Sabinko jeżeli stan w jakim jesteś będzie się pogarszał to nie widzę innej opcji jak szpital.
Nawiasem mówiąc jak długo się leczysz i na co?
Ja nie jestem zdiagnozowana nerwicowo, jeśli tak można to określić. Jestem DDA, 2 lata po terapi indywidualnej, grupowej. Bywalo w przeszlości, że mialam takie napady (wtedy nie bylo to tak wyrażne, raczej odczuwałam ogólny niepokój i chęć ucieczki od siebie), teraz czuję to wyrażnie, fizycznie też nie da się ukryć że to lęk.Pojawilo się jakieś 3 tygodnie temu tak wyrażnie i towarzyszy mi praktycznie codziennie. To mój pierwszy tak długi związek. Ogromne trudnosci z zaufaniem, bliskością. Staram się przelamywac i mówić o tym co mam w srodku ale im bardziej się otwieram tym bardziej się boję. Leki na sen dal mi lekarz internista, do którego trafilam przez problemy z żołądkiem. Po długiej rozmowie stwierdził ze to nerwicowe i zapisał najpier cloranxen ale po nim nie moglam funkcjonować rano, t\eraz biorę ctabletki "nasen" i powalają mnie w 15 minut, wstaję bez kaca;) fajnie bo bez snu było jeszcze gorzej, ale w dzień nie mogę ich brać i tu zaczyna się problem. Szpital nie wchodzi w grę ponieważ opiekuję się niepełnosprawną Mamą, prócz mnie nie ma nikogo tak bliskiego, więc musze ratować się jakoś inaczej... jak ? tego nie wiem jeszcze....ta niewiedza też mnie przeraża... śmieszne i tragiczne zarazem;/
[Dodane po edycji:]
Mam identycznie Sabinka. Moj partner tez zapewnia mnie,ze pomoze mi,ze nie odejdzie,ze będzie trwał... ale też widzę, że to go okropnie męczy.. Boję się, że go stracę...
Mój partner dodatkowo obwinia się za moje stany;/ to jest straszne...ma ADHD i uważa, że to wina Jego zachowania... a tak przecież nie jest, to we mnie tkwi problem. Ale nie potrafię Go przekonać, musialabym Mu wtedy poweidzieć, że to ja jestem chhora, jakie okropne rzeczy się ze mną dzieją, jak źle myślę o sobie i co przychodzi mi do glowy w momentach bezsilnosci...