Skocz do zawartości
Nerwica.com

Sjenna

Użytkownik
  • Postów

    71
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Sjenna

  1. wiem, że inaczej będę patrzeć na to pewnie z perspektywy czasu, choć moja moja siostra poznała w swojego narzeczona, gdy była ode mnie sporo młodsza. Są szczęśliwi, także myślę, że w każdym wieku można odnaleźć miłość. Po prostu zastanawiam się, czy warto pakować się w coś takiego przy tego typu chorobie. Choć zawsze będą mogą pojawić się nawroty i nauczę się w tych momentach alienować od innych i uciekać. To tak jakby założyć, że skoro mam depresję, nie warta jestem tego, by rozmawiać z ludźmi. Najgorszy jest jednak strach przed odrzuceniem...w każdym bądź razie jeśli coś dobrego się wydarzy od razu napiszę post
  2. Bardzo się boję. Zostawiła mnie przez to część znajomych, nie chciałabym go obarczać swoją osobą, pisze w tym roku maturę, będzie mu ciężko. A on chciałby się dalej spotykać, tylko jeszcze o tym wszystkim nie wie dla mnie też seks w tym wieku nie jest normalny xD ale chyba rzeczywiście powinnam się zająć teraz tym o najważniejsze, czyli nauką i wyjściem z depresji. Serdecznie dziękuję wszystkim za odpowiedzi i różne opinie. Na tym forum jest naprawdę dużo dobrych ludzi
  3. Tak szczerze, jestem religijna i nie ma mowy "o seksie". Jest dobrymi i uporządkowanym chłopakiem z własnym światopoglądem i zasadami, tym mi imponuje. A przez to, że jest dobry i uporządkowany chyba zadecydowałam, żeby go w taki chłam, jaki miałby ze mną nie wciągać
  4. dziękuję tylko mam taką straszliwą ochotę nie wiem, uciec, zamknąć się jakoś w swoim bezpiecznym świecie, tzn. wśród przyjaciół i rodziny, którzy znają moje problemy i kochają mnie taką jaka jestem. Ciężka jest też świadomość tego co próbowałam sobie zrobić, ale sytuacja była wtedy dość specyficzna. Brak leków, a na wizytę musiałam czekać 2 miesiące i stało się... Po prostu ogarnia mnie strach, wiem, że ludzie nie są żadnym towarem, ale jak pomyślę o tych wszystkich pięknych (i zdrowych dziewczynach), to mam wrażenie, że nie ma sensu zaczynać czegokolwiek... -- 26 lut 2012, 21:36 -- Myślę, że jak każdy człowiek mógłby zareagować ucieczką- to jest bardzo normalna reakcja, sama nie wiem, co bym w takiej sytuacji zrobiła...
  5. bardzo dziękuję za odpowiedź chciałabym z nim móc o tym porozmawiać, ale na razie się poznajemy, a to dość osobiste kwestie. Jest mi naprawdę pod tym względem ciężko. Wszyscy mi mówią, że depresja to choroba jak każda inna i nie mogę się o nią obwiniać i oceniać. Moja najlepsza przyjaciółka powiedziała mi, że jeśliby od razu zerwał znajomość, to nie był tego wart i że"każdy kto Cię zna, wie jaka jesteś wartościowa, a depresja jest nieszczęściem, które Cię spotkało". Ciężko mi jednak w to uwierzyć, ciągle dopieka mi poczucie winy...
