Skocz do zawartości
Nerwica.com

izabella1981

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia izabella1981

  1. Cześ wszystkim! Jestem tu nowa i opiszę wam w skrócie piekielko przez jakie przeszłam i ktore po 9 latach powróciło:Gdy miałam 20lat straciłam chlopaka z którym bylam 6lat.Strasznie to przeżylam i zaczełam balowac. Naprawde przesadzałam.Doszły wyrzuty sumienia i pewnego dnia pojechałam z mamą do Łazienek. i TRACH!!! Koniec!Słabo mi,serce wali jak szalone.ból głowy i ogólne uczucie otępienia(dodam że byłam na kacu).No i sie zaczeło.Wizyty u róznych lekarzy,szpitale,badanie pod kazdym mozliwym kątem.I dziękuje."W STANIE OGÓLNYM DOBRYM WYPISANA DO DOMU".A ja sie czułam jak wrak.Po 2 latach pewien mądry Pan stwierdził że to nerwica ze stanami lękowymi.Wiec poszłam do psychoterapeuty.On mnie wysłuchal i powiedział że to sie bierze z głowy i niektórzy pacjenci potrzebują psychoterapii a niektorzy dają rade sami.Więc ja uskrzydlona wiedzą stwierdziłam ze nie dam się temu POTWOROWI którt siedzi we mnie! Kosztowało mnie to wiele strachu nerw i wysiłku.Zaczęłam intensywnie cwiczyc,znajomi zaczęli mnie wyciągac tu i tam.Fakt raz bylo lepiej,raz [Dodane po edycji:] A raz gorzej ale pomógl mi moj nowy chlopak i na 9 lat zapomnialam o nerwicy.(czasem wracała na chwilke ale to zazwyczaj gdy przecholowalam z alkoholem,ale na drugi dzien bylo ok.).Do niedawna:od poczatku tego roku mialam stresy.Awans w pracy,problemy z partnerem z którym mam 3-letniego synka,w końcu rozstanie.Ale myślałam że dam radę,że jestem silna i kiedyś jeszcze kogoś spotkam.Ale tak naprawdę szlag mnie trafiał że znów porażka w moim życiu!Znów nieodpowiedni facet a do tego jeszcze dziecko bez ojca! No i napady lęku zaczely powracac.Coraz częściej aż ktoregoś dnia zadzwonilam do kierowniczki że nie jestem w stanie pracowac.Dobrze że jest taka kochana i powiedziała żebym poszła na zwolnienie(nawet pół roku)ale mam się zając sobą,odpoczac i wyciszyc.Tak więc siedzę w domu ale tym razem nie boję sie i nie mam takich ataków jak wtedy.Wiem co to za (przepraszam)gówno i jak z tym walczyc.Pomaga mi mój synek bo wychodze co dzień najpierw gram z nim w piłkę a jak już się oswoję ze światem to małymi kroczkami wyruszam troszke dalej.Czasem sklep,czasem wsiadam w samochód i jade np.na bazarek i powoli podwyższam poprzeczke.Fakt że czasem troche sie wkurze bo znów mnie dopada lekka panika ale potem zaczynam sprzątac,cwiczyc albo krzyczę do swojej podświadomości że sie nie dam!!!Jeden dzień jest super bo np.uda mi się przespacerowc dalej bez chwili lęku a czasem gdy coś mnie najdzie to boję się iśc nawet do kiosku przy bloku.Ale nie poddaję się i na nastepny dzień próbuje od nowa.I znów super dzień!Kolejny sukces!Trudne to cholernie bo ta zmora siedzi cały czas w głowie ale jeśli z kimś zacznę rozmawiac na zupelnie inny temat albo robic coś fajnego to nagle stwierdzam że czuje sie całkiem normalnie i teraz się uda!Myślę:SKORO MASZ SIŁĘ ŻEBY CWICZYC GODZINĘ ALBO WYREMONTOWAC POKÓJ TO JESTEŚ ZDROWA I PEŁNA SIŁ WIĘC CO MA CI SIĘ STAC NA SPACERKU??!!!!!A im więcej o tym mówię lub myślę tym gorzej sie czuje!Zajmijcie mózg czymś innym [Dodane po edycji:] Dlatego nie chce isc na psychoterapię bo czym bardziej to wywlekam tym gorzej.Nie jest łatwo ale trzeba sobie wymyślec swój plan.Teraz wlasnie zastanawim sie czy jechac z rodzinką nad morze.Boje się ale szkoda mi mojego synka żeby cale lato spędził w bloku.A poza tym przecież nie UMRĘ nie? Jak byłabym w trasie zmęczona to mam awaryjnego kierowcę który mnie zastąpi a jadę z moim bratem z którym czuję się bardzo bezpiecznie więc chyba pojadę.Myślę że taki wyjazd może mi pomóc a i zyskam kolejne "Punty"za odwagę determinację i że się nie poddałam tejZMORZE! Pozdrawiam wszystkich!Wiem co czujecie1Ale wyrzuccie to okropieństwo i spuście do wisły!!Nie wolno się poddawac!!!Jak ja bym po nieudanej próbie została w domu choc na 2-3dni to kaplica.Nawet śmieci nie zeszłabym wyrzucic.Także swoim rytmem wciąż próbowac!Nie dac się!!
×