Skocz do zawartości
Nerwica.com

ame

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ame

  1. witam, pisze to bo musze chyba sie komus wygadac. nienawidze mojej psychiki. przez nia chyba nigdy nie bede szczesliwa. nie potrafie sie niczym cieszyc. a mam wlasciwie wszystko - cudowna rodzine, kochajacego chlopaka, pieniadze, realizuje swoje pasje, zainteresowania, studiuje na wymarzonym kierunku, mam wielu znajomych, jestem bardzo ladna... ale nie umiem sie z tego cieszyc. bo np pewnego dnia wstaje i pojawia sie mysl 'jestem gruba'. i choc mam to wszystko co wyzej napisalam, mysle tylko o jednym 'ktos tak paskudny jak ja nie ma prawa byc szczesliwym, jak schudne, wtedy dopiero moge zaczac byc szczesliwa... chociaz wtedy wlasciwie tez nie, bo nie bede sie mogla wyluzowac, caly czas nad glowa bedzie mi wisiala dieta i cwiczenia, bo inaczej znowu przytyje i wszystko od poczatku'... podswiadomie tez musze dazyc do idealu. np mam swira ma punkcie sprzatania mieszkania. poprzez to ze studiuje, pracuje, poswiecam sie swoim zainteresowaniom to czesto mnie nie ma w domu i nie mam kiedy sprzatac. i znow to samo 'czlowiek ktory ma taki balagan nie ma prawa sie z niczego cieszyc'. i sprzatam. ale nigdy nie jest posprzatane tak idealnie jak chce. a poza tym za kilka dni znow robi sie balagan. i znowu to samo. albo jak spotka mnie jakas mila sytuacja, cos co powinno mi sprawic wielka radosc, ja mowie sobie ' dobra, na razie nie moge sie z tego cieszyc ale jak tylko schudne to bede mogla zaczac'. zawsze sobie mowie, ze moge byc szczesliwa dopiero wtedy gdy WSZYSTKO bedzie IDEALNIE. to jest jakas paranoja! uswiadamiam to sobie dopiero jak to napisze i przeczytam, dopiero wtedy brzmi to naprawde idiotycznie, bo dopoki to siedzi w mojej glowie nawet nie zdaje sobie z tego sprawy...
  2. gustava, objawy mam takie że co jakiś czas świruję na temat jakiejś części mojego ciała. ostatnio zauważyłam u siebie małą bliznę. uznałam, że jest okropna, zaczelam sie coraz bardziej nia stresowac, cale dnie potrafilam stac przed lustrem i obserwowac czy ja widac, w jakim swietle i pod jakim katem jest mniej widoczna. stwierdzilam ze jestem z ta blizna odrazajaca i ze nie da sie z tym normalnie zyc, ze jestem tak ohydna ze nie moge na siebie patrzec, ze wole umrzec niz zyc z ta blizna i tak dalej. kazdy kogo spytalam mowil ze w ogole ledwo dostrzega, ze ta blizna jest. teraz jak biore leki sama widze ze zeby ja zobaczyc trzeba sie napraaawde mocno przyjrzec. no a oprocz tego to mialam identycznie z innymi czesciami ciała.
  3. tez tak czesto mam, ale mnie to bardziej bawi niz stresuje patrzac z perspektywy np bedac w sklepie mam obsesje ze ktos mysli ze chcę cos ukrasc, ze mnie o to beda posądzac, przez co zaczynam sie dziwnie zachowywac. najsmieszniejsze ze przez to faktycznie kiedys podszedl do mnie ochroniarz bo zachowywalam sie podejrzanie
  4. psycholog lub psychiatra. a jak się czujesz w związku z tym że musisz to robić? bardzo jest ci z tym źle? bo jak na mój gust to to może być nn, ale nie wydaje mi się, żeby to było jakoś bardzo nasilone i myślę, że dałbyś radę się z tym uporać nawet sam. choć pewności nie mam, bo nie wiem, co w związku z tym odczuwasz i sam już musisz odpowiedzieć sobie na to pytanie. A z tymi łączeniami płytek chodnikowych to się w końcu uspokójcie. chyba nie znam osoby, która by tego kiedyś nie robiła. albo liczenie krokow, czy cos w tym stylu. takie lekkie natrectwa to ma chyba kazdy czlowiek na swiecie i to nie jest choroba.
  5. ame

    kompulsje w NN

    ja zanim zaczęłam się leczyć to moje kompulsje trwały prawie non-stop. mam dysmorfofobię, a więc głownie te czynności polegały na patrzeniu się w lusterko. musiałam to robić ciągle. jeszcze za czasów LO potrafiłam nie pójść na lekcję bo musiałam siedzieć w szkolnej łazience i gapić się w lustro. teraz na szczęście zdarza mi się to tylko od czasu do czasu i łatwiej się od tego uwolnić.
  6. ja też mam dysmorfofobię i nawet nie potrafię opisać, jak straszne to jest dla mnie. leki pomagają, ale nie w 100%. chciałabym się kiedyś z tego wyleczyć...
  7. psychiatra, u której byłam zachowywała się tak jakby kompletnie nie rozumiała o co chodzi i jakby rozmawiała z debilem.np swego czasu miałam obsesje na pukcie swojej wagi, nie potrafiłam sobie z tym poradzić i w ogóle, a ona tylko powiedziała 'przeciez jestes chuda', a potem 'przeciez wyglad nie jest najwazniejszy'. i to jedyne co potrafila mi powiedziec.
  8. moja pierwsza wizyta u psychiatry była okropna, strasznie mnie zdołowała, ale to nie ma znaczenia bo i tak chodzę tam tylko po leki. nie potrzebuję terapii, no chyba że trafiłabym na jakiegoś wyjątkowo dobrego psychiatrę, a z takim się jeszcze nie spotkałam, mam wrażenie, że większość ludzi w tym zawodzie to idioci. chociaż... może po prostu miałam pecha i akurat trafiałam na takich.
×