Na wstępie witam Was wszystich.
Jestem tu nowy i jezeli kogos uraziłem bądź popełniłem jakiś błąd co do umieszczenia posta w tym dziale to bardzo proszę o wyrozumiałość.
Mam 26 lat i tak naprawde sam nie wiem co mi dolega. Może zaczne od początku. Pierwszy moj kontakt z tą chorobą miał miejsce jakies 3 lata temu. Żylem w stresie ktory się potęgowal ale apogeum nastąpiło po dwudniowym spozyciu alkoholu. Nie mogłem się odnaleść miałem spory natłok myśli i takie ciągłe uczucie dyskomfortu psychicznego, jakby lęku z niewiadomych przyczyn. Udałem się do psychiatry, który bezskutecznie leczył mnie przez 6 miesiecy(brałem min. alvente, depakhine chrono, zalaste, haloperidol, fluoksytyne). Jak juz wspomnialem zadna z powyzszych tabletek nie przynosila ulgi i odprężenia. Choroba minęła sama po weselu kuzyna na ktorym pozwoliłem sobie na wypicie kilku "głębszych" od tamtego czasu czułem się o niebo lepiej nie biorąc żadnych tabletek. W kwietniu tego roku zaczął się ponownie mój horror, tyle tylko że uderzył ze zdwojoną siłą. Przez okres świąteczny wypiłem troche alkoholu i dziwnie się po nim czułem. Taka dziwna ekstaza cieżka do ubrania w słowa. Najgorsze jednak było po świętach. Czułem że nie moge wytrzeźwieć. Czułem się strasznie pobudzony a jednocześnie bardzo słaby. Ciągłe uderzenia zimna i gorąca, zlewne poty. Najgorsze było jednak to że nie spałem przez 6 nocy ani sekundy i bez przerwy miałem lęki i zlewne nocne poty. Do tego doszły potworne bóle mięśni i kości oraz bóle kręgosłupa i głowy. Miałem takie uczucie jakby otaczający świat się zmienił a ja byłbym w matrixie. Nie wiedziałem co mi jest więc wpisałem swoje objawy do neta a tam same złe rzeczy. Wbiłem sobie do głowy jakaś nieuleczalną chorobę ale czym prędzej udałem się do lekarza pierwszego kontaktu na badania. Tam okazało się że morfologia jest super ale w moczu sa bakterie( jak się później okazało kamica nerkowa i 16 dni w szpitalu-dodatkowy stres nie do opisania). Gdy porobiłem już wszystkie dodatkowe badania (tarczyca, badanie mięśni), lekarze upewnili mnie że to na tle nerwowym. Bóle kości i mięśni były potworne, udałem się więc 3 tygodnie temu do psychiatry (innego niz poprzednim razem). Psychiatra przypisał mi ANAFRANIL SR 75 (przez pierwszy tydzień pół tabletki rano a po tygodniu całą) oraz LERIVON 10 mg na noc. Po jakimś tygodniu ustąpiły wszytkie bóle z którymi miałem doczynienia i lęk i natłok myśli jakby był mniejszy. Od czwartku ubiegłego tygodnia czuję się fatalnie. Wprawdzie objawy somatyczne nie dokuczają ale lęki i natłok mysli wróciół z potrójną siła. Czy to mozliwe że to skutki uboczne leku? Budzę się kazdego dnia z takim błędnym kołem i gdy tylko otworze oczy to jestem niespokojny. Gdy ten lęk się potęguje to boję się że zwariuje i całkiem oglupieje. Błagam o radę! Co pownienem zrobić? Zwrócić się do lekarza o zmiane leku? Czy te lęki może same ustąpią, a to co teraz przeżywam to chwilowe skutki uboczne? To napewno nerwica? Cholernie boję się schizofrenii bo mam 2 przypadki zachorowań wśród najbliższej rodziny. Dodam tylko że każdego dnia wieczorem wszystko zanika i czuję się bardzo dobrze i jakby zapominam o chorobie ale rankiem kazdego kolejnego dnia powtarza się błędne koło, któro mnie paraliżuje. Jak z tym walczyć? Przepraszam za tak dlugiego posta. Będę niezmiernie wdzięczny za każdą odpowiedź. Pozdrawiam wszystkich i zycze dużo zdrówka!