Witajcie :)Dziękuję wszystkim za odzew. Myślałam , że temat mało interesujący, a tu proszę :) i jak ładnie, prawie same małołaty, ale Wam to się należą raczej klapsy, za takie smutki, bawic się dzieciaki, Ja to swoje już wybawiłam i czułam się zawsze radosna...jeszcze nie tak dawno.Fakt, przetrwałam chorobę nowotworową, kilka innych operacji przynależnych starszym ludziom. Wyszłam na razie obronną ręką ze wszystkiego, ale właśnie te moje uczucia i odczucia się "spłaszczyły" I właściwie nie tylko radości dotyczą. Nie potrafię np. płakac na pogrzebach, choc nieraz to ktoś bliski odchodzi. Wszyscy szlochają , a ja nic.Nie żebym się cieszyła że ktoś umarł, albo że nie jest mi smutno, tylko jakoś tych łez brakuje... nawet wiersz napisałam na ten temat
Rozpacz
Oczy stoją suche
wołanie zastygło na wargach
myśl w próżni
serce kamienne
twarz zmartwiała
ból
dusza krzyczy
ona jedna
powodów tysiące