Skocz do zawartości
Nerwica.com

PiotrDumanowski1

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez PiotrDumanowski1

  1. Witam serdecznie! Wiem niestety co to za lęk i jak bardzo potrafi niszczyć od środka (ma ta fobia nawet swoją nazwę: majeutofobia czy coś takiego). Zmagam się z tym od kilku lat i przeżywałem w związku z tym mnóstwo lęków. Takie lęki pojawiały się przy wielu okazjach, najczęściej dotyczyło to korzystania z toalety. Chwilę po tym pojawiał się lęk podpowiadający, że przeze mnie ktoś zajdzie w ciąże. Walka z takimi lękami tylko pogarsza sytuację, bo one się zdecydowanie nasilają. Mi w pewien sposób pomagało uświadomienie sobie, że lęki te i związane z nimi przeważnie natręctwa są moje, tzn. należą do mnie (może na pierwszy rzut oka nieistotne) i one powstają w mojej głowie, nikt mi ich nie nasyła itp. Następnym sposobem jest ich ignorowanie, a nawet przyzwolenie na ich istnienie i pojawianie się. Chcę podkreślić, że lęki czy irracjonalne obawy na tym tle to przeważnie wierzchołek góry lodowej i nic innego jak skutek mojej nerwicy czyli zaburzeń lękowych. Oprócz tego faktycznie może to być efekt wychowania gdzie np seksualność człowieka była bardzo mocno obciążona lękiem i karą za grzechy. Ale zupełnie popieram to co napisał marcopol: próba rozwiązywania takich problemów za pomocą wiedzy z internetu czy specjalistycznych książek rzadko kiedy przynosi dobry efekt, najlepsza więc będzie wizyta u dobrego psychoterapeuty, polecam zwłaszcza terapię poznawczą (behawioralno-kognitywną). Pozdrawiam i życzę zdrowia!
  2. Witam serdecznie! Wiem niestety co to za lęk i jak bardzo potrafi niszczyć od środka (ma ta fobia nawet swoją nazwę: majeutofobia czy coś takiego). Zmagam się z tym od kilku lat i przeżywałem w związku z tym mnóstwo lęków. Takie lęki pojawiały się przy wielu okazjach, najczęściej dotyczyło to korzystania z toalety. Chwilę po tym pojawiał się lęk podpowiadający, że przeze mnie ktoś zajdzie w ciąże. Walka z takimi lękami tylko pogarsza sytuację, bo one się zdecydowanie nasilają. Mi w pewien sposób pomagało uświadomienie sobie, że lęki te i związane z nimi przeważnie natręctwa są moje, tzn. należą do mnie (może na pierwszy rzut oka nieistotne) i one powstają w mojej głowie, nikt mi ich nie nasyła itp. Następnym sposobem jest ich ignorowanie, a nawet przyzwolenie na ich istnienie i pojawianie się. Chcę podkreślić, że lęki czy irracjonalne obawy na tym tle to przeważnie wierzchołek góry lodowej i nic innego jak skutek mojej nerwicy czyli zaburzeń lękowych. Oprócz tego faktycznie może to być efekt wychowania gdzie np seksualność człowieka była bardzo mocno obciążona lękiem i karą za grzechy. Ale zupełnie popieram to co napisał marcopol: próba rozwiązywania takich problemów za pomocą wiedzy z internetu czy specjalistycznych książek rzadko kiedy przynosi dobry efekt, najlepsza więc będzie wizyta u dobrego psychoterapeuty, polecam zwłaszcza terapię poznawczą (behawioralno-kognitywną). Pozdrawiam i życzę zdrowia!
  3. Nerwica jest najstraszniejszym, najbardziej potwornym i najbardziej traumatycznym doświadczeniem jakie mnie w moim życiu spotkało. Mówi się powszechnie o akceptacji jednak tę odniósłbym do uczuć, emocji itp. nie akceptując jednak choroby. Powiem więcej: trzeba wypowiedzieć zdecydowaną walkę nerwicy i doprowadzić do wyrzucenia jej ze swojego życia. Mam świadomość, że jest to trudne, ale to jedyny sposób na wyjście z tej choroby i życie w wolności. Wszelka akceptacja choroby, godzenie się z nią, pozwolenie jej na bycie w nas, prowadzi do pogłębienia objawów! -- 15 sty 2014, 17:02 -- Fakt, nerwica to strasznie Głupia choroba, która niszczy życie i doprowadza człowieka do strasznego stanu. Stąd trzeba koniecznie się jej przeciwstawiać, cierpliwie dzień po dniu, wyrzucać ją z życia. Pomoże na krótko, wróci za kilka dni, znowu wyrzucać i tak do skutku, aż odejdzie całkiem. Mi bardzo pomaga moja wiara. Staram się ją przeżywać bardzo osobiście. Wiara może pomóc człowiekowi w walce z tą straszną dolegliwością. Pozdrawiam wszystkie osoby zmagając się z nerwicą, depresją i innymi zaburzeniami emocji! Nie jesteście sami, tak, jak i ja nie jestem sam w tej walce o prawdziwe życie i lepszą przyszłość, o życie wolne od lęku...
