejący się z ciebie, kiedyś przeżył takie chwile. Nie poddawaj czarnym wizjom bo to tylko twoja wyobraźnia, spróbuj wyobrazić sobie, że dzieciaki nie mają co robić to się śmieją - pewnie nie tylko z ciebie "taka miła zabawa w zbijanie wróbli kamieniami". Masz parę sposobów by przestać się bać: 1. zaakceptuj to, że przez jakiś czas będziesz obiektem kpin, przecież wiesz jaka jest twoja wartość i nic sobie z tego nie rób, 2. przyłącz się do nich i śmiej się z siebie a nawet wymyślaj nowe powody do śmiechu, 3. jak się z ciebie śmieją gdy przechodzisz podejdź do nich i nic nie mówiąc popatrz przez chwilę któremuś w oczy - straszne!!! ale może pomóc, 4. załóż własne koło prześmiewców, wiem że masz kolegów, 5. zakochaj się, 6. wymyśl ciętą ripostę na zaczepki, może koledzy pomogą, 7. przeczytaj książkę Antony de Mello - Przebudzenie - w księgarniach lub znajdź w internecie - daje do myślenia i pomoże ci przełknąć prześmiewców, 8. możl. inne formy znęcania się zgłoś na policję lub u dyrekcji szkoły - nie jesteś sam, 9. jeśli nie chcesz skorzystać z żadnej z rad - dlaczego???? jeszcze jedna opcja - zmień szkołę
  7. witaj myślicielu, chciałabym ci pomóc, napisać odpowiednie słowa, które pomogłyby ci ale nie wiem co właściwie się stało. Piszesz bardzo zdawkowo, "kłopoty, byłem nie do rozpoznania, podejrzenia sprawdziły się" co to znaczy. Czy cię pobili? Czy śmiali się, że teraz obciąłeś włosy? Może napiszesz trochę więcej co się dzieje i czego tak naprawdę się boisz? - śmiechu czy pobicia, czy innych zdarzeń - jakich? Jestem po Twojej stronie
  8. kolega wrabia cię dla zabawy bo widzi, że masz pietra w tamtej sprawie z dziewczyną i na tym jedzie - nie daj się, też zażartuj że teraz jesteś z tamtymi w dobrej komitywie i właśnie namówiłeś się z nimi na tego żartownisia lub inne jakieś pomysły na jego głupie żarty. Wychodzi na to, że to stara bardzo sprawa i przestań sobie wyobrażać co będzie. A z dziewczynami to fajna sprawa - myślisz, że jak się raz sparzysz to już tylko celibat? Czasami trzeba poszukać a nawet parę razy nie trafić, żeby znaleźć tą drugą połówkę. Skąd będziesz wiedział, że to ta skoro dałeś sobie spokój z dziewczynami. Sam widzisz, nie wszystko złoto co się świeci. Z dziewczynami też można się kumplować i wtedy gdy nie odpowiada ci - łatwiej "zerwać". A co do włosów to dlaczego obchodzi cię tak bardzo to co innie gdaczą. Pomyśl jakie to dziwne, że jacyś obcy ludzie mają kłopot z TWOIMI włosami. Zasłaniają im horyzont, czy wpadają im do zupy? Przecież to dziecinada - jak w przedszkolu i tak ich traktuj. Przecież nie będziesz bił się z 5-latkiem, a co mu powiesz? Jak go mamusia nie nauczyła odpowiedniego zachowania to co zrobisz. Spójrz jak się zachowują - jakbyś był kimś z zewnątrz i co zobaczysz? Nie zajmuj się nimi więcej, rozglądnij się za jakąś fajną koleżanką (może ta co się loompi na ciebie, cicha woda brzegi rwie... ), niektóre dziewczyny mają niezwykłe zdolności pocieszające
  9. myśliciel skoro ją zraniłeś w jakiś sposób to może rozwiązaniem będzie przeproszenie. Nie jakieś tam wielkie słowa, ale może żałuję i przepraszam. Możliwe, że okaże się że to wystarczy. Kiedyś ktoś mi powiedział, że jak się czegoś boję to trzeba wtedy nie uciekać - bo będzie cię strach gonić, ale odwrócić się i zobaczyć co to jest. Pomyśl o tym inaczej, że tak jak ty pod strachem masz "ludzką" twarz, tak i ona pod gniewem ma też "ludzką" twarz. A lekarz powinien wiedzieć wszystko to co nam tu piszesz, na pewno pomoże lepiej niż my, bo w czasie rozmowy wychodzą wszystkie szczegóły o których tu piszesz lub nie piszesz.
