Heyo. Pisze tutaj, ale nie wiem czy dobrze...w skrócie napisze, że jest jakaś totalna beznadzieja... od niedawna zaczęłam chodzić do psychiatry, bo życie i moja psycha mnie przerosły. Prowadziłam sobie normalne życie nie szkodząc nikomu i niczemu ( tak mi się wydaje przynajmniej), ale zawsze uważałam się za kogoś innego, jakby wyciętego z tego świata, innego. Lekarz stwierdził ze mam niby depreche urojeniowa przez pewne zdarzenie i nie chce za nic w świecie cofnąc się do przeszłosci podczas wizyt. Moja chustawka nastrojów, a tymbardziej postępowania jest tak chwiejna ze szkoda gadać. Robie i pisze rzeczy których nawet nie jestem świadoma To jakiś koszmar:/ po jakimś czasie jak do mnie to dochodzi jest tragedia. Raz mam sile jak bog, ze mogę tak wiele i przez to ostatnio namieszalam sporo w swoim życiu, a zdałam sobie sprawę dopiero teraz kiedy mam depresje urojeniowa. Biore leki, moj lekarz nawet nie chce się cofnąć na spotkaniach wstecz moich chustawek mega wszechmocy i depresji kiedy teraz życ mi sie już nie chce. już nie wiem sama kim jestem i co ja robie na tym beznadziejnym padole chyba tylko wykańczam siebie i najbliższych. wszystko rozpieprzam, studia, rodzinę, mój związek to jest nie do zniesienia a leki mnie otępiają zamiast pomóc. Mam większosć objawów chad ( ale to nie ja jestem lekarzem)