Mam 16 lat i w tym roku ukonczylma gimnazjum!Zawsze uczylam sie znakomicie- zalezalo mi na dobrych ocenach i wzorowej opinii u innych. Dostalam sie do najlepszego liceum w moim miescie, ale w sumie poszlam tam pod namowa innych. Zreszta sama sobie wmawialam, ze ta szkola najlepiej przygotuje mnie do matury i po niej o wiele latwiej bedzie mi dostac sie na studia. Nigdy nie mialm problemu z nauka, wiadomo nikt nie lubi sie uczyc(ja tez), ale zeby cos w zyciu osiagnac trzeba troche nad soba i swoim wyksztalceniem popracowac. Jednak wraz z rozpoczeciem roku szkolnego zaczal sie koszmar w moim zyciu! Nauka zaczela sprawiac mi trudnosci, mialam obawy ze nie poradze sobie w nowej szkole, ze to nie jest miejsce dla mnie, na dodatek do klasy nie tarfilam z nikim znajomym(jestem osoba niesmiala, wstydliwa i malo otwarta, dlatego to bylo dla mnie dodatkowe utrudnienie). Przychodzac do domu caly czas ryczalam, w ogole nie moglam zabrac sie za lekcje, gdy tylko mialam cos zrobic od razu pojawiala sie panika. Ranki byly okropne- mysl ze zaraz musze isc do szkoly, na dodatek nieprzygotowana(wczesniej raczej mi sie to nie zdazalo) mnie przerazala. W koncu opuscialm jeden dzien, potem kolejny i jeszcze jeden az przeciagnelo sie do dwoch tygodni. W tym czasie podjelam decyzje o przeniesieniu do gorszej szkoly, gdzie mialam pelno znajomych. Jednak nie do konca bylam pewna swej decyzji, balam sie, ze pozniej moge tego zalowac, wiedzialam, ze trace szanse i ze wiele osob chetnie by sie ze mna zamienilo, ale mialm juz dosc stresow i cierpienia(juz nie wspomne o tym, ze sprawialm takze bol blsikim, gdyz marwtili sie o mnie). W nowej szkole mam mase zaleglosci, oczywiscie zdawalam sobie sprawe, ze tak bedzie ale mialam nadzieje, ze jakos sie z tym uporam! Jak widac myslilam sie! Material jaki musze nadrobic mnie przeraza, na dodatek nie chce mi sie uczyc widzac ile tego jest! Nie wiem co sie ze mna dzieje ale jakos nie moge zabrac sie za nauke, gdy tylko probuje to robic od razu panikuje i rycze! Wydaje mi sie, ze mam wstret do nauki, ze ksiazki "parza". Najchetniej w ogole bym sie nie uczyla i nie chodzila do szkoly, jednak chcialbym cos w zyciu osiagnac i zdobyc wyzsze wyksztalcenie- byc z tego dumna i zdobyc prace, ktora bedzie sprawiala mi radosc! Bylam juz u psychologa i innego lekarza, mam przepisane jakies leki (biore je juz od dwoch tygodni) ale nic nie pomagaja! Juz kompletnie nie wiem co robic! Jak nie bede sie uczyc to zawale rok a tego nie chce!!! Na dodatek przysparzam tez duzo stresu bliskim, boli mnie to, ze cierpia przeze mnie!