  10. nie wiem czy twoje długie włosy aż tak cię wyróżniają. Każdy ma włosy, krótsze, dłuższe, bardziej wyróżniają chyba łyse głowy bo idzie za tym podtekst ABSa (absolutny brak szyi) lub dresiarza. A co mają powiedzieć rudzi i do tego piegowaci? Właściwie dlaczego masz długie włosy? Skoro uważasz, że tak cię wyróżniają i powodują takie lęki, to skróć je i bądź jak wszyscy. Przecież włosy chyba nie określają tego kim jesteś, czy jaki jesteś. To tylko image, a długie włosy to tylko fryzura.
  11. wika nie rozśmieszaj mnie, nie jestem guru. Ale rzeczywiście nabrałam siły jakiej nigdy nie miałam. Zdawało mi się wtedy, że lekarze po opisie objawów powinni od razu wiedzieć co mi jest i zaradzić temu co się działo - niestety trafiłam w niebyt lekarski. Tabletki, brak zrozumienia - zamiast głaskania duszy, lulania. Jestem i zawsze byłam optymistką może dlatego nie dałam się. To co mnie spotkało okazało się początkiem mojej drogi do zrozumienia siebie, świata, ludzkiego postępowania, poszukiwania Boga prawdziwego. Wszystko to znalazłam i dlatego teraz wymądrzam się i nie boję się napisać tego co napisałam. W realu w czasie rozmowy łatwiej byłoby mi pogłaskać cię słowem, dotknąć twojej duszy bo wtedy więcej informacji pochodziłoby od ciebie, ważne są gesty, mimika twarzy, ton głosu i można wydobyć więcej informacji na temat choroby. Przykro mi gdy osoba chora na próbę podbudowania jej ego reaguje jak zwykle - jestem chora, nie możesz zrozumieć co mi dolega - to zamykanie drogi dla siebie. Przypominają mi się wtedy słowa naszego Papieża: Nie lękajcie się! Wzruszam się wtedy bo to do mnie i do ciebie, i do innych zagubionych owieczek
  12. myśliciel naprawdę fajny z ciebie koleś, podoba mi się, że nie idziesz za stadem jak wielu w twoim wieku. Masz prawo do bycia sobą choćby w takim zakresie na ile cię stać, niektórzy do starości gadają słowami innych i nie potrafią odnaleźć swoich pragnień. Myślę, że nie musisz się obawiać tej dziewczyny bo już dużo czasu minęło i nic się nie stało i jest was w szkole 1500??? - łatwo się ukryć. A ta co się loompi czy lampi (śmieszne słowo) to może jakaś twoja cicha wielbicielka, nieśmiała i nie zrobi pierwszego kroku - myślę dlatego, że z nią będziesz miał spokój. Pamiętaj szkoła nie trwa wiecznie, to tylko 3 lata. Szkoła jest o tyle ważna, że zakończenie tego etapu jak najlepiej zdanymi egzaminami daje ci możliwość wyboru dalszej drogi życia. Polecam ci książkę Przebudzenie - Anthony de Mello, można dostać w księgarniach lub na stronie sm.fki.pl (nie moja, różne są tam głupstwa ale tą pozycję warto przeczytać) Pamiętaj trzymam za ciebie kciuki aby wszystko było po twojej myśli i żebyś nie zajmował się przeszłością, każdy z nas czasami błądzi jak ślepy i robi rzeczy przedziwne, złe, śmieszne, niespodziewane. Taki nasz ludzki los - błądzić by kiedyś poznać właściwą drogę.
