Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lukasz_26

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Lukasz_26

  1. Disgusted pociesze Cie, bo przerabialem ten problem z kims niedawno i to nic groznego. Zwykle kaszaki, tłuszczaki i inne guzki, które raz bolą i rosną, innym razem maleją, ale generalnie są niegroźne i się ich nie usuwa. Co druga osoba ma takie dziadostwo
  2. Dziękuję za pierwszą odpowiedź. Przypuszczam, że to rzeczywiście jakaś nerwica hipochondryczna. Jednak jak tylko przypomnę sobie o języku, tych bólach lub też innych dolegliwościach to wciąż pojawia się lęk i myśli o ciężkich chorobach. Za każdym razem jestem przekonany, ze tym razem to na pewno ta choroba... Na lekarzy i badania wydałem już prawie 2 tys (w 1-2 miesiące). Próbuje z tym walczyć, ale wiem, że niewiele brakuje a tym razem pójdę do jakiegoś neurologa lub proktologa żeby wykluczyć kolejne choroby (tym razem rak jelita, odbytnicy i stwardnienie rozsiane)... jeśli jesteście pewni że to nerwica to proszę poradźcie jak o tych chorobach nie myśleć i nie załamywać się bo człowiek nie może normalnie funkcjonować :( [Dodane po edycji:] Zapomniałem odpowiedzieć na pytanie - nie przechodziłem nigdy żadnej poważnej choroby, ale miałem depresje 7 lat temu jak zmieniłem miejsce zamieszkania. Poradziłem sobie z nią po roku
  3. Witajcie i pomóżcie błagam:( moja historia zaczęła się 2-3 miesiące temu, gdy zauważyłem, że cały czas pokaszluję. To samo zauważyłem dokładnie 2 lata temu (też w kwietniu) wmawiając sobie, ze to rak i biegnąc do pulmonologa. Zdjęcie RTG okazało się czyste. Ten z kolei skierował mnie do laryngologa, ze to być może jakieś polipy, czy coś, ale do tego już nie poszedłem. Minęły dwa lata i dwa miesiące temu znów zauważyłem, że tak pochrypuje, pokaszluje i znów wkręciłem sobie, ze to na pewno rak. Pobiegłem zrobić zdjęcie RTG płuc i do pulmonologa. Ten z kolei przepisał mi tabletki na refluks żoładka, że to być może to i coś alergicznego. Zdjęcie RTG podobno bez zmian (czyste), spirometria też wyszła ok. Trochę się uspokoiłem. Minęły 3 tygodnie i zaczęło mi się robić słabo, ale bez omdleń, nic mi się nie chciało, nie mogłem się zmobilizować do pracy i wróciły lęki, że jestem na coś poważnie chory. Poszedłem do lekarza internisty, który obejrzał mnie dokładnie i nic nie widząc skierował na szereg badań: krew, mocz, borelioza, przeciwciała ANA, próby wątrobowe, białka, żółtaczki itd. Wyszedł mi podwyższony cholesterol i próba wątrobowa. Przerażony od razu pobiegłem do lekarza. Ten tylko kazał zmienić tryb życia bo przytyłem. Z czasem przychodziły kolejne wyniki badań. Strasznie się bałem, ze znów coś będzie nie tak. I przyszły raz białka. Okazały się podwyższone. Byłem przerażony. Znów pobiegłem do lekarza, który stwierdził, ze to może być jakiś stan zapalny lub odwodnienie. Ja jednak znów zacząłem czytać w internecie co to może być i znalazłem, że podwyższone białka występują przy nowotworze szpiczaku. I znów kilka dni z głowy - brak apetytu, strach, stres, niezdolność do pracy. Poszedłem do lekarza, który powiedział, ze przy szpiczaku jest podwyższone OB i białko