Moja "przygoda" z nerwicą natręctw zaczęła się jakieś 8 lat temu (obecnie mam 19 lat). Zaczęło się od - że tak to żartobliwie określę - "poklepywania ścian" (liczba klepnięć musiała zawsze być parzysta), chorobliwego mycia rąk i tym podobnych zachowań. Potem "rzuciło mi się" na religię - zaczęło się odprawianie parugodzinnych "modłów" (każde słowo musiało być starannie rozważone i w pełni zrozumiane).
Potem przez pewien czas wszystko się uspokoiło (choć niezupełnie - ręcę wciąż myłam "po staremu"), jednak od jakiegoś czasu (mniej więcej roku) napady wróciły. Obecnie nie mam już jednak obsesji na tle religijnym (od paru lat niemal się nie modlę ze strachu przed nawrotem obsesji) - dotyczą one teraz czegoś zgoła innego.
Od jakiegoś czasu mam przykrą "gonitwę myśli" - w jednym momencie myślę o paru rzeczach na raz. Prowadzi to do tego, że o wielu rzeczach zapominam. Bardzo osłabiła mi się koncentracja. Mam problemy z pamięcią - w klasie maturalnej było to naprawdę trudne do zniesienia. Obawiam się, że teraz, gdy zdałam na studia, oslabiona koncentracja i pamięć będzie jeszcze większym problemem. Ogólnie czuję, że żyję na dużo niższym poziomie intelektualnym niż dawniej. Bardzo dużo czasu poświęcam na przypominanie sobie tego, o czym zapomniałam albo też...
No właśnie - tu pojawia się największy problem. Często mam wrażenie, że zapomnialam o czymś ważnym, podczas gdy tak naprawdę nic takiego nie miało miejsca albo rzecz ta wcale nie była taka istotna. Zdarza się to bardzo często. Teraz, gdy są wakacje, praktycznie cały czas mam wrażenie, że nie zrobiłam czegoś, co powinnam była zrobić. Mam wyrzuty sumienia, więc siadam i myślę. Albo chodze od przedmiotu do przedmiotu i zastanawiam się, co miałam zrobić.
Najgorsze są momenty, gdy daję za wygraną, uznaję, że o niczym nie zapomniałam, że sobie coś znowu uroiłam, a potem okazuję się, że jednak naprawdę zapomniałam o czymś ważnym.
Najbardziej przerasta mnie jednak ta ciągła "galopada" myśli.
Sama nie wiem, czy to jest jeszcze nerwica natręctw, czy nie i czy powinnam udać się do psychologa. Co na ten temat myslicie?