Witam!
Mój chłopak od pół roku zmienia się nie do poznania. Szczególnie ostatnio nie ma humoru, moje żarty go drażnią, a kiedyś je bardzo lubił. Stracił swoje zainteresowania, sama muszę o namawiać by wyszedł ze swoimi kumplami. Chodzi rozdrażniony, budzi się w nocy i jest wiecznie zmęczony. Nie ma nieraz ochoty wstać z łóżka, potrafi stwierdzić, że będzie leżał i śmierdział aż zdechnie z głodu. Ma zaburzoną koncentrację i huśtawkę nastroju. Co trochę zmienia zdanie w różnych kwestiach - raz jestem troskliwa, innym razem wręcz nieczuła i skupiona na innych. Całymi dniami kłóci się z myślami na temat mnie. Twierdzi, że on się z nimi nie zgadza, że mnie kocha. Że to w jego głowie nie ma absolutnie argumentów, a to coś twierdzi, że powinien mnie rzucić.
Nieważne co robię, zawsze znajdzie tego złą stronę.
Próbuje go przekonać, by poszedł do lekarza. Obiecał, ze do końca jednego tygodnia znajdzie lekarza - i znalazł. Ale tu się inicjatywa skończyła. Nie wiem jak go przekonać, by zebrał siłę i poszedł. Rozumiem, że nie ma siły, ale za miesiąc będzie miał jej mniej.
Co mogę zrobić by mu pomóc? Wysłuchuje go, wszystkich rzeczy, które mu jego złe myśli mówią o mnie. Gdy chce leżeć, to leży, choć próbuje go przekonać do wstania. Namawiam o na spotkania z przyjaciółmi, z tą częścią rodziny, od której może mieć wsparcie. Jestem cierpliwa, staram się dać mu trochę optymizmu, siły. Wszystkie swoje problemy odstawiam na bok, nie mówię mu gdy mam dość, bo wiem, że on potrzebuje mnie silnej. Proszę, powiedzcie, co jeszcze mogę zrobić?
Pozdrawiam, Gangrena.