  13. no właśnie, zgadzam się, ale bliskość innych przyjaznych osób pozwala właśnie na takie wyjścia, zresztą stan zaawansowania nerwicy czy depresji (nie miałam z nią do czynienia) jest chyba różny u różnych osób i ma inne podłoże. A to co piszę to nie recepta a tylko podpowiedź. Wszelkie działania trzeba dostosować do konkretnej osoby, a najważniejsza jest akceptacja bliskich i prawdziwe rozmowy dotykające duszy.
  14. byłam w takim stanie parę lat temu, po śmierci ciotki wpadłam do grobu z dnia na dzień - nie naprawdę ale psychicznie. Czułam, że nie mogę stamtąd wyjść. Ataki paniki nie pozwalały mi wyjść z domu ani nawet kąpać się jeżeli nikogo nie było w domu. Miałam silny lęk przed otwartą przestrzenią. Nikt w mojej rodzinie nie chorował i nigdy nie był w takim stanie. Jedyne pocieszenie jakie słyszałam wtedy - chciałabym ci pomóc, ale nie wiem jak. Tabletki - nie pamiętam jakie - na sen, by spać - bo nie mogłam (i tylko te pomagały) i na dzień te były do niczego - byłam otępiała i nie eliminowały lęku tylko go przygłuszały. Powiedziałam sobie, że dam sobie radę, że sobie z tym poradzę. Skoro do tej pory wszystko było ze mną dobrze to dlaczego nie miałabym z tego wyjść. Ponieważ moi bliscy nie wiedzieli jak mi pomóc to sama mówiłam im co chcę od nich dostać aby mi pomogło. Przede wszystkim pomogłam sobie sama i pomogło towarzyszenie, bliskość innych osób, suplementacja magnezu, może trochę czas. Trwało to 2 lata i powoli wróciłam do siebie. Jedyne co zostało mi z tamtych czasów to zapomnienie jakie to były straszne dni i czasami malutki lęk gdy zostaję sama na noc w domu, Muszę wtedy pomyśleć do której sąsiadki mogłabym zapukać w nocy by choć zamienić zdanie - jeszcze nie zdarzyła mi się taka potrzeba, ale w takich wypadkach jestem przygotowana, wiem co mam robić. Kontakt z żywym człowiekiem uspokojał mnie, co znaczyło też, że to realny świat. Dlatego wiem, że jeśli to tylko lęki, nerwice to można z tego wyjść a im wcześniej z tym pracujesz tym szybciej wyjdziesz.
  15. to rzeczywiście może być problem, z takim typem nie wiadomo co zrozumie jako zaczepkę. Unikanie kontaktu wzrokowego może być wg nich też zaczepką. Może nie ma się czego bać, skoro do tej pory nie było bójki to możliwe, że nie będzie. Bądź dobrej myśli, spróbuj może znaleźć kogoś - przecież chyba nie wszyscy mają tak bardzo negatywny stosunek do ciebie - z kim mógłbyś pogadać (nazwijmy go ochroną, zasłoną dymną) i pokazać tym, że poprzednie klimaty już cię nie interesują. Nie znam szczegółów całej sprawy ale może ktoś dorosły mółby ci pomóc: rodzic, znajomy, pedagog, jeśli masz zaufanie do takiej osoby. Nie zastanawiaj się ani minuty aby powiadomić policję jeśli sytuacja stanie się zbyt niebezpieczna dla ciebie. Życzę ci aby nie było potrzeby
  16. Viridian piszesz o sobie czy o bracie Mareckiego? Tak życie to śmiertelna choroba i do tego przenoszona drogą płciową!!! Trzeba bać się życia i najlepiej zamknąć się w wieży. Wiele jest młodych osób, które urodziły się po Czarnobylu i boją się czy ten mały pieprzyk, który się właśnie pojawił to zły znak. Jak temu zaradzić, jak pokonać strach - najlepiej odwiedzić wszystkich lekarzy jacy mogliby wykluczyć ich przypuszczenia, zrobić badania i tam będzie czarno na białym co to jest i czy coś jest. W międzyczasie najlepiej życ po prostu, uczestniczyć w życiu rodziny, wybrać się do kina, nie wiem, pójść na mecz i kibicować wygrywającym (bo to dobrze robi jak się wygrywa). Są tysiące rzeczy które można robić nawet jak się jest chorym. Chory to już ma usiąść w kącie i czekać na śmierć. Jeśli lękasz się sam uczestniczyć w życiu poproś brata, siostrę, znajomego by ci towarzyszyli. Nawet 1 minuta zapomnienia o dolegliwościach to sukces, a może przedłuży się do 3 minut. Każdy z nas przechodzi w życiu różne koleje losu, niektórzy tłumią to w sobie a inni opowiadają o tym wszystkim, którzy chcą słuchać - ale to nie wstyd i nie koniec świata, że jest się chorym. Nawet chorzy mają czas lepszy i gorszy, nie jest constans.
