Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pablos.

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Pablos.

  1. Zacznijmy od tego, że mam 19 lat, teraz dostałem się na porządne, wymarzone studia. Niestety jednak mam już od dłuższego czasu problem z mamą. Stara się kontrolować mnie na każdym kroku - gdzie wychodzę, z kim się spotykam, po co. Jak powiem, że wrócę za tą godzinę, to nim ona jeszcze minie to conajmniej z raz dostanę od niej telefon. Muszę słuchać głupich gadek nawet kiedy idę pojeździć rowerem czy pójść do kolegi. Zawsze uważa, że nic nie robię (pracuję w wakacje, staram się wykonywać wszystko co trzeba w domu). Pomimo, że na imprezy pozwala mi chodzić, lecz robi to z wielkim bólem. Uważa, że się zadaję z niewiadomo kim, pomimo że trzymam się z ludźmi głównie z mojej byłej klasy w liceum (sami porządni ludzie). Jak wrócę do domu tak 1-2 to zaczyna się gadanie co przez tyle czasu robiłem, z kim, gdzie (pomimo że wszystko po 1000x tłumaczyłem wcześniej), sprawdza czy przypadkiem nie wypiłem za dużo alkoholu, za którym zresztą nie przepadam. W trakcie każdej imprezy dzwoni parę razy, co przysparza uśmiechu na twarzy moich znajomych, a mnie tylko denerwuje i irytuje, jakbym nie mógł mieć trochę własnego życia, traktuje mnie jakbym nie potrafił o siebie zadbać. To jeden aspekt jej nadopiekuńczości. Mam dziewczynę od miesiąca, ale boję się jej o tym powiedzieć. Już jak raz przyszła do mnie, to później musiałem się nasłuchać tysiąca komentarzy (oczywiście nieszczególnie pozytywnych). Podobnie jest i z dziewczyną mojego brata. Nie zna kogoś a komentuje, wtrynia się w cudze sprawy. Co więcej, chcę wyjechać na wieś do babci i wujka (ze strony taty) na parę dni. Oczywiście i w tym wynajduje problem. Uważa, że co będę im głowę zawracał (a się zgodzili, a i tak jeżdżę tam raz/dwa razy na rok), że tam jest brudno, wszyscy będą mieli mnie gdzieś, że nabawię się jakichś chorób, że do "tych" ludzi nie ma co jechać. Często wyburza się do mnie i do taty o byle co. Namaga płaczem, co wydaje mi się jest pewnego rodzaju szantażem. Przez łzy mówi, że jesteśmy niedobzi, mamy ją gdzieś, że przez nas i przez te nerwy jest chora. I co z tego, że staramy się jej "dogadzać" jak i tak ciągle coś jest źle. Proszę o pomoc, bo już nie wiem co mam zrobić... Niby wkrótce wyjeżdżam na studia, lecz już nie wiem jak wytrzymać z nią wakacje, kiedy ciągle jest coś nie tak :/
×