Rok 2009 był dla mnie bardzo trudny. Zaczęło się od pobytu mamy w szpitalu z podejrzeniem białaczki, wykryciu u taty guzów w płucach, samobójstwo brata mojej mamy, problemy w pracy...
Poszłam do psychiatry jak tylko poczułam, że dopada mnie depresja. Niestety trafiłam na niewłaściwą osobę, leczenie pomogło tylko o tyle, że przestały mnie w nocy "nawiedzać" pająki i zelżały napady paniki. W związku zaczęło się psuć... Trwało to rok.
Na początku tego roku byłam już w takim stanie, że nie czułam nic. Totalne wyjałowienie duszy. Żadnej radości, smutku, strachu, żalu. Nic. Poszłam do lekarza, tylko ze względu na NIEGO, bo widziałam, że cierpi. Nie okazywałam mu żadnych uczuć, najlepiej się czułam jak byłam sama w domu. Lekarz wysłał mnie na zwolnienie.
Stopniowe zwiększenie dawki Efektinu zaczęło przynosić drobne zmiany. ON też mi pomagał, tylko dzięki NIEMU wstawałam z łóżka, wyciągał mnie na spacery do parku i "do ludzi". Niestety się poddał, zostawił mnie dla kogoś innego. Całkowicie zerwał kontakt.
Wszystko wróciło. Nie radzę sobie, staram się już nie płakać, ale potrafię spać całymi dniami. Często nie mogę się zmusić aby pójść pod prysznic, zrobić sobie coś do jedzenia, nie mówiąc już o wyjściu z domu. Zostałam sama w pustym mieszkaniu i coraz bardziej sięgam dna. Wychodzę w sumie tylko na imprezy, zaczęły się eksperymenty z używkami, drugi weekend z kolei spędziłam całkowicie bez snu.
Nie potrafię załatwić najprostszych spraw: zapłacenie rachunków, pójście do lekarza po kolejne zwolnienie... Od 2 tygodni zmuszam się aby zgłosić się na oddział dzienny.
Wszystko co robię wydaje mi się bez sensu, jeszcze jak ON był, miałam jakąś motywację, chciałam walczyć. Teraz wszystko pozbawione jest smaku, zapachu, kolorów. Wszystko jest mdłe i nijakie. Żyję tylko dlatego, że inni tak chcą. Pod koniec maja miałam próbę samobójczą. Żałuję, że kolega postanowił wtedy do mnie zajrzeć :/
Kompletnie sobie nie radzę.. Potrzebuję kogoś, kto mnie będzie jak dziecko prowadził za rączkę i się mną zajmie A najchętniej zamknęłabym się w szpitalu na pewien czas.
Co mam robić..?