Mam 19 lat i mam różne lęki,problemy ze snem i wiele innych. Pisze o tej porze bo, po prostu się boję usnąć. Kiedyś gdzieś w wieku 10 lat miałem też lęki, ale w jakiś sposób sobie z tym poradziłem. Obecna sytuacja ciągnie się gdzieś około 1.5 roku. Pewnej nocy obudziła mnie komórka z włączanym dzwonkiem. Najlepsze było to, że przed pójściem wtedy spać powyłączałem wszystko na telefonie i pamiętam nawet na którym utworze przestałem słuchać. Obudziłem się z tak potężnym uczuciem strachu,lęku , że już nie mogłem spać. Dobijały mnie własne myśli - tak jak za malucha trupy,duchy,zombi. Byłem tak spanikowany, że dostałem jakiegoś paraliżu. Nie mogłem się ruszyć a do tego Krzyczało mi coś do ucha w stylu LAAAAAAAAAAAAAAAAAA, było to tak straszne uczucie, że już nie zapomnę tego. Miałem tak z 6 razy. Olałem wtedy szkołę, bo spałem za dnia i przychodziłem tylko na zawodowe lekcje. Nie wiem, traktuje to jako jakieś schizy, że mój mózg zwykłe dźwięki jak np. jakiś samochód przejedzie, jakiś mebel "pstryknie" wywołuje to we mnie takie napięcie, że już nie śpie. Każdej nocy mam wrażenie, że coś do mnie gada - niezrozumiale, ale w taki sposób w jaki się tego najbardziej boje. Póżniej udało mi się na około 3 tyg. dzięki tabletkom nasennym - ziołowymi zasnąć. Obecnie podkradam mamie hydroksyzine,ale lęki tak się wzmogły, że już nic nie działa. Moje ciało odmawia mi posłuszeństwa. Trzęse się, a żoładek i soki to z boku na bok mi się przemieszczają. Mięsnię mi sie trzęsą. Jestem aktywną osobą, ale te lęki i depresjo podobne myśli itd. marnują mi życie normalnie. Wydaje mi się, że czasem nie mogę już normalnie myśleć. Jedynie matka potrafi mnie zrozumieć bo sama cierpi na nerwice i bierze leki.
Wkrótce wybiorę się do psychologa. Pisze na tym forum, bo po prostu nie mogę spać a liczę przy okazji na jakąś pomoc ... Możecie się śmiać i tak mi to wisi... Starczy...
johny bravo