C-reaktywne a te mam dobre. Kilka dni później powtórzyłem badanie białek i tym razem wyszły ok, co ciekawe cholesterol też. Znów na chwile się uspokoiłem. Reszta badań też wyszła ok. W międzyczasie byłem zrobić prywatnie USG jamy brzusznej myśląc że to może ciężka choroba wątroby, jednak badanie wyszło ok. W międzyczasie też ubzdurałem sobie, że te białka to może HIV ale test też wyszedł ok. Jedyne objawy jakie mam to ten chrypka/kaszel (w nocy go nie ma) i plamki na języku (język geograficzny). Teraz wciąż o tym znowu myślę. Wczoraj byłem u laryngologa, który powiedział, ze to może być na tle alergicznym i że ten język to tylko objaw, a nie choroba. Na chwilę się uspokoiłem, ale znów budzę się ze "ściskiem" w środku, strachem, że może jednak faktycznie na coś poważnie jestem chory. Każde kaszlnięcie czy zobaczenie plamki na języku pogłębia ten stan. Mimo, że byłem w dwa miesiące chyba u 6-7 lekarzy i nikt nic poważnego nie stwierdził to cały czas jest w mnie strach, wciąż czytam o czymś w internecie, stresuję się i zrobienie czegokolwiek sprawia mi ogromny wysiłek i trudność. Nie mam natomiast kołatania serca, o którym czytałem i w nocy śpię normalnie. Najgorzej jest obudzić się nad ranem i tak do wieczora. Dopiero późnym wieczorem czuję się o dziwo lepiej i kładę się spać w miarę spokojnie. Od rana niestety to samo... Co gorsza wczoraj przypomniałem sobie o swojej kolejnej dolegliwości, którą mam co najmniej od 2 (może więcej) lat. Są to napadowe bóle w odbycie :), które pojawiają się w nocy i po posiedzeniu na muszli lub pouciskaniu kości ogonowej przechodzą i kładę się spokojnie spać. Takie ataki mam czasami raz na miesiąc, a czasami częściej. Od razu zacząłem to wiązać ze swoim językiem geograficznym i wmawiać sobie, ze to może rak jelita, a może stwardnienie rozsiane... Pewnie znów pójdę do lekarzy bo sobie nie dam rady z tymi myślami ((
  4. Savior poruszyłeś kolejną bardzo ciekawą kwestię. Bardzo się cieszę, że tu jesteś i mam nadzieję, ze uda mi się jakoś za te porady odwdzięczyć. Faktycznie ja zawsze byłem wyścigowym szczurem, poświęcającym cały swój czas na wykształcenie, pracę itd. wiecznie dąrząc do ideałów. Może to mnie tak znerwicowało? Mimo młodego wieku mam teraz teczkę dyplomów i wysoką pozycję społeczną i zupełnie mnie to nie cieszy. Oddałbym wszystko, zeby znów czuć się tak jak kiedyś Aha nie wspomniałem jeszcze, że ostatnio byłem również u okulisty jak często bolała mnie głowa i bałem się, że mam jaskrę i stracę wzrok... Zastanawiam się, czy gdybym nie miał tego kaszlu i plamek na języku to czy te lęki by minęły. Jeśli to hipochondria to pewnie znów bym coś wymyślił i szedł do innych lekarzy... Nawet jak biegunkę miałem to od razu wyczytałem, że to może być rak jelita... Ciekawi mnie też czy są tutaj osoby, które mają podobny stan. Może wspólnie łatwiej byłoby sobie z tym poradzić Obecnie mam urlop i mimo możliwości siedzę sam w domu i wciąż myślę o tym kaszlu, języku, chorobach, lękach i boję się, że to nie minie... Mam już dosyć lekarzy, ale pewnie za kilka dni znów coś wymyślę i pójdę do kolejnego. Teraz zastanawiam się nad wymazem z gardła i języka...
