Witam.
Jak już kiedyś pisałam, jestem po terapii w szpitalu która trwała 3 miesiące. Na depresję cierpię juz 6 lat. Nabawiłam się też nerwicy, przez to mam zaburzenia somatyczne, emocjonalne i lękowe, czyli pełen zestaw. Na dodatek, jestem DDA. Od długiego czasu mam problem z agresją wobec siebie, nie radzę sobie z tym. Siedzę przy komputerze, nagle czuję że muszę iśc sobie ulżyc- więc idę, tnę rękę i wracam do komputera. Jest mi to obojętne, nie mam juz żadnych wyrzutów sumienia, samo podcinanie juz mnie ani trochę nie boli. W ciągu ostatnich czterech dni zrobiłam to dwa razy, teraz walczę ze sobą żeby nie pójśc jeszcze raz, choc rany sie jeszcze nie zagoiły... Wiem że jest to spowodowane ciężką depresją, ale jak wyjśc z tego nałogu? Z depresją już prawie nauczyłam się życ, napady lękowe sa dla mnie już czymś całkiem normalnym, tak samo jak wizyty u lakarza z powodu kolejnego organu, który mi wysiada. Z tym wszystkim naprawdę da się życ, ale jak przerwac te "chęci" robienia sobie krzywdy? ... Ja nie mam pomysłów.... Od razu dodam, że nie biorę już żadnych leków i ich nie będę brała, one tylko zagłuszają, nie pomagają. Chcę udowodnic wszystkim wokół, że leki są zbędne, że poradzę sobie sama, bez ich działania. Przynajmniej wiem co się wokół mnie dzieje...