Witajcie.
W sumie to nie wiem jak zacząć, spróbuję tak normalnie.
Mam nieco ponad 20 lat i wydaję się, że jestem szczęśliwym człowiekiem. Życie choć niezbyt kolorowe układa się po mojej myśli, za kilka miesięcy będę brał ślub, dostanę swoje mieszkanie, układa mi się w pracy, mam super rodzinę itd.. Piękne życie..
No właśnie, nie takie piękne..
Mam nerwice natręctw. Od kiedy? Nie wiem, ale dopiero od kilku miesięcy wiem, że to choroba, wcześniej nawet przez głowę mi nie przeszła myśl, że jestem na coś chory. Szczerze to nawet nie wiem dlaczego. Zawsze wydawało mi się to co robię w miarę normalne.
W dzieciństwie miałem spore problemy z ojcem, z którym obecnie wszystko jest dobrze, ale kilka lat trwała miedzy nami regularna wojna polegająca na wyzwiskach, groźbach i traktowaniu się jak powietrze, głownie z jego winy. To minęło, on się zmienił, ja się zmieniłem, ale na pewno jakiś odcisk w mojej głowie to pozostawiło. Nie wracamy do tego, choć w mojej pamięci pozostanie na zawsze, w jego? Chyba też.. choć tego nie mam zamiaru wiedzieć. Nie chcę już do tego wracać. To się skończyło.
Dodatkowo gdy miałem 7 lat umarła moja babcia. Pamiętam, że miała przyjść do mnie i zostać ze mną pod nieobecność moich rodziców. Niestety, nie przyszła, zostałem sam i wyczekiwałem jej przez okno. W końcu wrócili rodzice, pojechaliśmy pod jej dom, okazało się, że miała wylew. Zmarła następnego dnia. Od tego czasu zaczęły się regularne rozpacze, obłędy wręcz gdy ktoś nie wracał na czas do domu. Wyrywałem sobie dosłownie włosy z głowy, płakałem, krzyczałem, bałem się powtórki z historii. Teraz w zasadzie już mi to przeszło, czasami tylko nadchodzi mnie ta okropna myśl i wtedy dzwonie, pisze, latam, biegam, szukam jak szalony, ale na pewno to się uspokoiło. Kiedyś nie miałem telefonu, internetu (jako dziecko, kilka lat temu nie było do tego dostępu), teraz mam więc może dlatego to się zmniejszyło. Nie wiem, ważne, że z tym udało się jakoś zawalczyć.
Szkoda, że tylko z tym.
Czytając to forum zauważyłem, że posiadam zarówno nerwicę myśli jak i nerwicę, nazwijmy to, czynów.
Wiecie o co mi chodzi. Czyny czyli rytuały polegające na sprawdzaniu po 10 razy czy to leży na swoim miejscu, czy drzwi są zamknięte, czy światła w samochodzie wyłączone, czy to, czy tamto.. Nie używanie liczby 13 bo ona przyniesie mi pecha, głośność w TV zawsze liczba nieparzysta. Trzy pocałunki (nie więcej) na dobranoc dla mojej ukochanej itd… No nerwica natręctw, jak się patrzy. Co prawda czasami umiem nad tym zapanować, ale często jednak to zwycięzca i zachowuje się zgodnie ze swoimi nerwicami.
To jednak nie jest najgorsze..
Najgorsze są nerwice myśli.. natrętne myśli.
Nie wiem jak sobie z tym radzić. Zabijają we mnie wszystko to co dobre, całą radość mojego życia, nie potrafię się cieszyć z niczego bo zawsze w jakimś to stopniu się wiąże z czymś niemiłym i od razu powoduje to u mnie natrętne myśli.
