Sadze ze moj przyjaciel cierpi na depresje. Gdy powiedzialam mu o tym stwierdzil ze to tylko moje urojenia i nic mu nie jest. Teraz zastanawiam sie czy naprawde jestem przewrazliwiona czy naprawde cos mu jest.
Obawy jakie mnie zaniepokoily to: niska samoocena, brak chceci do zycia, spadek libido, mysli o smierci, uwaza ze wszyscy sie od niego odwrocili i ja tez tak postapie a to jest tylko kwestia czasu kiedy to zrobie, klopoty z koncentracja (takie odnioslam wrazenie), klapleksy pod wzgledem wygladu.
Chcialam zeby poszedl do psychologa albo psychiatry ale uwaza ze nic mu nie dolega a samo pojscie do lekarza to tylko strata czasu [strata czasu lekarza (twierdzi, ze nie chce mu zawracac glowy swoimi problemami)]. Poza tym jest on steptycznie nastawiony do tego typu lekarstw i nie wierzy ze cos mu mogloby nawet pomoc.
Nie wiem czy to jest depresja na 100% moze tylko wyolbrzymiam jego objawy ale martwie sie o niego nie wiem jak naklonic go do wizyty.
Prosze o odpowiedz na moj post, oraz sposob ewentualnego naklonienia go do wizyty lekarskiej.
moj nr gg to 1055837