  17. bardzo się cieszę razem z tobą, że jest lepiej i poznajesz swoje dolegliwości coraz lepiej. Jeśli znasz naprawdę jej przyczynę to staraj się ją obłaskawić. Nie wiem czy tak długie zażywanie tabletek nie spowoduje lęków przed odstawieniem. Jeśli nawet nie uzależniłaś się od chemii zawartej w tabletce to może być ona substytutem dobrego samopoczucia. Nie umiem ci nic powiedzieć jak to zrobić bo nie wiem jak, żeby było jak najmniej boleśnie i bez lęków. Pewnie pomogłoby towarzystwo i zwykłe codzienne pogaduszki, koleżanka, znajoma, kawa, mleko, herbata.....co tam lubisz Ja jestem "zdrowa" - nie wiem czy tak można o kimś w ogóle powiedzieć, ale myślisz że siła mi przychodzi łatwo? Czasami muszę sobie przypomnieć, że jestem niepoprawną optymistką i uwielbiam siebie - stąd wynika moja siła, bo też zdarzają mi się złe dni, ponury nastrój i takie tam... Jednak nawet najdłuższa żmija - mija i znów przychodzi dobry nastrój, często wspomagany komedią lub żartami z rodziną. Co do mężów, to oni czasami boją się chorób żon, zwłaszcza że nie wiedzą jak mają się wtedy zachować żeby nie zaszkodzić i nie robią nic. Może mogłabyś mu podpowiedzieć co powinien ci powiedzieć, jakich słów użyć, jakie gesty wykonać lub nawet sama bierz od niego te gesty - prowadź jego rękę, każ powtarzać swoje słowa do ciebie. wymądrzam się ale chciałabym dodać ci jak najwięcej otuchy i siły, pozdrawiam
  18. miło mi słyszeć, że trochę "za ostro" cię zrozumiałam. Po twojej odpowiedzi sądzę, że całkiem dobrze z tobą. Nie odradzam terapii!!! ale sama wiesz, że bolącego zęba nie wyleczy tabletka. Kochający mąż i dziecko niestety to czasami nie wystarcza. Mąż kocha cię tak jak piszesz ale może nie rozumieć twoich problemów, nawet jeśli dokładnie wie co ci dolega. Bo co innego wiedzieć, a co innego czuć te lęki. Poznawanie świata oczami dziecka jest niezwykłe i może ci bardzo pomóc. Nie wiem czy potrzebujesz rad, jesteś silniejsza niż wywnioskowałam i na dobrej drodze do zdrowia, życzę powodzenia
  19. I nie traktuj nerwicy oraz depresji jako "zajmowania się tylko sobą" - moim zdaniem to niebezpieczny stereotyp, bo obarcza chorego winą za jego stan. A przecież nikt nie wybiera choroby i nikt nie powinien być za to obwiniany! Niestety viridin nie czytasz ze zrozumieniem, "zajmowanie się sobą" to nie jest kwestia winy czy niewiny, ale podpowiedź, że świat nie kończy się na tobie jako osobie. To tak jakbyś wybrał się łodzią w podróż i zamiast relaksować się, poznawać świat, ludzi, chłonąć zapachy i wrażenia, wytyczać nowe trasy - cały czas przejmował się czy łódź nie ma dziury, czy wiosła dobrze się trzymają, czy ławeczka na której siedzisz nie przekrzywia się. Czy o to w życiu chodzi?
