nie prawda, że ludzie idą na psychologię bo sami mają jakieś problemy i chcą się z nich wyleczyć.
jestem na psychologii i nie uważam, żebym miała ze sobą jakieś większe problemy psychiczne (choć nie ma osoby 100% zdrowej) być może później kiedy moja wiedza będzie szersza z zakresu psych dowiem się czegoś o sobie a nawet dowiem się o jakimś moim ukrytym/wypieranym zaburzeniu.
zgadam się z tym, że nie wszyscy powinni być psychologami mając "problemy" a już napewno nie Ci, którzy nie potrafią nad sobą zapanować
to chyba w dużym stopniu może zaburzyć ocene sytuacji/problemu i późniejszej terapii
wystarczy, że nasz umysł nieświadomie zakotwiczy się na jakimś zaburzeniu, przez pryzmat siebie samego. psycholog/psychiatra/psychoterapeuta to osoby, które bez względu na wszystko muszą być neutralni. swoją osobą nie moga w żaden sposób obrazić nikogo bez względu na wyznanie, przekonania etc.
a i patrząc od strony pacjenta:
czy nie wydawało bym Wam się to dziwne, że ktoś kto ma problemy ze sobą, nie jest w stanie ich uporządkować i stara się pomóc umożliwić to innym?
ps. wyszło trochę takie masło maślane z tej mojej wypowiedzi. nie wiem czy jest to do końca zrozumiałe:)