Cześć. Ja mam pytanie. Przeczytałem kilka ostatnich postów w tym wątku. Z moją NN 6 lat się zmagam. Ostatni rok, przynajmniej do końca czerwca dał mi nadzieję, że będzie lepiej. Już naprawdę dobrze mi się funkcjonowało. Może dlatego zlekceważyłem chorobę. Leki brałem nieregularnie, wydawało mi się, że znam przyczynę natręctw i potrafię sobie wytłumaczyć ich absurdalność. No i choroba znowu zaatakowała. Pojawiły się lęki, że przez szturchnięcie jakiejś Pani, która jest w ciąży mogę spowodować, ze straci dziecko. Jeżeli już szturchnąłem to zaczynałem się obwiniać. Myślałem o tym non stop. W lipcu robiłem praktyki i nawet przez moment w pracy(podczas innych zajęć, które powinny odwracać uwagę od NN) nie przestawałem o tym myśleć. Tylko sen dawał mi wytchnienie od myśli. Jeżeli już rozmowa z np. księdzem egzorcystą, do którego się udałem po pierwszym poważnym ataku tego rodzaju natręctwa, uświadomiła mi, że nic złego nie mogło się stać, nagle powracała chwilowa radość. tylko, że znowu cały czas miałem wtedy obawę,że znowu nie zrobić czegoś złego. A myśli są coraz bardziej absurdalne. Nawet jeśli w ogóle nie dotknąłem danej Pani to pojawiają się myśli, że może jednak dotknąłem,że nie poczułem. Kiedy obije się o mnie facet, to pojawiają się myśli, ze to może jednak kobieta była, że się nie przyjrzałem. Albo obawa o dziecko mojej młodszej siostry, która jeszcze nigdy nie współżyła... zaczęły się pojawiać myśli, że moje mocniejsze tupnięcie o podłogę wywoła drgania, które przeniosą się na drugą osobę i spowodują coś złego. Ostatnio szedłem z laptopem przez miasto i mijałem Panią rozmawiającą przez telefon i przyszła myśl, że pole elektromagnetyczne wytworzone przez telefon będzie przyciągnięte prze baterię laptopa i przejdzie przez ciało tej Pani i zrobi coś złego.
Dodam jeszcze, że żadna z Pań, co do których miałem te moje myśli najpewniej w ciąży nie była(nie wspominając o facetach;). Jest mi trudno. Naczy ze starych doświadczeń nauczyłem się,że jedno natręctwo może mnie męczyć przez np. 3 tygodnie bez przerwy ani na moment, ale w ostatnim czasie jest mi bardzo ciężko. Do tego wszystkiego mam teraz naprawdę dużo roboty, bo robię drugie praktyki, dokańczam nieoddane projekty na studia. Szkoda, że nie mogę się na tym skupić. Potrzebuję pomocy. Muszę zacząć terapię jakąś chyba. Był już taki moment, że o chorobie zapominałem na dłuższe momenty, z pojedynczymi natręctwami radziłem sobie w miarę szybko i nagle kiedy już przestałem się zajmować i przejmować chorobą(nie całkiem wprawdzie, ale było wyraźnie lepiej) ona sama o sobie przypomniała.
Jest mi ciężko z tymi myślami. Nie wiem jak sobie z nimi radzić.