Witam,
zwracam się z prośbą o pomoc, które spotkały się z takim przypadkiem
(pewnie nie trodno o taki, niestety) lub są psychologami. A może
inni też będą mogli coś pomóc...
Otóż mój chłopak miał bardzo "trudnego" ojca, co sprawiło, że jego dzieciństwo było dużo
gorsze niż jego rówieśników.
Ojciec jego ma bardzo władczy charakter i wierzy, że jest nieomylny.
A także, że był i jest najlepszym ojcem na świecie. Kilka
przykładów, aby zobrazować jakim był i jest człowiekiem:
1. Dzieci przez większą część czasu (dnia, tygodnia) miały tylko
obowiązki: pomagać w domu, sprzątać, myć samochód, naprawiać
płot (jeśli czegoś nie mogły jeszcze same zrobić, to MUSIAŁY
asystować i patrzeć jak to się robi). Niby nieźle, ale generalnie
nie starczało czasu na dziecięce zabawy z rówieśnikami.
2. Nie miały prawa wyboru przez całe życie, nawet zajęcia
pozalekcyjne i kierunek studiów były wybrane przez ojca (niezgodnie
z ich zainteresowaniami tylko jego marzeniami).
3. Nigdy nie okazywał im uczuć, nie chwalił. Za to zawsze ganił przy
najmniejszej pomyłce i oczekiwał natychmiastowej poprawy.
4. Dzieci co roku musiały być najlepszymi uczniami w klasie (w
zakładzie pracy były paczki dla tych pierwszych, więc on zawsze
musiał być na topie siłami dzieci).
5. Zawsze przez kilka dni przed wszystkimi egzaminami (w szkole
średniej i na studiach) urządzał dzieciom awantury o błahostki,
przez co dzieci miały czasem niezaliczone egzaminy, bo się nie mogły
uczyć lub skoncentrować. A potem kolejna awantura o niepowodzenia.
Długo by wymieniać, ale nie o to chodzi, żeby się na niego skarżyć.
Aktualnie jego rodzice się rozwodzą i mam nadzieję, że uda im się
całkiem zerwać kontakt z ojcem. Ale niestety problem pozostaje.
Mój chłopak często wpada w stany depresyjne nawet po najmniejszych
niepowodzeniach. Bardzo boi się jakichkolwiek egzaminów (ogromny
stres dla niego). Ma "uczulenie" na jakiekolwiek przejawy "rozkazów"
(nawet banalne typu "pozmywaj, proszę naczynia po obiedzie").
Jesteśmy na etapie rozmó o wizycie u psychologa, w 100% zdaje sobie
z tego sprawę, jaki jest jego problem. Myślę, że psycholog to
kwestia czasu (po prostu musi się przygotować na "grzebanie" we
wspomnieniach, co na początku bardzo boli).
Moje pytanie jest takie: w jaki sposób JA mogę mu w tym pomóc?
Jak traktować, jak się zachowywać. I przede wszystkim czego nie
robić, żeby nie pogarszać. Mamy bardzo dobre relacje, wie że
zawsze może ze mną porozmawiać o wszystkim, jesteśmy prawdziwymi
przyjaciółmi.
Proszę o porady. Chcę mu pomóc.