Przyznam się,że jestem stałą bywalczynią tego forum, chociaż dopiero teraz zdecydowałam się stać się jednym z Was- tworzycie tu fajną społeczność , która wspiera się w walce z tą fałszywą, lecz jakże wierną 'przyjaciółką' nerwicą. Mam 20 lat, ale 'przyjaźnię' się z nią już cztery lata. Jest podstępna-atakuje wtedy gdy życie zaczyna nabierać barw. Moja historia zaczęła się od bólu i ucisku w brzuchu, po wyczerpujących wędrówkach po lekarzach trafiłam w końcu do specjalistów. Pomagali mi przetrwać te najtrudniejsze chwile, chwile załamania, które tak bardzo często mi się przydarzały. Od tamtej pory-objawy przychodzą do mnie w różnej postaci np. niewyobrażalny ból głowy, lęk, uczucie gorąca, czy chociażby pieczenie i mrowienie policzka, które zawitało do mnie tydzień temu...Muszę przyznać,że przez te lata bardzo zmieniły się moje myśli, zaczęłam wierzyć w siebie, słyszeć swój wewnętrzny, stłumiony nerwicą głos, który uparcie wzywał mnie do życia...ale wymagało to ode mnie wiele pracy,pochłonęło morze łez, jednak nerwica jest zawsze obok-czasami czuję się przez nią gorsza od innych, 'zdrowych', zadając pytanie bez odpowiedzi ;DLACZEGO JA? Wspieram samą siebie i chcę podzielić się tym wsparciem, żeby odciążyć chociażby jedną zmęczoną duszę...Pozdrawiam