  6. Witam chciałam Was poprosić o radę w pewnej sprawie jak i pomoc, za którą byłabym ogromnie wdzięczna. Poznałam ostatnio chłopaka. Umówiliśmy się na spacer, było naprawdę cudownie. Tylko jest pewien problem, mam 17 lat, od 3 lat cierpię na depresję. Jestem teraz pół roku na indywidualnym w szkole. Bardzo się staram uczyć, gdyż mam swoje plany i marzenia dotyczące mojej przyszłości, a w szczególności studiów. Sprawa jest dość skomplikowana i zaraz ją trochę przybliżę. Mieszkam w małej miejscowości, chodzę do szkoły, w której moja mama jest nauczycielką. Miałam próbę samobójczą, oczywiście pielęgniarki wszystko rozpowiedziały, więc wie o tym cała szkoła. Nie wiem, co mam robić. On się i tak o tym pewnie niedługo dowie i domyślam się jak zareaguje ( jak każdy normalny człowiek... chciałabym to jakoś zakończyć, wstydzę się tego strasznie. Nie mogę już zmienić przeszłości, a teraz walczę o siebie i swoją przyszłość. Poza tym on jest jednym z najprzystojniejszych chłopaków w szkole, jest bardzo inteligenty i prawdziwy z niego gentleman mógłby mieć każdą dziewczynę w szkole, gdyby chciał, jestem bezradna....
  7. Witam mam pewien problem i chciałam się zapytać o wasze zdanie w pewnej sprawie-byłabym ogromnie wdzięczna Na depresję zachorowałam na początku II klasy gimnazjum, w III miałam już miałam nauczanie indywidualne. Udało mi się ukończyć gimnazjum z bardzo dobrymi wynikami. Włożyłam w to ogrom pracy, by wyjść z tego stanu i móc się uczyć. Myślałam, że już wszystko będzie ok, zacznę liceum i nowy etap w życiu. A depresja mnie już nie dosięgnie, odstawiłam leki i czułam się bardzo dobrze. Na początku września było rewelacyjnie, świetnie mi szło, bardzo szybko zawiązałam nowe znajomości. Ale z każdym tygodniem czułam się coraz bardziej zmęczona i opuszczałam dużo godzin. Potem nie wyrabiałam się z nadrabianiem, przez co byłam coraz bardziej sfrustrowana i gorzej się czułam. Potem doszły inne objawy depresji m.in. derealizacja, bóle w klatce piersiowej, bezsenność, problemy z apetytem. Pewnego dnia wstała i poczułam, że nie mam nawet siły i ochoty się umyć i uczesać. Nie mam się do kogo zwrócić. Moja mama ma sama mnóstwo problemów. Bardzo mnie wspierała w gimnazjum, a teraz powiedziała, że nie ma na to już siły. Ja sama nie mam zamiaru ją tym obarczać. Poza tym mam już 16 lat, niedługo 17 i powinnam być już całkowicie odpowiedzialna za siebie. Myślałam o nauczaniu indywidualnym, rozmawiałam z panią pedagog i muszę pojechać do psychiatry. Najgorsze jest to, że moja mama uczy mnie polskiego-jest nauczycielką. Także nauczanie indywidualne miałabym z jej kolegami/koleżankami z pracy. Moje rodzeństwo się przedtem uczyło w tej szkole, średnia powyżej 5, lubiani, popularni. Tylko ja, taka nieudana.... Zdecydować się na to indywidualne? Czuję, że dłużej nie pociągnę, chciałaby się uczyć, ale nie jestem w stanie. Choć dla mnie to trochę dezercja. Ludziom się przydarzają gorsze rzeczy, czuję się winna i mam wyrzuty sumienia
  8. Wydaje mi krokiem jest wyzbycie się winy, że się zachorowało(tak było w moim przypadku). Trzeba być też cierpliwym i wytrwałym, walczyć o swoje. Te choroby łatwo człowieka nie opuszczają i prawie zawsze są nawroty. Warto znaleźć osobę, której można totalnie zaufać. Życie ma smak dzięki pasjom. Warto się zająć czymś co Cię uszczęśliwia lub uszczęśliwiało. Modlitwa to też podstawa, by wytrzymać ból, łatwiej go znosić i znaleźć siłę. Choć wiem, że to nie wszystkich przekona
