Skocz do zawartości
Nerwica.com

EmptyShell

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez EmptyShell

  1. EmptyShell

    Brak sensu życia

    Cześć Klaudio czuję się tak samo fatalnie jak Ty. Widze że jest coraz gorzej ze mną , nie wychodze z domu , boje się kontaktu z ludzmi , czuje sie cholernie samotny! Napomkne że jest to mój pierwszy post na tym forum . Nie będe prawił morałów bo wiem że to nie ma sensu , a zresztą sam też czasami mam myśli samobójcze. Stan zawieszenia , oszołomienia jest coraz bardziej narastający... Może napisze troche o sobie ... i otym jak się czuje , żebyś wiedziała że jest ktoś kogo też w tym samym czasie tylko w innym miejscu przygniata ciężar egzystencji. Niedawno odeszła BARDZO mi bliska osoba (moja Mama).Choroba uaktywniła sie nagle , niespodziewanie. przez pół roku po operacji guza mózgu leżała sparaliżowana niemogąc wogóle mówić(rurka tracheostomiczna) ani się poruszać a mimo wszystko wiedziała co się z nią dzieje i reagowała ... nawet lekarze to potwierdzali... Bardzo Bardzo cierpiała... nawet teraz rycze jak o tym pisze. Byłem z Nią codziennie ile było tylko mozna... Rzuciłem szkołe , wszystko ... Nie dopuszczałem do siebie myśli ze moge Ją stracić...pzreciez jeszcze nie czas mówiłem sobie nie w ten sposób. Mama zmarła a ja nie potrafie się pozbierać! Piszac o tym czuje sie nie swojo bo to bardzo osobiste Mysle czy powiedziałem jej wszystko co mialem powiedziec...Byla moja jedyna prawdziwa przyjaciółka(jestem jedynym synem). Kur... nawet do tej pory nie wrócilem na studia wszystko sie posypalo... Strasznie sie alienuje ... dosłownie nic mnie nie cieszy...chyba dlatego tu pisze... Przygniata mnie ciezar odpowiedzialności za swoje czesto niodpowiedzialne postepowanie w latach wczesniejszych i to że oczywiscie moge wszystko zmienic ale Mama juz tego nie zobaczy...stracilem nawet wiare w Boga. Czesto jestem na siebie zły i na swój stan , zawsze byłem człowiekiem pogodnym a nawet niekiedy beztroskim można by powiedziec.. wczesniej nigdy nie było az tak źle , wyznawalem zawsze zasade że bedzie lepiej że trzeba takie rzeczy przezwyciężać ale teraz jakoś nie potrafie bo wiem że pewnych rzeczy już nie załatwie... Narazie "jakoś" się trzymam( dla Ojca i swoich zwierzaków) i walcze sam ze sobą ..narazie przegrywam... Pozdrawiam Cię serdecznie jak i wszystkich którzy zechcą przeczytać ten post.
×