Pisze bo nie daje sobie rady. Wolałabym pogadać z kimś twarzą w twarz bo to by mi bardziej pomogło niż wylewanie wszystkiego na papier ale nie mam na to sił i odwagi żeby się otworzyć i powiedzieć co mnie gryzie. Piszę słowa których nigdy nie wypowiem niestety… więc przejdę do rzeczy choć strasznie się boję pisać o tych najgorszych i najgłębszych uczuciach jakie we mnie siedzą, o których nikt nie ma pojęcia. Nie wiem co się ze mną stało. Czuję się tragicznie. Czuję się wypruta i bez życia. Nie mogę nic zrobić bo nie mam na to sił. Mam dość po prostu. Boję się tego wszystkiego co ze mną się dzieje. Czuję się jakbym nikogo nie miała… Przez to wszystko zamykam się w sobie, zaczynam bać się ludzi i boję się cokolwiek robić, boję się gdziekolwiek ruszyć bo nie czuję się pewnie. Boję się tego co czuję. Nie mogę przestać płakać ,ciężko znoszę każdy dzień. Może ktoś pomyśli że przesadzam, ale ja naprawdę nie daję już rady z tym wszystkim. Najgorsze jest to poczucie samotności. Nie mam w domu w nikim żadnego oparcia. Nigdy nie miałam dobrego kontaktu z moim bratem i rodzicami. Nie mogę tego wszystkiego znieść. Staram się, chce normalnie żyć ale coś mnie blokuje. Boje się że to się źle skończy dla mnie jeśli nic się nie zmieni. Wariuję już od tego wszystkiego. Chce być tą samą osobą co kiedyś i chcę żeby było tak jak kiedyś. Chcę znowu czuć się dobrze i cieszyć się ze wszystkiego a wiem że tego nigdy nie zaznam, nie wiem co robić. Czuję że zatraciłam gdzieś wszystko to co było we mnie dobre i nie mogę się podnieść. Nienawidzę domu w którym żyję a raczej wegetuje, nienawidzę w nim przebywać i widzieć jak Ci którzy powinni być mi najbliższymi osobami niszczą mnie. To tak strasznie wszystko boli. Nie mogę wytrzymać już tego bólu który przygniata moją klatę aż brakuje tchu. Nie wiem gdzie szukać pomocy i co zrobić a wiem że jeśli nic nie zrobię źle to się skończy bo ja już po prostu nie daję rady. Myślałam już o tym żeby iść do psychologa ale wątpię żeby to cokolwiek pomogło bo ja nie umiem rozmawiać o tym co czuję. Dlatego piszę tutaj. Nie mogę znieść tej samotności i tego że nie mam żadnego wsparcia. Nie znoszę tego że jestem tak słaba… że nie wierzę już w siebie. Nienawidzę tego że się nad sobą użalam ale nie wiem co robić naprawdę.
Wiem jestem żałosna. Chciałabym pogadać o tym wszystkim z przyjaciółką ale ona nie chce słuchać i trochę się boję że mnie zacznie oceniać bo i tak już wszyscy mają mnie za dziwaka i ponurą osobę a nikt z takimi ludźmi nie chce mieć nic wspólnego a odrzucenia nie zniosę. Boję się że ludzie zaczną mnie oceniać jeśli powiem co ze mną jest. Boję się że nikt mnie nie zrozumie albo powie że przesadzam . Czuję że dotknęłam dna... już nie mam siły robić dobrej miny do złej gry. Nie wiem po co to wszystko piszę. Przecież nikt mi nie powie jak mam żyć. Ale ja nie wiem jak żyć, wiem tylko tyle że nie chcę czuć się tak jak w tej chwili. Chciałabym tyle zmienić a boję się zrobić cokolwiek. gdy myślę o przeszłości ogarnia mnie wielki strach. Zdarza mi się mieć lepszy humor .Czasami mam siłę na cokolwiek, jednak wtedy wystarczy jedna rzecz i znowu popadam z ten zły stan. Nagle i niespodziewanie.
Nic mnie nie cieszy, wszystko dobija.
Często płaczę. Jak dzieciak… bez powodu. Nigdy wcześniej nie zdarzało mi się wyć.
Powinnam z kimś o tym pogadać. Ale nie umiem. Boję się mówić o moich problemach. Strasznie się boję co o mnie pomyślą jeśli komuś powiem jak się czuję. Że ludzie będą uważać mnie za wariatkę (może i słusznie bo to wszystko jest nienormalne). Boję się że jak się otworzę to odrzuci ludzi ode mnie, bo wiem że nikt nie lubi zadawać się z takimi osobami jak ja.. z osobami które nie radzą sobie ze sobą i z życiem Chciałabym znów żyć tak jak kiedyś………