  5. Dziękuję za pierwsza odpowiedź. Chyba rzeczywiście jest to hipochondria. Cały czas wydaje mi się, że jestem na coś poważnie chory i rzeczywiście stałem się bardzo egocentryczny. Całą uwagę swoją i bliskich skupiam na swoich dolegliwościach. Każdy przejaw chorobowy (tak jak obecnie lekki kaszel i język geograficzny) traktuję jako objawy poważnej choroby i wciąż chodzę do jakichś lekarzy... Rozumiem, że to jednak natura psychiczna i tym kaszlem i językiem nie powinienem się tak przejmować, tylko iść do psychiatry? Czy to d się skutecznie leczyć? Życie w takim stanie jest strasznie trudne
  6. Witam serdecznie, piszę na tym forum z nadzieją, że ktoś wreszcie postawi mi właściwą diagnozę. Postaram się pokrótce scharakteryzować mój przypadek. Generalnie zawsze wszystkim się bardzo przejmowałem, byłem dosyć nerwowy i przewrażliwiony. 7 lat temu miałem lekką depresję, którą udało się po jakimś czasie wyleczyć. Później mimo tego przejmowania się wszystkim i denerwowania to jakoś radziłem sobie ze sobą. Niestety 2 miesiące temu zauważyłem, ze cały czas pokaszluję. To samo zauważyłem dokładnie 2 lata temu (też w kwietniu) wmawiając sobie, ze to rak i biegnąc do pulmonologa. Zdjęcie RTG okazało się czyste. Ten z kolei skierował mnie do laryngologa, ze to byc może jakieś polipy, czy coś, ale do tego już nie poszedłem. Minęły dwa lata i dwa miesiące temu znów zauważyłem, że tak pochrypuje, pokaszluje i znów wkręciłem sobie, ze to na pewno rak. Pobiegłem zrobić zdjęcie RTG płuc i do pulmonologa. Ten z kolei przepisał mi tabletki na refluks żoładka, że to być może to i coś alergicznego. Zdjęcie RTg podobno bez zmian (czyste), spirometria też wyszła ok. Trochę się uspokoiłem. Minęły 3 tygodnie i zaczęło mi się robić słabo, ale bez omdleń, nic mi się nie chciało, nie mogłem się zmobilizować do pracy i wróciły lęki, że jestem na coś poważnie chory. Poszedłem do lekarza internisty, który obejrzał mnie dokładnie i nic nie widząc skierował na szereg badań: krew, mocz, borelioza, przeciwciała ANA, próby wątrobowe, białka, żółtaczki itd. Wyszedł mi podwyższony cholesterol i próba wątrobowa. Przerażony od razu pobiegłem do lekarza. Ten tylko kazał zmienić tryb życia bo przytyłem. Z czasem przychodziły kolejne wyniki badań. Strasznie się bałem, ze znów coś będzie nie tak. I przyszły raz białka. Okazały się podwyższone. Byłem przerażony. Znów pobiegłem do lekrza, który stwierdził, ze to może być jakiś stan zapalny lub odwodnienie. Ja jednak znów zacząłem czytać w internecie co to może być i znalazłem, że podwyższone białka występują przy nowotworze szpiczaku. I znów kilka dni z głowy - brak apetytu, strach, stres, niezdolność do pracy. Poszedłem do lekarza, który powiedział, ze przy szpiczaku jest podwyższone OB i białko C-reaktywne a te mam dobre. Kilka dni później powtórzyłem badanie białek i tym razem wyszły ok, co ciekawe cholesterol też. Znów na chwile się uspokoiłem. Reszta badań też wyszła ok. W międzyczasie byłem zrobić prywatnie USG jamy brzusznej myśląc że to może ciężka choroba wątroby, jednak badanie wyszło ok. W międzyczasie też ubzdurałem sobie, że te białka to może HIV ale test też wyszedł ok. Jedyne objawy jakie mam to ten chrypka/kaszel (w nocy go nie ma) i plamki na języku (język geograficzny). Teraz wciąż o tym znowu myślę. Wczoraj byłem u laryngologa, który powiedział, ze to może być na tle alergicznym i że ten język to tylko objaw, a nie choroba. Na chwilę się uspokoiłem i dziś znowu od rana budzę się ze "ściskiem" w środku, strachem, że może jednak faktycznie na coś poważnie jestem chory. Każde kaszlnięcie czy zobaczenie plamki na języku pogłębia ten stan. Mimo, że byłem w dwa miesiące chyba u 6-7 lekarzy i nikt nic poważnego nie stwierdził to cały czas jest w mnie strach, wciąż czytam o czymś w internecie, stresuję się i zrobienie czegokolwiek sprawia mi ogromny wysiłek i trudność. Nie mam natomiast kołatania serca, o którym czytałem i w nocy śpię normalnie. Najgorzej jest obudzićsię nad ranem i tak do wieczora. Dopiero późnym wieczorem czuję się o dziwo lepiej i kładę się spać w miarę spokojnie. Od rana niestety to samo... Proszę o pomoc. Normalnie ozłocę tego kto mi postawi trafną diagnozę Pozdrowienia, Łukasz GG: 24755914
×