Witam wszystkich. Jestem tu nowa i zwracam się do Was z prośbą o pomoc, (bo chyba nikt tak dobrze mi nie doradzi jak tylko te osoby, które żyją z lękiem i same z nim walczą).
Mam nerwicę, ale po dokładnym sprawdzeniu swoich objawów w różnych artykułach wynika, że mam nerwice lękową a dokładniej odczuwam lęk przed atakiem paniki.
Dziś w szkole miałam kolejny atak. Wcześniej jakoś sobie radziłam z nimi, ale dzisiaj nie potrafiłam, lęk był górą i sprawił, że teraz odczuwam strach przed chodzeniem do szkoły właśnie przez dzisiejszy dzień. Nie chce już chodzić do szkoły, bo panicznie się boję, że znowu może mnie on dopaść i że znowu nie będę w stanie sobie z nim poradzić. Boję się, że zarwę szkołę przez to. Wiem, że muszę chodzić, ale ten lęk jest ode mnie silniejszy. Nie mam nawet ochoty żeby się uczyć (a jestem w klasie maturalnej). Czuję też jakbym odczuwała lęk przed zatłoczonymi miejscami. Coraz częściej unikam takich miejsc, ale szkoły nie mogę unikać. Objawów chyba nie muszę opisywać, bo są one Wam znane.
Kiedyś mogłam normalnie jeździć pociągami i autobusami nie odczuwałam żadnego strachu, jeździłam nawet na długie wycieczki, a teraz za żadne skarby bym nie wsiadła w pociąg czy autobus a tym bardziej nie pojechałbym na jakąś wycieczkę! W takich środkach transportu odczuwam paniczny lęk, boję się, bo jestem zdana i zależna od kogoś i od czegoś, że „gdyby, co” to nie będę mogła wysiąść, kiedy bym chciała. Nie chodzę już do supermarketów, bo tam mam to samo. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że gdy czuję, że zbliża się atak to wszystko podchodzi mi do gardła i chce mi się wymiotować. Wtedy jeszcze bardziej się stresuję i myślę tylko o tym gdzie jest toaleta, żebym zdążyła i nie zbłaźniła się przed obcymi ludźmi. I właśnie z tym mam najgorszy problem, jakoś bym ścierpiała to, że dopada mnie lęk, ale z tym uczuciem, że zaraz zwymiotuję jest najgorzej. Brałam Mentoval, który działa przeciw wymiotnie, ale on mi nie pomagał! Biorę też uspakajające leki ziołowe, ale nawet one nie pomagają. Obecnie nie mam żadnych sytuacji stresowych poza szkołą i tym bardziej zastanawiam się skąd i dlaczego pojawił się ten lek. Zawsze byłam zdrowa i nie miałam większych problemów ze zdrowiem.
Mam też problem z jedzeniem. W szkole nie mogę nic przełknąć, mimo tego, że odczuwam głód. Jeżeli coś ugryzę zaraz znowu wszystko podchodzi mi do gardła i chce wymiotować. Nic nie mogę przełknąć. Wcześniej też nie miałam problemów jedzeniem w szkole. Mogłam normalnie jeść i pić. Teraz już nie, a po co mam wpychać na siłę, jaki i tak wiem, czym to się skończy?! Musze wychodzić na powietrze żeby, choć trochę cos ugryźć. I to mnie też bardzo stresuję, a w domu mogę normalnie jeść (może czasem się zdąży, że to mnie dopadnie), i oglądając telewizję też nic nie przełknę.
To by było na tyle z tym. Przepraszam, że się tak rozpisałam. Jesteście moją jedyna deska ratunku i proszę Was o pomoc. Doradźcie mi coś. Nie chcę iść do psychiatry i faszerować się lekami. Może są jakieś inne sposoby radzenia sobie z tym. Jeżeli ktoś ma podobny problem niech napisze jak sobie radzi.
Ja przez to wszystko czuje się inna, gorsza. Codzienne funkcjonowanie sprawia mi ból. Męczę się sama ze sobą, zaczynam znowu mieć myśli samobójcze, codzienność to dla mnie koszmar tym bardziej, kiedy muszę wyjść do ludzi. Boję się czasem nawet wyjść z domu.