  9. Dzisiejszy dzień był cudowny- najszczęśliwszy od wielu miesięcy. Mimo początkowych protestów przyjaciółki zabrały mnie na cały dzień na miasto. Robiłyśmy mnóstwo dziecinnych rzeczy, objadłyśmy się shake'ami(czekoladowymi!), byłyśmy w kinie i śmiałyśmy z byle głupot(aż się ludzie patrzyli- przyznaję- robiłyśmy to trochę za głośno ). Zapomniałam o troskach i problemach i jestem bardzo wdzięczna losowi, że otaczają mnie ludzie, którym na mnie zależy. Jutro od rana czeka mnie ciężka praca, ale czuję, że nabrałam sił i optymizmu
  10. Naprawdę Cię rozumiem, wiem, że to brzmi trochę na naciągane, ale tak jest Sama chorowałam ciężko na depresję kliniczną, a teoretycznie mam wszystko czego trzeba, rodziców, fajne rodzeństwo i jak czytam różne straszne rzeczy, które przeżyli ludzie na tym forum, to się zastanawiam, czemu sama choruję. Najgorsze są nawroty choroby, ale ważne żeby się nie poddawać. Trzeba walczyć dla swojej przyszłości i wielu dobrych chwil, które mogą nas spotkać. Pozdrawiam Cię cieplutko i trzymam kciuki, aby się wszystko ułożyło
  11. Witam Jestem teraz w I klasie liceum, rok temu byłam na nauczaniu indywidualnym, które pozwoliło mi wyjść z najcięższego okresu depresji, kiedy bardziej przypominałam zombie niż żywego człowieka. Ukończyłam gimnazjum z bardzo dobrymi wynikami i całkiem dobrze zdanymi testami. Teraz chodzę do liceum w moim mieście, moja mama! uczy mnie polskiego i generalnie wszyscy mnie znają lub kojarzą. Rok temu ukończył tę szkołę mój brat, a wcześniej siostra. Oboje byli straszliwie zdolni i bardzo popularni w towarzystwie. Na początku dobrze mi szło, poznałam wielu fajnych ludzi, ale ostatnimi czasami mam nawroty choroby, dosyć poważne problemy z pamięcią i koncentracją. Nie mogę spać i nie mam w ogóle praktycznie apetytu. Każdy dzień to przełamywanie się do szkoły, a po zajęciach jestem tak wykończona psychicznie i fizycznie, że nie mogę się zabrać za odrabianie i przygotowywania do zajęć. Zaczęłam stronić od ludzi i generalnie ostatnio tylko i wyłącznie się uczę, bo proste rzeczy wchodzą mi do głowy kilkakrotnie ciężej. Nie wiem co mam robić....rozmawiałam z moją wychowawczynią, która jest naprawdę fajna. Mówiła, że muszę walczyć, że nikt niczego nie przyniesie mi na talerzu, muszę oddzielić emocje. Powiedziała, że depresja to nie jest choroba fizyczna. Tylko jest tak ciężko, człowiek czuje, że jego życie jest przepełnione pustką i donikąd nie zmierza...wracam do domu, myślę po drodze o śmierci. Na lekcjach czuję, że wszystko się wokół mnie rozmywa, mam lęki, nie wiem jak to nazwać ataki gorąca. Co mam zrobić? Lecieć na dwójach i uzbroić się w cierpliwość, że choroba minie? Czy znowu pomyśleć o indywidualnym? Tylko wiem, że w życiu nikt nie będzie mi niczego ułatwiał, trzeba być twardym, by przetrwać.
  12. Sjenna

