
amela
Użytkownik-
Postów
23 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez amela
-
Może uznacie że to zabobon (bo sama tak poniekąd myślę), ale ja mimo wszystko wole udać sie da sprawdzonej wróżki i czuje ze to dobra decyzja . Wiadomo że będę na to patrzeć z pewnym dystansem ,ale to brzmi dla mnie jakoś lepiej. Nadal tkwię w tym że psycholog pogada ze mną ,a ja i tak będę uważać swoje (może zauważyliście ze jestem uparta : P ) i nic to w moim życiu nie zmieni - kompletnie nic . Wiem to na pewno Nie wierze ze dzieki rozmowie pogadodze sie z tym co było , co jest, co straciłam. Nie stanę sie przez to mniej emocjonalna. [Dodane po edycji:] Wiecie , ta rozmowa z wami chyba pomogła bo dziś już nic nie pisząc czuje się gorzej :\ Może faktycznie skorzystam z pomocy online Dziękuję za link
-
zgadnij [Dodane po edycji:] to chyba było pytanie retoryczne ;> [Dodane po edycji:] cały czas sobie myślę że doradzać i pocieszać potrafią najbardziej te osoby , które mają podobne problemy co My .
-
Ehhh co tu rozwijać ? Dla mnie terapia nie ma sensu gdyż zamykając za sobą drzwi wracam do swojego świata którym jestem sama. Nikt nie powie mi więcej o sobie niż ja wiem . Bo niby każdy mówi że nasze życie zależy tylko od nas , ze możemy je zmienić ,ale to sie tylko tak mówi . Póki uczę sie i mieszkam w tym mieście nie widzę dla siebie przyszłości, tutaj już nawet nie chce poznawać nowych ludzi dlatego terapia nie ma sensu. Co do rodziny najbliższej tj rodzice , rodzeństwo , dziadkowie nigdy nie czułam miłości z ich strony ani szczególnego zainteresowania wiec to ich sprawa czy rozmawiają ze mnie czy nie . Dokonali kiedyś wyboru że 'nie' wiec ja to akceptuje (mimo ze nadal trochę przykro jest) i sama juz wiem ze nawet nie chce tego zmieniać bo za duzo czasu minęło. Byc moze kiedyś założę własna rodzinę ( chociaż zawsze czułam ze zostanę stara panna- nie wiem czemu) i ew. wtedy bede robic wszystko aby bylo dobrze.
-
Nie wiem czy jest co się powtarzać , ale ja naprawdę szczerze wątpię w pomoc osoby mi obcej. Nie umiem tego obrazowo wyjaśnic, ale chodzi mi mniej więcej o to że po takiej rozmowie było by mi moze lepiej , ale dalej byłabym sama. Od rodziny nie oczekuje pomocy bo właściwie większości mojej rodziny nie znam , a tą którą mam średnio mnie coś łączy wiec im jakos ostatnim mówiłabym co mnie 'boli'
-
nie mam humoru, ochoty ani szczególnie siły żeby wychodzić z domu . Nawet ostatnio nie ma z kim. Właściwie jeżeli juz gdzieś ide to wszyscy moi znajomi są z kimś wiec to tez trochę niezręcznie to wygląda i tak też sie czuje wtedy . Obecnie wole swój dres i nudzenie sie przed ekranem [Dodane po edycji:] nawet nie mam juz ochoty na moją miłość - rower .
