Minęło sporo czasu i myślałam,że już nie będę latać po internecie i szukać znaczenia "nerwica lękowa" a jednak
4 lata temu uświadomiono mi,że mam nerwicę lękową,która pierwsze oznaki dała jeszcze kilka lat wcześniej.Tylko,że wtedy szukałam przyczyny gdzie indziej,złe odzywianie,nerwy i depresja która przeszłam w patologicznym związku w którym byłam.Nikt wtedy nie wziął pod uwagę tej choroby,która tak psuje mi życie.
Ale ,gdy zaczęło się na dobre,czyli częste ataki,strach przed wyjściem z domu,trafiłam do lekarza,który jak mu opowiedziałam co się ze mną dzieje odrazu postawił diagnozę-Nerwica lękowa.
Skierował mnie do lekarza,który miał mi pomóc przezwyciężyć strach w czasie ataku---jednym słowem nauczyć się z tym żyć( mieszkam za granicą wiec tutaj jest wszystko inaczej)
Nie rozumiałam tylko jednego---DLACZEGO JA I DLACZEGO TERAZ?????
Teraz kiedy zakończyłam swój toksyczny związek,poznałam fajnego faceta i zaczęłam normalnie zyć.Strach był tak wielki,że bałam sie iść do sklepu,bałam się panicznie jechać sama do centrum,były takie dni,że zostawałam w domu i nie szłam do pracy,bałam się wsiąść do autobusu,tramwaju.
Kiedyś o mały juz włos nie zatrzymałam pociągu,bo dostałam takiego ataku,że musiałam jak najszybciej z niego wysiąść.To było wszystko straszne.
Pojechałam do polski byłam u psychiatry,który przypisał mi leki.Nosiłam je zawsze w torebce na wszelki wypadek jak nie dałabym juz rady sama zapanować nad sobą.Inne miałam brać na noc,ale jak przeczytałam ulotkę i niepożądane działania to już widziałam je wszystkie u siebie.Miałam paniczny lęk przed ich braniem,więc nie brałam.
Zaczęłam bardziej ćwiczyć samokontrolę swojej psychiki i próbować nie pozwalać,aby dochodziło do ataków.Udało się
Nigdy nie czułam,że to minęło bezpowrotnie zawsze gdzieś towarzyszył mi lęk,że może znowu nadejść.Tak przeżyłam kolejne 3 lata w spokoju.Urodziłam śliczną córeczkę,ale już na porodówce znowu mnie dopadło.Miałam cesarkę przez zoo.To był istny koszmar.Dostałam takiego ataku,że nie wiedziałam na jakim świecie żyję.Dobrze,że uprzedziłam lekarza,że mam nerwicę lękową.
No i się zaczęlo
Od tej pory minęło prawie 6 miesięcy,a ja zaczynam coraz gorzej się czuć.Zaczynam czuć,że wszystko zbliża się od nowa.Zaczynam bac się jezdzić do centrum,na spacery z corcią też zaczynam się bać wychodzić,bo co będzie jak zemdleję????
Ze starszą córką 10 letnia też wychodzę coraz mniej,dzisiaj byłyśmy na zakupach i chcialam,żeby jak najszybciej się skonczyły,abyśmy wróciły już do domu.Nie chce znowu przez to przechodzić boję sie,co mam robić----POMÓŻCIE