Witaj.
Nie wiem czy to dziedziczne. Tak mówią naukowcy ale oni co parę lat zmieniają zdanie lub odkrywają coś nowego a przez to ich dziś "doskonałe" teorie jutro stają się nieaktualne. Są też tacy lekarze którzy nie potrafią wytłumaczyć wielu tzw. cudownych wyzdrowień. Jest o tym nawet książka. Zostawmy więc lekarzy i ich teorie. Masz chłopie synka a on potrzebuje ojca a nie mazgaja. Czeka na twoją dłoń jak idzie obok ciebie, czeka na to jak go przytulisz i powiesz "kocham Cię synu". Rób to. Jeśli chcesz pogadać to znajdziesz mnie na http://www.********. Na tym portalu jest zbyt wielu narzekaczy.
pozdrawiam
Jacek
STARY POST: Postanowiłem stworzyć ten wątek aby podyskutować z ludźmi chorymi konkretnie na te chorobę
Pragnę wymieniać sie spostrzeżeniami na temat objawów i skutecznych w Waszych przypadkach sposobach leczenia
Oto moja historia
Ja mam 38 lat i od 3 lat ZDYCHAM na mieszaną odmianę CHAD w której to 30 % chorych popełnia samobójstwo. Jest to u mnie choroba dziedziczna-mój ojciec się powiesił, jego siostra podcięła żyły......3 lata temu byłem wysportowanym , pewnym siebie zarobionym kolesiem ,nie było problemu nie do rozwiązania-ba -uwielbiałem problemy i wyzwania. Teraz jestem roślinką, która nie potrafi umyć naczyń i wyjść z łóżka do południa. Zdycham na niewyobrażalne wcześniej lęki i totalną z tego powodu depresję...bardzo często mam epizody kompletnej derealizacji-prawie nie wiem jak sie nazywam . Czasami totalne schlanie się daje kilka godzin wytchnienia. Byłem już w psychiatryku z powodu nieodpartej chęci skończenia z tym gównem-jestem (byłem ? )typem fightera i jeśli prochy (leki) nie wykończą tej choroby to ja to zrobię odbierając sobie życie. Ale jeszcze walczę i czekam .Mam syna 6 latek . On jest ostatnią kotwicą....
Może to nienormalne ale uspokaja mnie świadomość , że jak już nie będe mógł wytrzymac to wiem dokładnie jak to zrobię (auto z wypożyczalni+flaszka whyskacza+wjazd pod tira na zakręcie-będzie wyglądało na wypadek,rodzina nie będzie miała obciachu,ja nic nie poczuję )-wiem , że w każdej chwili mogę sobie ulżyć , zadać kres niewyobrażalnemu dla zdrowych cierpieniu. I to daje mi siłe przetrwać kolejny dzień w stanie roślinki-szmaty ktorą gardzę
Mam ogromna przewage ciężkiej depresji...na 3 lata mialem tylko 2 3 tygodniowe epizody manii-Boże jakbym chcial aby wróciła
Dotychczasowe leczenie (wszystkie SSRI, SNRI, bupropion, mianseryna) nie przyniosło żadnych rezultatów,ba pogarszalo mój stan
Biore od pół roku Lit -od tego momentu poczułem lekka stabilizacje. 4 miesiące temu dorzucilem fluanxol ( odkryłem go dzięki temu forum ) . Była poprawa. ale 2 tygodnie temu czar prysnął-obawiam sie powrotu wszystkich najgorszych objawów
Nie wytrzymam tego
jak jest z Wami??
Jak funkcjonujecie, ile już chorujecie, jak wygląda wasze leczenie, w jakim stanie jesteście?
Robert
[Dodane po edycji:]
Sami szczęśliwcy na forum????
nikt nie choruje na to badziewie??
Gratulacje,hheeheheh
Pozdrawiam
Robert