Znam ten bol. Przez rok samodzielnie nie wychodzilam z domu, zawsze ktos mnie odprowadzal, przyprowadzal i wyprowadzal. Samodzielne wyjscie paru schodow do skrzynki po list trwalo godzine i bylo cala wyprawa, ktora zazwyczaj i tak konczyla sie niepowodzeniem. Nagle jednak jakis pstryk sie stal i wszytko minelo. Wiec da sie to cholerstwo pokonac!