Bylem kupe lat z kobieta, ktora kocham, ale duzo nas dzieli - nie mamy wspolnych zainteresowan, mamy rozne charaktery itd. Mimo to kochamy sie.
I tak bylo zawsze - dopoki nie zmeczylem sie wsyztskim tym co sie nie zgadza... rozmawialem o tym milion razy ale nic to nie dalo. W koncu wybuchlem.. Poznalem kogos.. Powiedzialem jej ze to koniec. Ale... nie potrafimy sie rozstac. Probowalismy ale nie dajemy rady. Nie umiemy chyba bez siebie zyc. Mimo ze ktos kogo poznalem ma wszystko czego mozna chciec... A najgorsze jest to ze jak spedzam czas z nowa osoba mysle o tej drugiej i odwrotnie... Nie wiem juz co zrobic, jak to wszytsko rozwiazac...