Jak byłem młodszy to robiłem dziwne rzeczy, ehh, głupio mi się do tego teraz przyznać, ale cóż.. błędy młodości. Bawiłem się w różne chaty, dziwne rozmowy, zdjęcia, filmy – wszystko to oczywiście z podtekstem seksualnym. Później poznałem swoją dzisiejszą narzeczoną i ku zaskoczeniu nie porzuciłem swoich cholernych, pieprzonych nawyków, nadal zdarzało mi się robić „dziwne rzeczy” przez internet, oczywiście w mniejszym natężeniu. Do dnia dzisiejszego pozostało mi tylko oglądanie filmów oraz zdjęć choć robię to rzadko, to jednak pokusa jest silniejsza, oczywiście przy tym się "zabawiając", oraz złe myśli dotyczące zdrady, wyobrażania sobie sytuacji intymnych z innymi osobami.
I tu właśnie jest problem, z którym nie umiem sobie poradzić. Czy fakt, że masturbuje się oglądając filmy czy zdjęcia w internecie i późniejsze myśli, które każą mi powiedzieć o tym swojej narzeczonej to „natręctwa myśli” czy po prostu zwykle „wyrzuty sumienia”? Nie wiem naprawdę co o tym myśleć. Przeczytałem sporo tematów, na tym forum, również na forach erotycznych i nigdzie nie widzę odpowiedzi na to pytanie. Czy to co robię jest złe? Mając kogoś bliskiego? Czy też nie?
To jest jeden problem, reszta to już lawina:
- myśli, że jestem pedofilem, te co prawda minęły, ale wracają, kiedyś w dzieciństwie (miałem 10 lat!!!!) bawiłem się z kuzynką (5, może 4 lata!) i doszło do momentu, że zaproponowałem aby się rozebrać, mimo, że praktycznie do tego nie doszło, bo w odpowiednim momencie się tego przestraszyłem to jednak do dziś mnie to męczy, że ona to pamięta i że ja zrobiłem coś bardzo złego, ciągle mnie to prześladuję.
- myśli, że jak czegoś nie zrobię to umrze ktoś z mojej rodziny, głownie obawy dotyczą schorowanego dziadka, boję się, że jeśli nie zrobię tego, to on umrze, a ja do końca życia będę sobie pluł w brodę, że gdybym to zrobił to by żył
- myśli o tym co kto o mnie myśli, analizuje rozmowy, jakie przeprowadziłem, zachowania.. boję się, że ktoś o mnie coś pomyślał złego..
- myśli, że jak nie przyznam się do czegoś, skłamiem, nie powiem prawdy to stanie się to i to. Takie myśli męczą mnie cały czas, dopóki w końcu tego nie wyznam, a często są to rzeczy wstydliwe, żałosne, jak choćby te z przeszłości, głownie tyczy się to mojej narzeczonej, to jej MUSZE wszystko mówić, bo nie zaznam w głowie spokoju….
Nie wiem co jeszcze, nie chce sobie na sile przypominać żeby one nie wróciły. Wiem, ze sporo odeszło, ale boje się ze w każdej chwili mogę wrócić.
Dopisze coś, jak sobie przypomnę, wiem, ze tego jest jeszcze sporo, ale niestety wszystkiego nie zdołam zawrzeć w tym 1 poście.
Proszę nie uznajcie mnie za jakiegoś zboczeńca czy innego homofoba, nie jestem takim kimś. Moje błędy są głownie błędami dzieciństwa, a przez nerwicę one do mnie teraz wracają. Jestem pewny, że osobie normalnej, nie chorej takie coś by nie przyszło do głowy, w czym nawet przekonuje mnie moja narzeczona, która zapewnia mnie, że nie ma się co przejmować tym, bo to było kiedyś. Ważne to co jest teraz.
Pomóżcie mi jakoś, oceńcie to wszystko, wypowiedzcie się. Tak bardzo chciałbym się uwolnić od tego. Mogę nawet po 10 razy zamykać drzwi od łazienki, byleby te myśli mnie opuściły.. Czynności przeżyje, ale myśli..
[Dodane po edycji:]
Tak..
a teraz męczą mnie myśli, że napisałem to tutaj, a nic nie powiedziałem o tym swojej narzeczonej, zaraz oszaleje....