-
wcale nie pałam aż takim pesymizmem i niezadowoleniem ze wszystkiego. Powiem Ci ze jak juz wyciągną mnie gdzie znajomi (raz na ruski rok bo nawet rzadko pytają) to śmieje się , żartuje , ale jak wracam do domu to jakbym zamieniała sie z kims innym . Jakby dwie rożne osoby . Nawet nie liczyłam ze ktoś mi odpisze na to co napisałam bo chyba nawet średnio chciałam bo jak wcześniej pisałam nienawidzę ludzi użalających sie nad sobą i " jak oni to mają źle w życiu"
-
a daj sobie spokój , na pewno masz milion lepszy zajęć - ciekawszych i nie wiem czemu tak starasz mi sie pomóc skoro mam takie nastawienie
-
co do strony którą mi podałeś - PUNKTU POMOCY ONLINE Program został zakończony 29-12-2009 mimo ze zasady nadal korzystania nadal się wyświetlają także z góry jak widać przeznaczenie mi mówi że trzeba radzić sobie na własną rękę : )
-
poczytam . A co do tekstu to bardzo ładny i prawdziwy lecz trochę nie wiem jak odnosi się do mnie bo to raczej o miłości
-
To nie zawiedzenie , nadal myślę ze to jest mi niepotrzebne bo zawsze sama musiałam sobie dawać rade Czuje ze to nic nie zmieni i to tylko strata czasu dla tej drugiej osoby . Czuje ze taka rozmowa kompletnie nic nie zmieni i nic mi nie da [Dodane po edycji:] a powiem Ci nawiasem ze bardzo lubię stare polskie piosenki , choćby Lady Pank - bardzo życiowe teksty :)
-
no nie wiem , być może jak ktoś wklei link to pomyśle czy skorzystać, ale sama nie wiem choć to lepsze niż bezpośrednia rozmowa . Naprawdę nie wiem . Dziękuję za rade
-
a jest coś takiego ? Nigdy nie słyszałam bo raczej nie chce nikomu patrzeć prosto w oczy [Dodane po edycji:] eee poza tym to pewnie kosztuje i to co odpisze mi taka osoba to to że potrzebuje rozmowy osobistej , czyli to co wy mi piszecie
-
To ja te kanaliki przeczyszczam sobie codziennie i to po parę razy : ) Dodam ze dwa lata temu przeżyłam straszne załamanie wtedy zdecydowałam sie na lekarza. Przepisał mi jakieś silne antydepresanty i na tym sie skończyło . Brałam je tylko miesiąc a potem rzuciłam . Czułam się po nich strasznie. Chodziłam spać o 17.00 , byłam bardzo otępiałą i towarzyszyła mi ogromna bierność. Jakoś sama wyszłam z tego stanu mimo że tamtą sytuacje zawsze miałam w sercu tym razem pewnie też tak bedzie , trzeba sie pogodzic z tym co jest nikt inny mi w tym nie pomoże . Dawna sytuacja jest m.in przyczyna dla której nie wybiorę się do lekarza. Ale nie jest to jedyny powód. A i dziękuje za te bezinteresowną pomoc
-
Właściwie zawsze mało ważyłam, ale w głębi czuje że nie wybiorę sie do psychologa - to nie dla mnie Trzeba radzić sobie samemu, a nie wyżalać sie obcym ludziom którzy wątpię że mogli by mi pomóc Poza tym pewnie poszła bym na taka terapie i tylko rozpłakałabym sie - tyle by z tego wyszło . Uparta i głucha jestem , nie ? Bo cały czas powtarzacie mi to samo : ) [Dodane po edycji:] yyy wróżka? a jak wróżka ma pomóc w problemie/depresji/dołku ?? tak sobie pomyślałam ze może ona mi da jakieś wskazówki , cos podpowie skoro jest sprawdzona i dobra . Może da mi nadzieje którą przestaje mieć i po prostu powie co sie będzie działo dalej. Trochę liczę że powie coś o straconej 'przyjaźni' z bardzo bliskim kolegom. Właściwie mysle od roku nad wrozką ale teraz w gorszym momencie zycia zdecyduje sie
-
Bardzo dziękuje ale mimo wszystko nie zdecyduje sie Tymczasem zobaczę może uda mi sie zasnąć tym razem Dobranoc
-
pomaga ale doraźnie , wyłączę komputer i wszystko wróci z powrotem - pójdę na terapie , zamknę drzwi za sobą i znowu wszystko wróci Nawet najlepszy psycholog nie wróci mi chęci do życia - cudotwórcy nie istnieją . Poza tym nawet nie wiedziałabym jak sie zabrać do tego żeby isc do psychologa - nie wiem gdzie , jak . A nóż jeszcze by się ktoś dowiedział że chodzę . Wole radzić sobie sama bo nikt inny mi nie pomoże
-
ale ja też nie myślę o lekach tylko o terapii , ona mi chyba nic nie da , nie zmieni mojego życia . Zostaje mi czekać aż sie wyprowadzę z tego miasta i jakoś ułożę sobie życie z dala . Najpierw muszę tylko skończyć szkołę. Psycholog nie powie mi co mogę zrobić żeby cokolwiek zmienić , jeśli przez całe moje życie nic sie nie zmieniało .