  4. Nerwica niszczy osobę i całe nasze życie... To straszna choroba... Myślę, że ważne jest wsparcie i kontakt z ludźmi którzy mają podobny problem, razem chyba może jest łatwiej... Ale najgorsze jest zamknięcie na cały świat...
  5. Mam taką samą sytuację co autor tego wątku. Straszne problemy z emocjami, brak ich czucia, bycie jakby poza ciałem, obok siebie, nierealność świata, dystans emocjonalny do ludzi, do bliskich, lęki, natręctwa, problemy z nauka, czytaniem itd. cała masa kłopotów... A jaka przyczyna? Zablokowanie swoich uczuć, blokada emocjonalna; ściśnięty brzuch, uczucie spięcia pasem, ściśnięte plecy, napięcie, a raczej nie napięcie a odrętrwienie, poczucie bycia daleko od siebie itp. itd. ciągłe konflikty emocjonalne jak błędne koło... Terapie, psycholodzy, psychoterapeuci, leki itd... W sumie kilka lat... blokady... I rozumiem to strasznie trudne... Ale ... trzeba spróbować poczuć... Mniej więcej wiem w którym momencie swojego życia coś zablokowałem i stłumiłem w sobie, to już chyba jakiś mały plusik. Teraz pytanie jak to rozwiązać, co z tym zrobić? To jest we mnie i świadomość tego, że to mnie blokuje. Wejście w ten świat? Chyba tak... to trudne i łatwo się zagubić... ale jest szansa... Przyczyna? Osądzenie, że we mnie nie mogą być pewne emocje, walka z nimi, zwalczanie ich zamiast ich akceptacji i pracy z nimi... powolnej wytrwałej... Walka z nimi, walka ze sobą. Ponoć to z czym walczymy zrastamy się z tym na zawsze... Uczucia przyjemne: mi łatwiej odblokować chyba... pozwolić sobie na radość, wspomnienie przyjemne, pokój, miłość itd... gorzej jest z tzw. uczuciami przykrymi, chyba błędnie nazywanymi negatywne... Mam kłopot i to duży żeby pozwolić sobie na przezywanie złości, gniewu, nienawiści a czuję, że jest tego naprawdę dużo... Byłem tak wychowywany jako ułożony chłopiec, grzeczny i dobry... czyli np złość była zła i taka nieładna... Wskutek życia i problemów nagromadziłem w sobie mnóstwo złości, którą ciężko mi wyrazić, bo po prostu zastępuje ją zrozumieniem albo usprawiedliwieniem albo ugłaskaną dobrocią, ciężko mi się także przyznać przed sobą i pozwolić sobie na to, że we mnie jest tyle złości, nienawiści i gniewu, czyli czegoś co tak nie pasuje do mnie.... Ale chyba jest tego dużo i dopóki się na to nie zgodzę będzie to narastać we mnie, dopóki nie wyrażę, nie poczuję... Odcięcie się od swoich emocji i uczuć to odcięcie się od siebie, swojego ciała, umysłu i duszy... to eleganckie samobójstwo i początek jałowej, wegetacyjnej egzystencji, życie obok siebie, przekonanie, że w danej sytuacji powinienem się złościć, bać się, cieszyć ale tego nie czuję więc radość lęk miłość ... rozumowa...... Ale trzeba spróbować poczuć... uczucia to potężna siła, bez uczuć nie warto żyć.... Piotrek
  6. Mam dokładnie bardzo podobnie. Tłumienie jest najgorszym czymś,co można spotkać i to się dzieje nieświadomie. Tak czyli, że nie mamy na to jakby wpływu. To wygląda jakby coś przyszło z zewnątrz i nam tłumiło emocje i uczucia. Wtedy nie czujemy: strachu,złości,przyjemności nawet z niczego... I czujemy się strasznie jakby sterowani czymś.... to nerwica nami kieruje, przejmuje nad nami kontrole,zaczyna kontrolować nasze życie i reakcje,nasze uczucia,myśli... Trzeba chyba spojrzeć co tłumimy i uznać to zdecydowanie za swoje choć wyparte,jako część siebie.Absolutnie z tym nie walczyć,bo walczysz ze sobą a tego nigdy nie wygrasz. Pozwól być temu- nerwica tego nie znosi i zrobi wszystko żeby nas znów skłócić ale.... ona też jest nasza,bo jest w nas,nie poza nami...Jestem w trakcie zaprzyjaznienia sie z nią :) Powodzenia :) Piszcie razem raźniej :) GG: 35568747 Piotrek
  7. Wydaje mi się, że przede wszystkim trzeba mieć optymistyczne i pozytywne podejście do terapii, którą się rozpoczyna. To na pewno jest jakiś klucz do dalszego sukcesu. Dalej wg. mnie potrzeba otwartości, co jednak przychodzi z czasem. Warto być też szczerym, oczywiście nie trzeba mówić wszystkiego, ale warto wnosić te trudne sprawy. No i chyba najważniejsze: Dać się przekonać do realizowania strategii terapeutycznej, którą proponuje terapeuta, co w praktyce oznacza zaufanie. A zaufanie daje naprawdę dużo i zwiększa szansę na przezwyciężenie choroby i powrót do życia. Pozdrawiam wszystkich, którzy zmagają się z rozmaitymi dolegliwościami. Dzięki Wam wiem, że nie jestem sam. Dzięki
×