Zacznę od tego, że mój brat jest chory na nerwice natrectw od 2 lat, na poczatku bylo to do wytrzymania jednak teraz juz jest beznadziejnie.Leczyl sie, jednak stwierdzil ze mu leki nie pomagaja i przestal je brac. Cala rodzina wykonuje rytualy za niego, nie moze wyjsc z pokoju zanim tata nie zrobi czegos tam, mama z kolei inna rzecz musi robic, oczywisice musimy myc rece milion razy. Buntujemy sie bo wiemy ze to jeszcze bardziej poglebia jego natrectwa, jednak o wpada wtedy w panike,krzyczy,ze go w calym bloku slysza, wiec mama sie lituje i robi to co jej kaze zeby wyszedl do kuchni i cos zjadl czy poszedl do wc. Jestesmy bezsilni, traktuje nas strasznie, wyzywa od najgorszych, nie ma w ogole w sobie zadnej pokory,a my przeciez tak sie poswiecamy! co robic? jak go namowic do leczenia w szpitalu? jak sprawic zeby nie robic rytualow za niego,i w ogole jak do niego dotrzec?