Skocz do zawartości
Nerwica.com

niemajacanadziei

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez niemajacanadziei

  1. nie mam siły żeby iść do psychologa .... nie dam rady.... to jest ponad moje siły...albo tylko tak mi się wydaje bo dzisiejszy dzień jest koszmarny i wszystko wydaje sie niemożliwe...nieosiągalne
  2. nie chodzi o to że jestem nie pewna psychologa...jestem niepewna siebie...boje się że jak pójdę na wizytę to będę sie patrzeć na tego psychologa i słowem się nie odezwę...bo nie umiem gadać o sobie i o tym co mnie gryzie...straciłam wiarę w siebie i całkowicie się zamknęłam w sobie...dobrze że chociaż tutaj mogę pisać to zawsze jakoś inaczej jest niż rozmowa z kimś choć przyznam szczerze przydałaby mi sie rozmowa z kimś komu mogłabym się wypłakać...wyżalić... boję się że nie dam rady.... beznadziejny jest każdy dzień nie widzę dla siebie żadnego miejsca na tym świecie... jestem zagubiona i nie potrafię wziąść życia we własne ręce a tak bardzo bym chciała żyć normalnie i być normalna.... nie wiem nawet kiedy to wszystko się zaczęło tak długo to już trwa że nie pamiętam jak to jest żyć pełnią życia.... brakuje mi w życiu jakiejś bratniej duszy która by mnie wsparła.... czuję że zaraz znowu się rozkleję więc lepiej będzie jak w tym momencie skończe pisać
  3. wiem że mam depresję ale boję się zwrócić o pomoc do kogoś. boję sie że nie zrozumie nikt tego co czuję... boję się że jak pójdę do psychologa to nic nie da bo jestem bardzo skrytą i zamkniętą osobą i nie umiem mówić o swoich uczuciach. Myśle że jak pojde to i tak będę milczeć bo to wsszystko jest zbyt bolesne żeby o tym mówić. ale wiem że jeśli nikt mi nie pomoże to źle się to skończy bo prędzej czy później oszaleję tak bardzo bym chciała znów normalnie żyć...cieszyć się każdym nowym dniem.... nie czuć bólu który nie pozwala normalnie funkcjonować.nie rozumiem skąd się te wszystkie negatywne odczucia we mnie biorą. najgorsze że ludzie się ode mnie odwracają z tego powodu że jestem taka.a ja po prostu cierpię.... przecież z tego powodu nikt nie powinien traktować mnie jak trędowatą. to żę jestem słabsza od innych nie znaczy że jestem gorsza. chcę w końcu przestać płakać i odetchnąć pełną piersią i powiedzieć "Jak dobrze jest żyć". już nie pamiętam tego uczucia. na prawdę nie wiem co robić. nie mogę już udawać żę wszystko jest ok bo nie jest o nigdy nie było. nienawidze się za to że tak jestem. nie rozumiem siebie i świata. to przykre i żałosne zarazem. mam 25 lat a czuję jakby miała całe życie za sobą i że nic mnie już nie czeka. umieram każdego dnia nie widze dla siebie żadnej nadziei. nie wiem jak długo jeszcze to będę w stanie znieść... ten stan trwa już tak długo....za długo Do Ona: Dziękuję za miłe słowa i rady dziękuję że we mnie wierzysz.... też chciałabym wierzyć... wierzyć że dam radę żę uda mi się to wszystko przejść....ale ta wiara jest taka odległa aż nierealna