  20. myśliciel myślę, że jesteś strasznie fajnym facetem. Długie włosy i taki wzrost to już połowa sukcesu, gdzie tam połowa - to sukces. Śmieją się bo ci zazdroszą. Zresztą dlaczego pozwalasz na to by manipulowały tobą jakieś chłystki. Śmiech to manipulacja, żebyś poczuł się źle, żebyś tak jak oni poczuł się zagrożony. Zresztą co cię obchodzi świat takich ludzi, szkoła to tylko 3 lata a potem ich nie znasz. Rób to co zamierzasz i osiągaj wyznaczone sobie cele. Jak będziesz szedł swoją drogą to okaże się, że znajdzie się osoba, której po drodze z tobą. Polecam Przebudzenie - Antony de Mello - otwiera oczy.
  21. wika podświadomie czujesz, że psychoterapueta cię nie lubi, nie wiem jak długo możesz znosić takie traktowanie - nie jestem specjalistką ale chyba wmawienie komuś, że jest potomkiem "psychicznych" rodziców, choć trochę mu pomoże. Kto powiedział, że rodzice muszą być idealni i to ich wina, że taka jesteś. Pewnie, że chętnie przejmujemy znane wzorce zachowań, ale przecież jesteś już dorosła i powinnaś żyć własnym życiem, a nie tym jacy są lub o zgrozo! byli twoi rodzice. Możliwe że masz bardzo silnie zaburzone poczucie bezpieczeństwa stąd te lęki, ale jeśli sama nie pobawisz się w detektywa i nie wytropisz w sobie prawdziwej przyczny lęku to nie wiem czy tableteki lub psycho.... ci pomogą. Może uważasz że twoje życie jest zbyt monotonne i nic nowego cię już nie czeka, że znalazłaś się w pułapce niemocy? Może dodatkowo powinnaś zbadać swoją krew, możliwe że masz jakieś niedobory pierwiastków, może magnezu, żelaza. Warto to poznać bo obniżony poziom wpływa na samopoczucie. Może masz obniżony poziom hormonów? Ja z zaburzeniami tarczycy wypłukałam się z magnezu i wtedy miałam największe, najgorsze stany lękowe w moim życiu. Magnez i dodatkowe hormony uratowały mnie.
  22. nie powinieneś mieć wyrzutów sumienia z powodu stanu twojego brata, to nie twoja wina, że jest w takim stanie. Sam się pewnie boisz a nawet mogłeś wpaść w panikę - co się stało?, jak mogłem tego nie zauważyć? Pewnie gdybyście więcej rozmawiali, śmiali się!!!!!!!!, żartowali, może byś zauważył - może. Nic nie piszesz jakie zainteresowania ma twój brat - oprócz własnej osoby. Myślę, że brak planu na życie, choćby tymczasowego, powoduje że życie staje się ciężkie a nawet nie do zniesienia. Pasja powoduje, że nie masz czasu na zajmowanie się tylko własną osobą. Myślisz że pasja to coś poważnego, od razu wyobrażasz sobie starego, zakurzonego pasjonata znaczków pocztowych? Ha,ha, ha!!! Pasja to np. gry wojenne, logiczne na komputerze, jazda na rolkach i inne wariactwa jakie tylko wymyślisz. Jeśli twój brat jest już w domu to zaproponuj mu terapię śmiechem - tylko komedie i ulubione kabarety i tak przez tydzień albo dwa. Możliwe, że pomoże mu terapia u psych..... ale czasami prawdziwa rozmowa z kimś zaufanym, może z tobą, to prawdziwa terapia. Jeśli nie boi się umrzeć to dlaczego boi się żyć, co może stracić? Przebudzenie - Antony de Mello, może to będzie dobra lektura dla Was obu
×