Skocz do zawartości
Nerwica.com

Roman Zieliński

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Roman Zieliński

  1. Mam 22lata i z roku na rok jestem coraz bardziej obojętny na otoczenie. Zaczęło się to 4-5 lat temu, interesował mnie np. sport, teraz zupełnie wszystko mi "wisi". Rzeczy, które cieszyły i miały dla mnie znaczenie także zeszły na margines. Uprzedzając pytania, nie rozpadł mi się żaden związek, co miałoby być przyczyną spadku nastroju. Ta choroba cały czas postępuje, dochodzi do tego, że po prostu nie chce mi się wychodzić z domu, bo rzeczy które kiedyś robiłem z ochotą są dla mnie tak samo obojętne jak siedzenie w pokoju... na brak znajomych nie narzekam, zawsze ktoś gdzieś próbuje mnie wyciągnąć, ale już zaczęły się pojawiać komentarze, że odcinam się nieco od ludzi. Tylko po co mam z nimi przebywać, skoro mam olew na to, czy gdzieś się z nimi wybiorę czy posiedzę sam w domu? Ze standardowych objawów brakuje myśli samobójczych, ale to chyba dobrze. Znajomy z podobnymi objawami dostał odpowiednik prozacu i przy długotrwałym stosowaniu odczuwa powoli poprawę i staje na nogi. Pytanie - co zrobić w moim wypadku? Nie jest on jeszcze tak skrajnie tragiczny, ale z miesiąca na miesiąc jest gorzej, a teraz zbliża się jesień, więc nie zapowiada się zbyt dobrze. Pozdrawiam!
  2. Witam serdecznie. Zapewne takich tematów było już wiele, tym bardziej liczę na zrozumienie i pomoc. Może zacznę od początku. Mam 22lata i z roku na rok jestem coraz bardziej obojętny na otoczenie. Zaczęło się to 4-5 lat temu, interesował mnie np. sport, teraz zupełnie wszystko mi "wisi". Rzeczy, które cieszyły i miały dla mnie znaczenie także zeszły na margines. Uprzedzając pytania, nie rozpadł mi się żaden związek, co miałoby być przyczyną spadku nastroju. Ta choroba cały czas postępuje, dochodzi do tego, że po prostu nie chce mi się wychodzić z domu, bo rzeczy które kiedyś robiłem z ochotą są dla mnie tak samo obojętne jak siedzenie w pokoju... na brak znajomych nie narzekam, zawsze ktoś gdzieś próbuje mnie wyciągnąć, ale już zaczęły się pojawiać komentarze, że odcinam się nieco od ludzi. Tylko po co mam z nimi przebywać, skoro mam olew na to, czy gdzieś się z nimi wybiorę czy posiedzę sam w domu? Ze standardowych objawów brakuje myśli samobójczych, ale to chyba dobrze. Znajomy z podobnymi objawami dostał odpowiednik prozacu i przy długotrwałym stosowaniu odczuwa powoli poprawę i staje na nogi. Pytanie - co zrobić w moim wypadku? Nie jest on jeszcze tak skrajnie tragiczny, ale z miesiąca na miesiąc jest gorzej, a teraz zbliża się jesień, więc nie zapowiada się zbyt dobrze. Pozdrawiam!
×