    hej!

    Witaj, witaj ja też uważam, że to forum jest extra xD
  13. A ja nie mam komu się wygadać, także się tutaj wpisuję Czuję się totalnie sama. Zawaliłam testy, ryczałam całą noc. Na mojej mamie się totalnie zawiodłam. Chyba za dużo od niej oczekiwałam. Po prostu potrzebuję osoby, która by we mnie wierzyła i mnie wspierała, bo ja sama w siebie nie wierzę. Ogólnie sytuacja jest do chrzanu...
  14. Sjenna

    Skala Depresji Becka

    Mi wyszło prawie max punktów
  15. Ja na szczęście już wszamałam czekoladę, także jest lepiej. Ej, Lakuda, będzie dobrze :*
  16. Szukałam odpowiedniego miejsca do wpisania tego, co mi leży na sercu. Jestem zagubiona i nie wiem za bardzo, co ze sobą począć, więc chyba dobrze trafiłam :) Kiedy zachorowałam na depresję miałam ok. 14 lat, leczenie zaczęłam dopiero w wieku 15 lat(głupia!) i niedługo dobije mi 16. Mam wrażenie, że straciłam te dwa lata życia, patrząc na to jak rozwinęli się inni ludzie. Ten czas był totalną torturą i cieszę się, że powoli z tego wychodzę. Zaczynam już żyć, a nie wegetować. Ale powrót do "rzeczywistości" jest dosyć ciężki. Czuję, że depresja spowodowała totalne wewnętrzne spustoszenie i z rezolutnej,rwącej się pomocy innym, nauki dziewczyny stałam się "kimś", kogo ciężko mi sprecyzować. Zawsze miałam niskie poczucie wartości, teraz to się tylko pogłębia. Nie wiem kim jestem, jaka jestem, czego chcę, do czego dążę. Ciężko jest żyć jak taki człowiek bez osobowości, jak kawał mięsa, który spełnia biologiczne potrzeby. Totalnie nie wiem, co mam z tym zrobić. Mam wrażenie, że wszyscy mnie nienawidzą tak jak ja siebie nienawidzę. Obiecałam sobie, że się nie poddam, ale po prostu NIE WIEM co zrobić
  17. Lakuda, tacy ludzie jak Ty szczerze mi imponują. Mam nadzieję, że to choć trochę Cię podniesie na duchu :)
  18. Dzień dobry Bardzo chciałabym Panią prosić o pomoc i radę i jeśli by znalazła Pani choć chwilę czasu byłabym straszliwie wdzięczna ;D Ciężko mi zebrać myśli, mam dzisiaj trochę mętlik w głowie. Jestem 15- letnią uczennicą gimnazjum. Choruję na ciężką depresję tak mniej więcej od roku. Jeśli chodzi o przyczyny, to było ich sporo. Nawarstwiało się to wszytko przez lata i ciężko stwierdzić co było główną przyczyną. Chyba najbardziej niska samoocena, problemy w kontaktach z ludźmi i wyjazd mojego taty oraz ciężkie sytuacje, które z tego wynikły. I nie chciałabym, żeby wyszło, że moja rodzina i tata są jacyś straszni. Mam świetną rodzinkę ale zawsze problemem były dla nas pieniądze, moi rodzice się kochają, są razem i jednocześnie osobno. Byłam zawsze jedną z najlepszych osób w szkole pod względem nauki. Przez pół roku II klasy gimnazjum miałam objawy takiej jeszcze nie najgorszej depresji, które zlekceważyłam. Uczyłam się dalej, ale byłam apatyczna, strasznie dużo spałam, odcięłam się od wszystkiego i wszystkich i potem jedno głupie zdarzenie spowodowało totalne załamanie. Kolejne pół roku były męczarnią- zaliczyłam trzy próby samobójcze, każdy dzień, każda noc to było totalne cierpienie. Ale postanowiłam się nie poddawać choćby nie wiem co, nie powiem z motywacją było bardzo ciężko. Rok jakoś skończyłam, świetnie jak mi powiedziała mama na swój stan