Dzień dobry.
Piszę w sprawie swojego chłopaka, jesteśmy już ze sobą ponad rok, ale nie jestem pewna jego zaangażowania w związek. Dlaczego te forum? Bo mam wrażenie że za wszystko odpowiedzialna jest nerwica, leczy się od roku u psychologa (powiedział mi po pół roku leczenia). Nie ma w zwyczaju dzwonić pierwszy, wyjazdy nad morze czy góry tylko ja proponuje, o grze w tenisa nie chce słyszeć, chociaż dawniej to była jego pasja) Pytając wiele razy, w końcu się dowiedziałam, że nie kocha mnie tak jak bym tego chciała. Nie jest pewny tego co czuje, czy się tylko przywiązał
czy to miłość -nerwica ma na to wpływ? czy to problem nie wynikający z choroby?) On chce umierać z tęsknoty, chce śnić o mnie po nocach, ale nic takiego nie doświadcza. Wszystkie uczucia odbieram jak by były przytłumione, taka pustka wewnętrzna.Jednak chce ze mną być.
Sytuacja ta trwa juz długi czas, ciągle z uwagi na to dochodzi do spięć. Zachowuje się jak zwierze w klatce, szuka wyjscia, w pracy flirtuje z współpracownicami w poszukiwaniu tych emocji, których mu brakuje. Daje mi do zrozumienia bym odeszła, bo nic z tego nie będzie, ze marnuje czas,
jednak sam nie chce odejść bo sie boi. Powiedzcie mi co robić, kierując się własnym doświadczeniem,no bo kto zrozumie leopiej sytuacja jak osoba mająca podobny problem?