Witam Wszytkich! Jestem tu nowy.
Mam taki problem , który doprowadza mnie do obłędu. To bezpośrednie sąsiedztwo ze sklepem z piwem i natręctwo miejscowych meneli a zarazem głupota właściciela. Na początku zwracałem im uwagę i prosiłem o spokój i porządek no i nic śmiali się ze mnie . Potem wzywałem policje i straż miejską i nic składam skargi na ich zachowanie do różnych urzędów i nic. Jakaś chwilowa poprawa i spokój a potem od nowa...
Jak widzę zbierająca sie grupę tych samych pijaczków , to dostaje aż drgawek z nerwów i w głowie pojawiają sie różne najdziwniesze pomysły jak z tym wreszcie skończyć .Życie stało sie udręką . Tak cieszyłem sie z wybudowanego własnymi rękami domu a tu mi takie sąsiedztwo wyrosło . Jak uspokoc moją skołataną psychę jak nauczyć się by sie tym nie przejmować jak pokonać tę fobię , bo lekam sie gdy nawet ich nie ma , że za chwilę mogą sie zjawić .cały czas kołata mi w głowie , że jak tylko wróce do domu np z pracy to oni się znowu pojawią i to mnie przeraża, choć jak dotąd nie było z ich strony fizycznej do mnie agresji i fizycznie ich się nie obawiam .Nie jestem słabeuszem a oni to cherlaki takie , a jednak psychika mi siada na samą myśl o tym iż w państwie prawa już na tak niskim poziomie panuje bezkrólewie i bezradność w egzekwowaniu przepisów dotyczących sprzedaży i picia alkoholu. pomocy .pomocy. Andrzej