ja też tak mam od jakiegoś czasu. Nie potrafię bliżej określić od kiedy, parę miesięcy a może nawet koło roku. Nie mam kompletnie na nic ochoty ani siły. Nie chce mi się sprzątać, zmywać, nie mam siły rano podnieść się z łóżka. Utrata radości, obniżenie napędu, kłopoty z koncentracją, uczucie napięcia, ogólne poczucie utraty sił i rześkości, bóle głowy oraz pleców, zawroty głowy, niska samoocena. Do tego dochodzą jeszcze zaburzenia popędu seksualnego no i uderzenia gorąca z mocnym biciem serca, nie wiem jak to opisać...chyba nieokreślony niepokój.
Do tego ostatnio pojawił się kolejny problem... ok 2 miesiące temu mój chłopak został zaatakowany przez pijanego gościa dwa razy większego od niego, a ja byłam światkiem zdarzenia. Strach mnie sparaliżował. Mój chłopak obronił się butelką i w efekcie tamten ma pociętą całą twarz. Odgrażał się, że jak wyjdzie ze szpitala to go zabije i właściwie od tego momentu pojawiły się u mnie lęki. Lęki przed tym, że może stać się coś bardzo złego. Początkowo przypisywałam to groźbom, jakie kierował w stosunku do mojego chłopaka. Teraz natomiast przerodziło się to w strach przed śmiercią, może to zabrzmi śmiesznie, ale codziennie jak wracałam z pracy bałam się że mój pies nie żyje. Potem strach przełożył się na bliskich i na mnie, obecnie mam jakiś dziwny lęk przed jazdą samochodem, za każdym razem jak gdzieś jadę cały czas mam przed oczami wypadek samochodowy, że za chwilę ktoś mi wyjedzie na czołówkę no i swoją śmierć... Obawiam się, że mogą to być objawy nerwicy depresyjnej i lękowej. Ja już sama nie wiem co mam robić....