Jeszcze niedawno moję życie było naprawdę super. Miałam stresy i gonitwę jak każdy, ale radziłam sobie z tym. A może mi się tylko tak wydawało? Mam 3 letniego synka. Super męża. Bardzo dobrą pracę. Zaczęłam w lutym drugie studa podyplomowe. Dorabiam sobie w weekendy czasem (jestem księgową). Mamy przytune własne mieszkanie. Naprawdę niczego nam nie brakuje. Czasem czułam się już przemęczona, ale kobiety, kóre maja maluchy i pracuja i prowadzą dom wiedzą o jakim zmęczeniu mówię
W lutym dostałam okropnego bólu brzucha w nocy. w efekcie okazało się, że to woreczek żółciowy. W maju planowa operacja. W trakcie operacji okazło się, że mam guz wątroby. Woreczka nie usunięto. Pobrano wycinek. Krwotok i 3 godziny ratowania życia w trakcie operacji. Później tylko lekarze, badania, tomograf. W pracy zaległosci więc na L4 doglądałam wszystkiego. I w czerwcu zaplanowany urlop. Czekałam na niego jak na zbawieenie. Dzien przed wyjazdem na wakacje umówiłam się do kosmetyczki aby zrobic coś dla siebie i wyglądać i tam po 2 godzinach...
nagle poczułam gorąco z tyłu głowy. Serce zaczeło mi kołatać. nie mogłam wziąść powietrza. Wyprowadziła mnie na dwór. Minęło. Po 15 min. znów to samo. Aż w końcu wezwałyśmy karetkę. Miałam wszystkie badania zrobione - ekg, neurologoiczne i krwi. Wszystko ok. Dostałam chydroxizinum. Uspokoili mnie. Wyjechalismy, ale mama w zanadrzu dala mi Xanax. i cale szczescie. Tydzien wakacji wspanialy. Leniuchowanie, bieganie z synkiem. W drugim tygodniu w taksowce znow ten sam atak. Na szczescie za granica znaja Xanax i udao mi sie go kupic bez recepty.
Wrocilismy i poszlam do dobrego lekarza. To nerwica. Biore teraz Xanax ale nadal miewam ataki dusznosci i cisniecia w klatce i gardle. Mam leki gdizekolwiek sie ruszyc aby nie zemdlec. Nic mnie nie cieszy
Jak sobie poradzić? Przeszlyscie cos podobnego?
mi sie chyba odbilo wszystko. Zrezygnowalam ze studiow podyplomowych, inaczej podchodze do pracy. Wieczorami zamiast sprzatac odpoczywam. ale i tak slabo sie czuje.
