witam . chce opowiedzic w skrocie swoja historie. nie przekreslajcie mnie tylko dalego ze spotykam sie z zonatym facetem. a wiec tak spotykam sie z zonatym facetem. na poczatku sie przyjaznilismy potem przerodzilo sie to w silne uczucie. on pokochal mnie ja jego.pokochal moje dzieci a one jego. moje zycie wczesniej bylo nie za bardzo udane. jestem po rozwodzie. gdy poznalam obecnego partnera nie moglam wprost uwierzyc ze spotkalo mnie cos tak pieknego , ze uwierzylam w siebie , uwierzylam w milosc.on jest wspanialym czlowiekiem. wszystko bylo jak w bajce, ukladalo sie swietnie.pewnego dnia powiedzial ze musimy porozmawiac . powiedzial ze jest chyba sexocholikiem ale przysiegal i obiecal ze nie szuka innej i nie bedzie sie z nikim spotykal. robilam wszystko by byl szczesliwy bo gdy on byl szczesliwy ja rowniez bylam. wczoraj zaczelam temat zdrady i oznajmil ze spotkal sie raz z jakas dziewczyna ale ze to byl jednorazowy wyskok. cos we mnie peklo. przysiegal ze wiecej tego nie zrobi i ze mnie kocha.siedze od wczoraj i placze , nie potrafie sobie z tym poradzic.nie wiem moze to moja wina. mam rozne glupie mysli. ale niepotrafie sie na niegoo nawet zloscic.choc to bardzo boli. nie wiem co ze soba zrobic . bardzo go kocham nie potrafie zyc bez niego. jest dla mnie wszystkim.jesli ktos jest w stanie mi cos doradzic , pomoc bede wdzieczna bo nie wiem co z soba zrobic