zdrowia. Nadeszły wakacje, na książki nie mogłam patrzeć. I potem III klasa. Pierwszy tydzień- kilkugodzinny codzienny płacz i zaciąganie mnie siłą do szkoły. Potem nastąpił przełom. Czułam się bardzo dobrze. Potem kolejny dołek i kolejny przełom i tak dalej. Uczyłam się jak nie wiem. Ale było bardzo ciężko, gdyż miałam ogromne zaległości. Miałam wtedy uciążliwe objawy na tle nerwowym: kręciło mi się w głowie, bolała mnie klatka piersiowa, brzuch, głowa, wszystko na raz. W nocy nie mogłam spać, miałam koszmary, telepało mną. I znowu narobiłam sobie ogromnych zaległości, gdyż nie byłam w stanie chodzić do szkoły. Był taki jeden okropny dzień, kiedy miałam przerażające omamy i włóczyłam się do późna po mieście. Wszyscy się w domu strasznie martwili. Ten kryzys mi przeszedł. Mama myślała o hospitalizacji, ale w końcu moja fajowa pani psychiatra zaproponowała nauczanie indywidualne. Nadrabiam zaległości, bardzo lubię się uczyć, dużo nad sobą pracuję i się staram, obrobiłam całą bibliotekę z książek psychologicznych te nerwicowe problemy zniknęły i czuję, że wychodzę na prostą. Ale jestem ciągle tak straszliwie zmęczona, a nawet jak śpię, to po przebudzeniu czuję się, jakbym w ogóle nie spała. Nie mogę się do niczego zabrać, bardzo szybko się męczę, mam totalne luki w pamięci, większość rzeczy zapominam i taka się właśnie zrobiłam apatyczna, to co się wokół mnie dzieje odbieram jakbym oglądała jakiś film, nie biorąc w nim udziału. Czuję się strasznie zniechęcona, po co dalej walczyć? Co z tym zrobić? Z tarczycą mam wszystko ok, biorę witaminy, magnez, zdrowo się odżywiam, przyjmuję regularnie lekarstwa. Przeczekać te gorsze dni, czy cały czas się przełamywać bez względu na samopoczucie?Co by Pani mi poradziła? Przepraszam, że się tak rozpisałam...to taka błaha sprawa
  19. Nie wiem co się ze mną dzieje, tak mniej więcej od dwóch dni nic nie czuję, po prostu nic. Ani szczęścia, ani smutku, jakbym straciła zdolność odczuwania jakichkolwiek emocji. Mam straszną pustkę w głowie, wszystko mi leci z rąk, rano bałam się wstać z łóżka. Boję się również mówić. W ciągu tych dwóch dni po prostu wykrztusiłam z siebie dosłownie parę słów. Jestem przerażona i za bardzo nie wiem, co robić.
  20. Sjenna

    Cześć

    Tak jak napisał LitrMaślanki: wszystko przed Tobą, nie bój się szukać pomocy. A napisałabyś więcej o swoich objawach?
  21. To na pewno wróży dobrą przyszłość
  22. Podejmuję się w takim razie :) 1. Gadulstwo, wylewność 2. Luzactwo, beztroska, nieobowiązkowość no i chyba tyćko
  23. Sjenna

    Optymizm vs Pesymizm

    Ja myślę że optymizm to postawa szczęśliwego życia:) Negatywne myślenie wpędza w problemy. Nawet jeśli miałabym żyć w iluzji wolę być zadowolona z życia. Wtedy wszystko staje się nagle proste, jest się odważniejszym, bardziej otwartym, wszystko się układa. Ludzie, którzy walczą z depresją, żeby z niej wyjść muszą myśleć pozytywnie. Pesymiści widzą więcej, są mądrzejsi, tylko jakim kosztem. A z drugiej strony wiedzą, że life is brutal, full of zasadzken and kopen w dupen. Wypowiedział się zagorzały pesymista
  24. Kocham Twoje teksty xD Popatrzmy na ranking Wyszło mi, że jestem połączeniem płaczka z poetą, czyli nie tak źle
×