-
Ja po protu chciałam wylać z siebie żal i trochę mi lepiej już lecz nic to nie zmieniło w mojej sytuacji . Zycie wydaje mi sie beznadzieje ,ale może jakoś tam wyjdę z tego . W sumie w czym pomoże mi lekarz , przecież nie zmieni moich relacji z rodzicami, nie przywróci mi przyjaźni z kimś ważnym, nie poprawi za mnie ocen i nie zaprzyjaźni się ze mną - to nic nie da [Dodane po edycji:] dla mnie pójście do lekarza nie ma sensu , poza tym nie chce nikomu prosto w oczy opowiadać 'co mnie boli' nie chce , nie umiem
-
ojj nie pójdę i nikt mnie nie namówi . Wiem to na pewno , nigdzie - do żadnego lekarza się nie wybieram na pewno ale dzieki za rady : )
-
" Pustaka ma jedną ogromną zaletę ....dożo miejsca do wypełnienia. Od nas samych zależy ...czy ją zapełnimy ? Czy postanowimy z nią żyć " Piękne słowa - muszę je zapamiętać Koniecznie Ten stan trwa już chwile , ale chyba umówię sie na wizytę u wróżki bo jakoś nie przełamie sie co do psychologa chyba nie jestem wariatką . Już nawet znalazłam sprawdzoną wróżkę która ma wiele słów poparcia na wielu forach i praktycznie zero negatywów Ciężko mi sie żyje i nic nie umiem zmienić . Taka bezsilność i bezczynność to coś okropnego najgorsze są takie zmienne stany - raz czuje sie świetnie, a raz płacze całe dnie - niestety coraz mnie tej chwilowej euforii która jest bardzo dziwna :\ Zycie w samotności to nie życie ... nawet sie zastanawiam dlaczego pisze o tym wszystkim ?
-
ale po prostu nie chce. Zawsze sama radziłam sobie z problemami i teraz też muszę. Chciałam tylko choć przez chwile wyrzucić z siebie żal i ból :) Dzięki za zainteresowanie , miło mi
-
Nie, nigdy nie miałam anoreksji , nie chce być chuda , porostu nie mam ochoty jeść . Nie czuje głodu wiec nie jem bo nie mam na to siły jakoś. Zawsze byłam szczupła ale teraz to juz troche przesada. Chociaż w sumie siedzę w domu całe dnie i tak nikt nie widzi jak wyglądam wiec co za różnica . [Dodane po edycji:] aha i nie jestem na żadnej terapii Może wypłaczę sie po prostu i minie mi samo do września bo na pewno nie pójdę do lekarza itp .
-
Hej Być może nikt nie odpisze, ale porostu mam ochotę coś napisać. Wydaje mi sie że przynajmniej na chwile będzie trochę lepiej na duszy :) Wszystko sie wali. Zawsze pogoda miała na mnie mega wpływ a teraz mimo że cieplej to wole żeby było zimno i szaro za oknem. Od końca kwiet. coś się zmieniło, może zaczęłam sobie zdawać sprawę że wegetuje zamiast żyć . Mieszkam jeszcze z rodzicami , ale to jest tylko mieszkanie nigdy nie miałam z nimi relacji , z mamą to może jeszcze jako tako , ale taty chyba nie znam. Żyje w nawet ładnym szeregowcu z ogrodem i tarasami ,ale co mi po tym ? Zycie obok kogoś to nic przyjemnego. W szkole nie lepiej na chwile obecną tak się wkopałam że w Technikum mam poprawkę z matematyki. Nigdy nie uczyłam sie tak żeby mieć jedynkę. Raczej nie miałam nigdy świetnych przyjaciół ,ale zawsze był ktoś - teraz pustka. Wiem że marnuje czas jak najgorsza idiotka ,ale nawet nie wiem co mogę zmienić. Z wyglądem raczej nie narzekam , może nie jestem mega pięknością ,ale słyszę komplementy itp. Na dodatek łączyła mnie wielka 'przyjaźń' (coś więcej niż flirt) z pewnym chłopakiem niestety w pewnym momencie nie dogadaliśmy sie i chyba nasz znajomość uległa znacznej zmianie - na gorsze . Bardzo sie przywiązałam do niego niestety trudno mi pojąc ze nie słyszę już ciepłych słów i brak mi rozmowy. Żyje jak w złotej klatce bez pozytywnych emocji czasami mam myślę że gdyby nie to, że wierzę w Boga, już dawno by mnie nie było na tym świecie... Schudłam już 4kg ,ale więcej nie mogę (zaczynam schodzić poniżej 40kg) jeszcze w nocy nie śpię . Bardzo nie lubię mojego miasta (małe -40tys mieszkańców) i czuje do niego zniechęcenie, ale to chyba od zawsze. Nie wiem po co to pisze bo nie jestem wylewna i nienawidzę ludzi użalających sie nad sobą, ale jakoś musiałam to wylać z siebie Pozdrawiam i życzę wam wszystkim tego co najlepsze