  4. Pisze bo nie daje sobie rady. Wolałabym pogadać z kimś twarzą w twarz bo to by mi bardziej pomogło niż wylewanie wszystkiego na papier ale nie mam na to sił i odwagi żeby się otworzyć i powiedzieć co mnie gryzie. Piszę słowa których nigdy nie wypowiem niestety… więc przejdę do rzeczy choć strasznie się boję pisać o tych najgorszych i najgłębszych uczuciach jakie we mnie siedzą, o których nikt nie ma pojęcia. Nie wiem co się ze mną stało. Czuję się tragicznie. Czuję się wypruta i bez życia. Nie mogę nic zrobić bo nie mam na to sił. Mam dość po prostu. Boję się tego wszystkiego co ze mną się dzieje. Czuję się jakbym nikogo nie miała… Przez to wszystko zamykam się w sobie, zaczynam bać się ludzi i boję się cokolwiek robić, boję się gdziekolwiek ruszyć bo nie czuję się pewnie. Boję się tego co czuję. Nie mogę przestać płakać ,ciężko znoszę każdy dzień. Może ktoś pomyśli że przesadzam, ale ja naprawdę nie daję już rady z tym wszystkim. Najgorsze jest to poczucie samotności. Nie mam w domu w nikim żadnego oparcia. Nigdy nie miałam dobrego kontaktu z moim bratem i rodzicami. Nie mogę tego wszystkiego znieść. Staram się, chce normalnie żyć ale coś mnie blokuje. Boje się że to się źle skończy dla mnie jeśli nic się nie zmieni. Wariuję już od tego wszystkiego. Chce być tą samą osobą co kiedyś i chcę żeby było tak jak kiedyś. Chcę znowu czuć się dobrze i cieszyć się ze wszystkiego a wiem że tego nigdy nie zaznam, nie wiem co robić. Czuję że zatraciłam gdzieś wszystko to co było we mnie dobre i nie mogę się podnieść. Nienawidzę domu w którym żyję a raczej wegetuje, nienawidzę w nim przebywać i widzieć jak Ci którzy powinni być mi najbliższymi osobami niszczą mnie. To tak strasznie wszystko boli. Nie mogę wytrzymać już tego bólu który przygniata moją klatę aż brakuje tchu. Nie wiem gdzie szukać pomocy i co zrobić a wiem że jeśli nic nie zrobię źle to się skończy bo ja już po prostu nie daję rady. Myślałam już o tym żeby iść do psychologa ale wątpię żeby to cokolwiek pomogło bo ja nie umiem rozmawiać o tym co czuję. Dlatego piszę tutaj. Nie mogę znieść tej samotności i tego że nie mam żadnego wsparcia. Nie znoszę tego że jestem tak słaba… że nie wierzę już w siebie. Nienawidzę tego że się nad sobą użalam ale nie wiem co robić naprawdę. Wiem jestem żałosna. Chciałabym pogadać o tym wszystkim z przyjaciółką ale ona nie chce słuchać i trochę się boję że mnie zacznie oceniać bo i tak już wszyscy mają mnie za dziwaka i ponurą osobę a nikt z takimi ludźmi nie chce mieć nic wspólnego a odrzucenia nie zniosę. Boję się że ludzie zaczną mnie oceniać jeśli powiem co ze mną jest. Boję się że nikt mnie nie zrozumie albo powie że przesadzam . Czuję że dotknęłam dna... już nie mam siły robić dobrej miny do złej gry. Nie wiem po co to wszystko piszę. Przecież nikt mi nie powie jak mam żyć. Ale ja nie wiem jak żyć, wiem tylko tyle że nie chcę czuć się tak jak w tej chwili. Chciałabym tyle zmienić a boję się zrobić cokolwiek. gdy myślę o przeszłości ogarnia mnie wielki strach. Zdarza mi się mieć lepszy humor .Czasami mam siłę na cokolwiek, jednak wtedy wystarczy jedna rzecz i znowu popadam z ten zły stan. Nagle i niespodziewanie. Nic mnie nie cieszy, wszystko dobija. Często płaczę. Jak dzieciak… bez powodu. Nigdy wcześniej nie zdarzało mi się wyć. Powinnam z kimś o tym pogadać. Ale nie umiem. Boję się mówić o moich problemach. Strasznie się boję co o mnie pomyślą jeśli komuś powiem jak się czuję. Że ludzie będą uważać mnie za wariatkę (może i słusznie bo to wszystko jest nienormalne). Boję się że jak się otworzę to odrzuci ludzi ode mnie, bo wiem że nikt nie lubi zadawać się z takimi osobami jak ja.. z osobami które nie radzą sobie ze sobą i z życiem Chciałabym znów żyć tak jak kiedyś………
×