witam,
jestem tu nowa, ale muszę się z kimś podzielić moim problemem, bo oszaleję. Nigdy nie byłam u psychiatry, psychologa, ale od 15 roku życia dręczyły mnie dziwne myśli. Pochodzę z wierzącej rodziny i kiedyś ksiądz na religii powiedział, że grzechy przeciw Duchowi Św. są niewybaczalne, np. przeklęcie go. Zaczęłam się panicznie bać, że popełnię taki grzech, w myślach natrętnie, często po kilkadziesiąt razy na minutę powtarzałam, że "nie przeklinam Ducha Św. , bo kocham Ducha św.". I tak w kółko. Potem pojawił się paniczny strach przed piekłem, następnie strasznie bałam się, że następnego dnia umrę, albo, że podpiszę cyrograf. Ostatnio dręczył też mnie widok trumien. Kiedyś mój tata powiedział, że nie przeszkadzałoby mu gdyby któreś jego z dzieci było księdzem/zakonnicą. Od tamtego momentu zaczęłam straszliwie się bać, że zostanę zakonnicą. Wiem, że nie chcę. Cały czas o tym myślę, że "a może jednak". Boję się, że się nie zakocham, nie wyjdę za mąż, nie będę miała dzieci przez te myśli, że Pan Bóg karze mi iść do zakonu. Dodam jeszcze, że boję się samotności. Toczę jakieś błędne koło, wiem, że nie chce iść do zakonu, ale mimo woli zauważam zakonnice na ulicach, boję się oglądać religijne gazety, żeby przypadkiem nie dostać powołania. Zastanawiam się, czy może przez takie "lęki" Bóg mówi o powołaniu?
Proszę o pomoc, bo niedługo oszaleję! Nie potrafię normalnie żyć, czuję się, jak za mgłą. Czasami muszę powtarzać w myślach "nie, nie chcę być przecież zakonnicą". Ostatnio zaczęłam się bać, że mój brat będzie księdzem.