Witam
Po 2 latach cierpień związanych z ogromny stresem ( głównie chodzi o szkołę ). Postanowiłem stawić temu czoła...
moje "STARCIE" nie będzie łatwe.. Nie mam klasycznego zamiaru pójścia do psychologa, psychiatry... Zażywania leków, i inyych dupereli... Chcę pokonać to "ICH" własną bronią... ( tak traktuje stres.. który mną zawładnął... i teraz czas się w jakimś stopniu z tym rozstać... )
Chcę po prostu zwiększyć dawkę stresu, adrenaliny aby uodpornić się....
Teraz w skrócie opiszę swoją sytuację...
Jestem bardzo wrażliwą, nerwową osobą.. ( Jedyną przyczyna jaką JA widzę to to, że po rozstaniu rodziców jak miałem 7lat, przez większą część mojego życia byłem wychowywany przez mamę... ), ale czy dobrze interpretuję, to sam nie wiem...
Ze stresem żyję mogę powiedzieć 15h na dzień.. ( tylko noce są spokojne ). Stresuję się po prostu wszystkich.. Już nie potrafię tego kontrolować, ale największa "dawka" stresu jest w szkole.
FIZYKA... przedmiot, który mnie niszczy już 2,5 roku.. Głównie przez nauczycielkę, która powiem szczerzę mnie nie cierpi.. Dlaczego ? Nie wiem tego sam... problemów nigdy nie miałem w nauce.. ( zawsze dostaje 3-4 ) A na prawdę w moim ogólniaku wymagania z fizyki są ogromne.. Sprawdziany, kartkówki piszę na te 3-4.. Jedna przy tablicy nic nie wiem.... Najłatwiejszych przykładów nie potrafię rozwiązać... Już takich banalnych... Co dziecko z podstawówki by dało radę... Po prostu przy tej tablicy dostaję takiego hmm "paraliżu", strachu, że nie jestem w stanie myśleć... a jak tylko usiądę w ławce zadanie robię w 10sekund..
Nauczycielka jest tragiczna.. jak ktoś czegoś nie wie, musi coś o kimś powiedzieć ( co nie jest zbyt miłe ). A ja jestem jej głównym celem... Wie, że sobie nie radzę w takich sytuacjach więc jak tylko jest moja kolej przy tablicy pojawia jej się uśmieszek na twarzy...
(Stara panna, która nikt nie lubi i nie lubił, brzydka, gruba ) Z tego co wiem całe życie miała pod górkę...
Może dla tego chce się mścić ? zazdrości innym.. ? To już tego tylko moje zdanie.. A nie znam prawdy...
Stresować się zaczynał na początku lekcji i tylko w głowie mam.. "ŻEBYM TO NIE JA DZISIAJ POSZEDŁ DO TABLICY" ( klasa z rozszerzoną fizyką.. 3 razy w tygodniu mam takie myśli )
Nic w głowie innego nie mam tylko tą myśl...
Więc postanowiłem z tym walczyć... ( może i dziwna to będzie walka, ale spróbować warto myślę.... )
teraz podczas lekcji moją myślą będzie.. "DZISIAJ PÓJDĘ DO TABLICY" , będę się często czegoś pytał, zgłaszał się....
Na początku może być bardzo bardzo trudno.. Jednak myślę, że po kilku takich "wypadach" do tablicy uodpornię się na to i zrozumiem w końcu, że nie można się stresować takimi rzeczami.. ( nie brać tego na poważnie )...
To jest cel nr 1... Również chcę to wprowadzić w innych sytuacjach... Jak PODEJŚCIE DO DZIEWCZYN...
Nawet jak wyjdę na kretyna to i tak myślę, że będzie to fajna zabawa i bardzo pouczająca...
Dlatego mam pytanie czy warto abym poprowadził taki dziennik na forum... ? Pisał jak moja walka przebiega... Dzielił się z wami moimi pomysłami i radami oraz też oczekuję od was jakiś rad :)
To jest tylko wstęp.. nie chcę wszystkiego pisać.. Dopiero jak poznam wasze zdanie, opiszę swój cel walki.. Krok po kroku i jak się zmienia każdego dnia moje życie.. ( Tutaj tylko napisałem przykładowo i stres w szkole, chcę to do wszystkiego wprowadzić )
Zaczynam dzisiaj pracę nad PEWNOŚCIĄ SIEBIE w 5 MINUT